|
Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka CAO Grupa i inne rasy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Zakirchan - usunięty
Forumowy ekspert
Dołączył: 23 Sty 2007
Posty: 2056
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Wto 14:59, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
basia napisał: | kamil napisał: |
Pilnuje nawet przed wiewiórkami |
U nas bociany mają zakaz latania nad podwórkiem |
Trzeba było nie opowiadać Uzonowi, że to bociany dzieci przynoszą
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
basia
Forumowy ekspert
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:06, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
No widzisz, co zrobiłam najlepszego Muszę teraz to odkręcić Może po pierwszych szczeniaczkach zrozumie, że boćki nijak się do tego mają
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kamil
Forumowy znawca
Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 16:11, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
no własnie...cała zwierzyna ma zakaz. Ostatnio także zaczął mi pomagać przy kopaniu trawnika...wyjada z pod łopaty białe larwy i jakies glizdy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kamil
Forumowy znawca
Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 16:13, 08 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
a no i zapomniałem...Tydzień temu teściowej przyniósł na taras martwego Wróbla dzień później mi i żonie pokazał jak się z takim bawic...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rosomak
Forumowy znawca
Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Aleksandrów -> Burzenin
|
Wysłany: Śro 14:25, 09 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Gorsza sprawa jest z dzikami - te mają krótkie nóżki i nie osiągają takich prędkości. Mają natomiast zębiska i są nerwowe z natury - choć tutaj pewnie rosomak może coś więcej powiedzieć (sądząc po broni długiej jaką posiada ).
Ulubionym zwierzakiem do polowań dla naszej Azjatki są jaszczurki i węże.
Normalnie "na łeb dostaje" jak je widzi, nie wiem dlaczego
Wypracowała sobie nawet "metodę połowu" w suchej trawie. Bierze jaszczurki na słuch. Biegnie za jaszczurką, a jak ta chowa się w trawie i zastyga, to sunia staje w miejscu gdzie ostatni raz ją słyszała, opuszcza głowę, słucha, a potem przytupuje gwałtownie przednimi łapami.
Jaszczurka zrywa się przestraszona (szelest) i następuje "ostatni skok Azjaty"
Węży się bardzo boję - bo wydają mi się groźniejsze dla psa niż dla człowieka. Człowiek ma zazwyczaj wysokie buty, trudne do przegryzienia, a pies gołe łapy...
W razie zagrożenie trudno podnieść Azjatę i uciekać [/quote]
Rosomak nie poluje na grubego zwierza, Rosomak strzela tylko(no prawie ) na strzelnicy.
Mam dziadka z "lasu", ojca z "lasu", babcię z "lasu"...., nie babcia nie , a ja postanowiłem "zejść z drzewa" i nie strzelam już do zwierzaczków, przerwałem rodzinną tradycję .
Mucha łapiąc jaszczurki przypomina psy ze stepu, które musiały same zadbać o własny żołądek, więc może to spuścizna po przodkach, faktycznie ciekawe co by się stało gdyby wynalazła sobie jakiegoś jadowitego gada , czy instynkt podpowiedział by jej aby tego nie ruszać .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:57, 13 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Rosomak - jak wspomniałeś o kurach sąsiada (post w galerii) to mi się taki fragment tekstu przypomniał - o Azjacie i kurczaczku.
To fragment artykułu Natalii pod tytułem "Mój Ałabaj".
Chyba tego nie tłumaczyłam wcześniej, ale szczerze mówiąc już nie pamiętam - starość nie radość
Natalia Karasjewa
Mój Ałabaj
fragmenty z [link widoczny dla zalogowanych]
Nie jest myśliwym
"....Jak wiadomo Azjaty są wspaniałymi myśliwymi. Zarówno w swojej historycznej ojczyźnie, jak i u nas w Rosji, żyjąc swobodnie lub na długich spacerach urozmaicają swój jadłospis różnymi „zdobyczami”.
Dżoj, który od dzieciństwa był „nieprawdziwym Azjatą” – nie jest w stanie skrzywdzić żadnej małej, żywej istoty, a tym bardziej jej pożreć.
Wyjechałam z Dojem za miasto, tak aby swobodnie pobiegał. Przechodzimy przez małą wioseczkę, zaczyna się zmierzch. Widzimy staruszkę, która zwołuje swoje kury i pisklęta. No i jak to bywa u starszych, samotnych ludzi zagadała do mnie. Tak po prostu – porozmawiać. Przy końcu rozmowy pożaliła się, że zaginęło jej jedno z kurcząt, widocznie odeszło za daleko, lub coś je zjadło.
Od wieku szczenięcego uczyłam Dżoja poszukiwania zagubionych rzeczy. Szukał i znajdował. Za zgodą staruszki dałyśmy Dżojowi powąchać innego kurczaczka i wysłałam go bez smyczy na poszukiwania we wskazanym kierunku.
Mordę miał bardzo zakłopotaną. Czegoś TAKIEGO jeszcze nie szukał. Babcia też specjalnej nadziei na sukces poszukiwań nie miała, ale nudno jej było, a to zawsze jakaś rozrywka. Choć jak potem się przyznała, była pewna, że jeśli nawet pies znajdzie zgubę to i tak natychmiast kurczaczka zje.
Pies zboczył z wyznaczonego mu kierunku, no myślę, głupka z siebie robi, niczego nie znalazł, udaje, że się stara. Ale patrzymy – idzie z powrotem Dżojka – coś bardzo ostrożnie niesie w paszczy. I do rąk mi podaje. Otwiera paszczę – a tam kurczaczek. Ten sam, zaginiony. Przestraszony, ośliniony, ale żywy i idealnie zdrowy. Ani jednego piórka nie złamał...."
______________________________________________________
A jak się rozpędziłam to przetłumaczyłam też kawałek dalej
Pasuje chyba do tematu "Azjata w życiu codziennym"
Natalia Karasjewa
Mój Ałabaj
fragment
Ochroniarz
Noc. Lato. Izmaiłowski park leśny. Nie śpiesząc się idziemy ścieżką, Dżoj ma około roku. Jeszcze szczenię zupełne, ale już wzbudza respekt.
Przyczepiły się do mnie dwie młode panny i stanowczo nietrzeźwi mężczyźni.
Z jakimiś oczekiwaniami, żebym poszła razem z nimi. Na wszelkie sposoby im objaśniam, że mi nie po drodze, idę w inną stronę – oni nie rozumieją.
A Dżoj gdzieś w krzakach przepadł. Nie widać go zupełnie.
Na koniec u nich widać cierpliwość się wyczerpała, podnoszą głos, wymachują rękami.
A tu nagle krzaki się rozsuwają, powoli wychodzi mój roczny szczeniaczek, wpycha się pomiędzy nas i uważnie na nich patrzy. Po porostu patrzy w oczy, po kolei – to jednemu to drugiemu.
W życiu nie widziałam, żeby ludzie tak szybko trzeźwieli.
Jeszcze jakiś czas nie mogłam się uwolnić od nich – już trzeźwych, ale bezustannie przepraszających.
To był pierwszy raz, kiedy Dżoj pokazał swoje cechy obrońcy. Nawet teraz „załatwia sprawę” praktycznie jednym spojrzeniem lub ostrzegawczym warkotem – jeszcze nie było chętnych, którzy w takiej sytuacji chcieliby zagrozić komukolwiek z naszej rodziny lub terenowi przez niego ochranianemu.
Rozpoznawanie
Dżoja wychowaliśmy z wielką miłością, troską i odpowiedzialnością, tak jak czasami nawet nie są wychowywane własne dzieci.
Zna i rozpoznaje dużą ilość nazw różnych rodzajów żywności, przedmiotów, trochę nazw ras psów i wygląd ptaków.
Reaguje na każde znane mu słowo, na wyrażenie oczu, intonację. Dla dokładnie obserwującego człowieka, takiego, który rozumie psy, od razu jest zrozumiałe, co pies chce przekazać.
Siedzimy z mężem w domu, co dopiero dostaliśmy pewną sumę pieniędzy i myślimy co należy kupić w pierwszej kolejności.
Dżoj właśnie nadszedł, leży obok, słucha. Już nie pamiętam, o czym konkretnie była mowa, ale sens naszych rozważań sprowadza się do następującego: „Z jednej strony trzeba kupić, ale z drugiej to bardzo drogo”.
Na koniec rozmowy mąż mówi „Trzeba by to zrobić, ale i „ropucha dusi”…
Dżoj się zrywa, sekundę uważnie wpatruje się w męża i wybiega na zewnątrz. Zaraz rozlega się jego głośne, „informujące” szczekanie – jasno widać, że pies chce pokazać coś związanego z naszą wcześniejszą rozmową.
Wyobrażacie sobie? – wyszliśmy do niego i widzimy, że Dżoj pokazuje nam ROPUCHĘ, która akurat zaszła na nasze podwórko!!! Zobaczywszy nas jeszcze raz zaszczekał pytająco, jakby „Ta ropucha?”
- „Ta – mówię – Dżoj to ta”. A od ataku śmiechu wyprostować się nie mogę.
Rozpoznawanie - 2
Przyjechaliśmy z Dojem do Moskwy naszym starym, szarym „Moskwiczem”. Załatwialiśmy sprzedaż naszego moskiewskiego mieszkania, zakup nowego „Moskwicza” i domu na wsi.
Wpierw kupiliśmy nowy samochód. Mąż przyjechał nowym „Moskwiczem” na podjazd, postawił nowe auto obok starego.
Oczywiście trzeba Dżojowi pokazać nowy nabytek.
Całą rodziną poszliśmy Dżojowi pokazać nowy samochód. Podprowadzamy do nowego, pięknego auta, pokazujemy:
„Patrz Dżojka – to nasz samochód!”
W oczach Azjaty zobaczyliśmy wyraźnie „Czy wszyscy gospodarze w kupie poszaleli???!!!??? Przecież to N-A-SZ SAMOCHÓD!!!!!”
I usilnie ciągnie nas do starego, ale dobrze znanego „Moskwicza”, trąca go łapą, wszelkimi sposobami próbuje nam pokazać gdzie on się znajduje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Green
Zaufany Użytkownik
Dołączył: 24 Paź 2006
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 20:35, 13 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Opowieść z kurczaczkiem pierwsza klasa
Mam nadzieje że mój szczeniaczek też będzie mnie rozumiał bo na razie jakoś nam nie po drodze. Tępy jakiś albo z panem coś nie tak
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:37, 13 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Green napisał: | Opowieść z kurczaczkiem pierwsza klasa
Mam nadzieje że mój szczeniaczek też będzie mnie rozumiał bo na razie jakoś nam nie po drodze. Tępy jakiś albo z panem coś nie tak |
Nie przejmuj się za bardzo - moja by pewnie kurczaczka wciągnęła nosem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rosomak
Forumowy znawca
Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Aleksandrów -> Burzenin
|
Wysłany: Nie 20:47, 13 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
" Ani jednego piórka nie złamał...."
To tak jak mój Łabek, słowo daję , też ani jednego piórka nie złamał, tylko trochę trudno mi to udowodnić, no co ….przecież nie będę pokazywał co zostało......
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
basia
Forumowy ekspert
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 20:56, 13 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
No tak, niezłamane piórka fruwały wkoło
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:02, 13 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
No cóż .... pocieszmy się tym, że autorka sama napisała, że taka delikatność dla kurczaczków jest u Azjaty czymś nietypowym
Cytat: |
Natalia Karasjewa
Mój Ałabaj
fragmenty z [link widoczny dla zalogowanych]
Nie jest myśliwym
"....Jak wiadomo Azjaty są wspaniałymi myśliwymi. Zarówno w swojej historycznej ojczyźnie, jak i u nas w Rosji, żyjąc swobodnie lub na długich spacerach urozmaicają swój jadłospis różnymi „zdobyczami”.
Dżoj, który od dzieciństwa był „nieprawdziwym Azjatą” – nie jest w stanie skrzywdzić żadnej małej, żywej istoty, a tym bardziej jej pożreć.
. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:18, 13 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Jak się dziś wieczorem rozpędziłam to następna historia z życia Azjaty. Tym razem autorką jest Ludmiła Barbolina.
fragmenty z [link widoczny dla zalogowanych]
Autor Ludmiła Barbolina
"...Wczesną wiosną Borys, razem ze swoim owczarkiem środkowoazjatyckim Bakshą spacerowali wzdłuż brzegu niedużej rzeczki.
Lód na rzece zaczął już się łamać i schodziły kry. Nagle Baksha się zaniepokoiła, wyciągnęła się jak struna wpatrując się w coś na połamanym lodzie.
Ostro rzuciła się w dół, skoczyła na krę, przeskoczyła na następną, chwyciła coś w żeby i pomknęła z powrotem.
Wszystko stało się tak nagle i niespodziewanie, że właściciel nawet nie zdążył przestraszyć się o los swojej ulubienicy.
Tymczasem Baksha wyskoczyła na brzeg i oddała w ręce ukochanego właściciela to, dla czego ryzykowała zdrowiem, a może i życiem – MAŁEGO SZCZENIACZKA, wyrzuconego prawdopodobnie na łamiący się lód, skazanego na niechybną śmierć.
Pies cały wręcz promieniał dumą z powodu swojego czynu i litością dla małej, bezbronnej istotki. Razem z właścicielem pobiegli do domu – nie wiadomo kto z nich bardziej dumny. Czy Baksha, czy Borys – dlatego, ze JEGO PIES, przez niego wyhodowany i wychowany dokonał takiego bohaterskiego wyczynu!
Los maluszka dalej także ułożył się szczęśliwie – ogrzano go i nakarmiono, trafił w troskliwe ręce nowych właścicieli...."
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rosomak
Forumowy znawca
Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Aleksandrów -> Burzenin
|
Wysłany: Nie 21:58, 13 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
Prawdę mówiąc znając swoje piesiory ja bym te teksty o kurczaczkach między bajki włożył, mam wrażenie że to propaganda typu Kapitan Żbik, ale zawsze to miło poczytać jakie pieski inteligentne, ale niczego nie można wykluczyć
Dając dzisiaj psom jeść tak sobie myślę, jak bardzo psy uzależniamy od siebie, psy czasami ledwie nas tolerują, nie lubią się przytulać, głaskać miziać, Azjata/przynajmniej mój Łabek/ to nie typ kanapowca, jakie te psy były w swoim naturalnym środowisku, karmione okazjonalnie, na własnym rozrachunku, w tedy to musiały być na prawdę psy niezależne.
Szkoda, że nie można ich trzymać i obserwować w naturalnych warunkach, pewnie wtedy by pokazały, jakie są naprawdę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 22:09, 13 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
rosomak napisał: |
Dając dzisiaj psom jeść tak sobie myślę, jak bardzo psy uzależniamy od siebie, psy czasami ledwie nas tolerują, nie lubią się przytulać, głaskać miziać, Azjata/przynajmniej mój Łabek/ to nie typ kanapowca, jakie te psy były w swoim naturalnym środowisku, karmione okazjonalnie, na własnym rozrachunku, w tedy to musiały być na prawdę psy niezależne.
Szkoda, że nie można ich trzymać i obserwować w naturalnych warunkach, pewnie wtedy by pokazały, jakie są naprawdę. |
Pewnie masz rację napewno psy są w pewien sposób uzależnione od człowieka - może dlatego pies jest zwierzęciem udomowionym, nie zaś dzikim drapieżnikiem
Oczywicie nie mogę mieć pewności, ale na azjatyckich stepach psy chyba zazwyczaj "trzymały się" otary, czabana - nie uciekały chyba i nie tworzyły "dzikich, niezależnych stad" Też w jakiś sposób były z człowiekiem związane, mimo braku głaskania i wylegiwania się "na otomanie".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rosomak
Forumowy znawca
Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Aleksandrów -> Burzenin
|
Wysłany: Nie 22:10, 13 Maj 2007 Temat postu: |
|
|
basia napisał: | No tak, niezłamane piórka fruwały wkoło |
Nie, nie Basiu, on żadnego piórka nie uronił, bo to są kury liliputki
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|