Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka
CAO Grupa i inne rasy
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

INTELEKT AZJATY
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna -> CAO - tematy ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:48, 17 Paź 2006    Temat postu:

Niesamowite to o czym piszecie… może one naprawdę jakoś czują tego „kleszczowego pasażera” na sobie. Rolling Eyes
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
maria
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 1466
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 19:20, 17 Paź 2006    Temat postu:

Mysza, swietne Surprised Very Happy Rzeczywiscie te psy czesto od nas madrzejsze Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:23, 24 Lis 2006    Temat postu:

Chciałam Was zapytać o kwestie „pamięci” Azjaty. Czy zdarzyło się Wam mieć wrażenie, że pamięta/rozpoznaje osoby, które znał/znała bardzo blisko parę miesięcy temu Question
Czy możliwe, żeby takie osoby, bliskie w przeszłości łatwiej akceptował niż zupełnie obce?
Czy Azjata „pamięta”, rozpoznaje osoby z poza rodziny, czy długo?
Będę bardzo wdzięczna za Wasze opinie, bo…. Troszkę się denerwuję czekającym nas spotkaniem.

Przy okazji wklejam ten tekst (nie jestem pewna Embarassed , ale chyba wcześniej go nie zamieszczałam, oj skleroza!)

Dziewczynka o imieniu Ałabaj

Elena Czarnych
[link widoczny dla zalogowanych]

Ogromne czekoladowe oczy przepełnione cierpieniem. Chudziutkie ciałko konwulsyjnie drży, brudno-biała, z beżowymi znaczeniami sierść pobrudzona kurzem i krwią. Środkowoazjatycka suczka Jessie, której ledwo co dwa miesiące, cichutko popiskuje z bólu na rentgenowskim stole.

Jeszcze godzinę temu wesoło się bawiła. Z patyczkiem w zębach biegała po podwórzu, zapalczywie szczekała na bezczelną kotkę sąsiada, z ciekawością wąchała czterokołowe, metalowe monstrum, pod którym od rana robił coś właściciel. A ten klął, złorzeczył, mamrotał coś przez zęby i uwagi na szczenię nie zwracał.

I nagle Jessie znalazła się poza granicami znajomego jej świata, świata z budką, grządkami, wybiegiem, podwórzem. Jakimś zadziwiającym sposobem udało się odsunąć fragment szorstkiej, obłażącej z farby ściany, już czekają nowe zapachy i nowe wrażenia. Piesek jak strzała wyskoczył za ogrodzenie i aż cieniutko, po dziecinnemu zapiszczał zachłysnąwszy się szczęściem.
I wtem nakryła ją czarna fala, różnokolorowy świat zniknął, pozostawiwszy tylko ból i zdumienie: Za co?

„Słuchaj przyjacielu, jestem niewinny, psa trzeba pilnować. Ona sama prosto pod koła…” – dudni z za czerwonej zasłony obcy głos. I krzyk właściciela „Wiesz ile za nią dałem?!”
Mała zapadła się w ciemność i wtem zobaczyła matkę – ogromną, ciepłą, czułą, zobaczyła braci i siostry… I znowu nic, tylko ból. A potem rentgen, biały pokój z żrącym, nieprzyjemnym zapachem, głęboki sen.

Pechowy kierowca był wrażliwy i po swojemu szlachetny. Odwiózł szczenię do weterynarzy i nawet zgodził się zapłacić za leczenie. Jednak patrząc na chciwie pobłyskujące oczy właściciela, sam do siebie mówił „Po co się dureń zatrzymałem? Powinienem nacisnąć gaz do dechy!”
A gdy usłyszał ile będzie kosztować operacja i leczenie szczeniaka, to mina mu zupełnie zrzedła: - za te pieniądze można nową psinę kupić!

Oczywiście propozycja zwrotu kosztów leczenia małego owczarka bardzo spodobała się właścicielowi. Konspiracyjnie poszeptali, wyszli na podwórze, krzyknąwszy lekarzom: „My na papierosa!”
Przeszło trochę czasu, nikt nie wraca, telefon „poszkodowanego” też milczy, a szczenię dalej leży pod narkozą. Na szczęście okazało się, ze obrażenia nie są tak poważne, wewnętrzne organy nie zostały uszkodzone, ale zestawiając w całość odłamki dolnej szczęki weterynarze nieźle się napocili.

Sanitariusz Denis, który asystował chirurgowi cicho powtarzał : „Wytrzymaj, wytrzymaj biedny ałabajku, ale jak teraz jeść będziesz?”
I na to pytanie znalazła się odpowiedź. Przy psim policzku zamocowano sondę, wpuściwszy drugi jej koniec bezpośrednio w żołądek. Pielęgniarka otrzymała zadanie włożyć kosmatej „głupawce”na szyję „kołnierz Ilizarowa” – kartonowy okrąg nie pozwalający psom zerwać opatrunków i szwów. Szczenię karmiono wyłącznie płynnym jedzeniem i czekano, kiedy na horyzoncie pokaże się właściciel.


Ale wkrótce dla wszystkich prócz małej Jessie jego zdrada była oczywista. Tylko uparty ałabaj, przed wszystkimi biegł do drzwi, gdy tylko usłyszał ciężkie kroki i głuche pokaszliwanie.

Psotnica i wiercipięta Jessie, całymi dniami kręciła się pod nogami personelu kliniki weterynaryjnej. Ta pogodna i przyjazna istota po prostu jaśniała z zachwytu, gdy zobaczyła kogokolwiek z pracowników.
Ale najbardziej ubóstwiała sanitariusza Denisa, dostrzegłszy go szaleńczo merdała nie tylko ogonem, ale i całą tylną częścią ciała. Młody organizm bez wysiłku dał sobie radę z kontuzjami, wszystko goiło się dosłownie jak na psie. Tylko jednego maluch ścierpieć nie mógł – monotonnego i nienaturalnego karmienia przez sondę. Dwa razy zjadała wstrętną gumową rurkę, a trzeci razem pogryzła i wypluła. Lekarze musieli pogodzić się z tym, ze Jessie będzie jadła sama, po troszku i płynne.
Szybko zaczęto ja jednak nazywać „odkurzacz”. Potajemnie przedostawała się do kuchni, wywąchiwała napełnione jedzeniem cudze miseczki (w klinice jest zazwyczaj sporo kotków i psów), opuszczała głowę i nakrywała miskę swoim kołnierzem.
Parę sekund i przed oczyma zdumionych widzów ukazywała się absolutnie pusta, do blasku wypolerowana, pusta miska.
Jessie patrzyła niewinnie i skromnie oddalała się w swój kącik.

Po paru tygodniach zwiększający znacznie swoje rozmiary owczarek wyzdrowiał definitywnie.
W tym czasie charakter tez się zmienił. Pies stał się poważnym i opanowanym – takim jak wypada być wilkodławowi.
Z miłego, puszystego malucha stała się kanciastym nastolatkiem. Jessie pilnie był potrzebny właściciel – z mocną ręką, miękkim sercem i twardym charakterem.
Kandydatów było niewielu, ale i tych posprzeczawszy się ze sobą, weterynarze odrzucili.
Jeden miał tylko malusieńkie, jednopokojowe mieszkanko, gdzie sam ledwo co się mieścił. Inny był zbyt miękki i po prostu nie utrzymałby rozszalałej „dziewczynki”, a trzeci już od progu groził psinie „mordę obić”…

Sytuacja była niepewna i napięta. Ałabaj nie jest kociakiem, którego można schować w koszyku, z dala od oczu gości i nie wyżywi się też kawałeczkiem kiełbasy.
W końcu sanitariusz nie wytrzymał i zabrał ja do siebie, ochraniać podwórze.
Wydawało by się, ze to „happy end” , ale historia miała jeszcze swój ciąg dalszy.

Mniej więcej po upływie roku, z przezabawnego pluszowego niedźwiadka Jessie „uformowała” się w potężną „Turkmenichę”, o ponurym spojrzeniu.
Wtedy niespodziewanie odwiedził ją były właściciel.

Był koniec września. Denis na podwórzu rozbijał kupę zleżałego cementu. Jessie leżała obok, spode łba obserwując stadko ruchliwych wróbli pod drzewem.
Ktoś zapukał do furtki i w progu ukazał się ten, który kiedyś porzucił psa, bezradną, okaleczoną istotkę.
Ale gdy tylko przestąpił próg, ledwo otworzył usta i próbował coś powiedzieć, Jessie powoli się uniosła, otrzepała i wolno ruszyła w jego stronę.

Oczy owczarka nabiegły krwią, wargi zadrgały, uniosły się pokazując mocne, białe kły, a z piersi wydobyło się ochrypłe warczenie.
Były właściciel szybko starał się uciec, a ałabaj – jak nigdy wcześniej się nie zdarzało – wrócił na swoje miejsce.
Nie poznała? Poznała? Uznała za obcego, który dostał się na terytorium?
Poznała i nie przebaczyła? Niestety, nawet mądre psy nie potrafią mówić….
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4047
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:40, 24 Lis 2006    Temat postu:

Ładna ta historia...


Justyna napisał:
Chciałam Was zapytać o kwestie „pamięci” Azjaty. Czy zdarzyło się Wam mieć wrażenie, że pamięta/rozpoznaje osoby, które znał/znała bardzo blisko parę miesięcy temu Question
Czy możliwe, żeby takie osoby, bliskie w przeszłości łatwiej akceptował niż zupełnie obce?
Czy Azjata „pamięta”, rozpoznaje osoby z poza rodziny, czy długo?
Będę bardzo wdzięczna za Wasze opinie, bo…. Troszkę się denerwuję czekającym nas spotkaniem.


To od konkretnego psa zależy Wink
Myślę, że niestety nie inaczej, tylko dowiesz się, jak sprawdzisz /napisz nam Exclamation / - a do tego czasu... 'troszkę się podenerwujesz' Wink
A może Cię miło nastroi ta historia -

Moja siostra mieszka od jakiegoś czasu poza krajem. Psy ją kiedyś często widywały, dobrze znały, a raczej znają Wink . Odwiedza nas co kilka miesięcy. Wiedziałam, że ma teraz przylecieć, myślałam, że będzie w Polsce dzisiaj. Wczoraj w nocy, po 22giej, Nukura 'pilnująca' Very Happy mojego synka w domu, podeszła pod drzwi wejściowe, pomyślałam sobie, że trzeba ją wypuścić. Wtedy na dworze zaczął szczekać Agram, słyszę, że podbiegł do ogrodzenia, nagle cisza i jakieś piski. Wychodzę przed dom, moja siostra i mój pies spotkani na szczycie płotu, obejmują się wisząc na ogrodzeniu każde ze swojej strony Razz .
Powiem Ci Justyna, że gdybym wiedziała, że siostra wczoraj nas odwiedzi, to bym jej telefonicznie zakazała nocą 'rzucać się' na płot Laughing , a mieszkam w miejscu, gdzie o opisanej porze jedynym światłem jest padające sprzed mojego domu, o ile zaświecę Laughing - a najpierw 'słownie' przywitać psa przez ogrodzenie.
Acha, nigdy dotychczas nie było żadnego problemu z 'rozpoznaniem się' bohaterów wyżej opisanej historyjki.

Ale nie wiem, czy o takie relacje Ci chodziło, czy może masz na myśli osoby, które Mucha znała kiedyś przez krótki czas, jakieś 'jednorazowe' kilka dni, tygodni?

Z innej strony - np. codziennie widziany przez psy sąsiad jest nieodmiennie darzony głęboką niechęcią, mimo podejmowanych przez niego 'od szczeniaczka' prób zapoznania z psami /począwszy od tego, że chciał częstować psy dobrym słowem, potem suchą karmą itd. aż dał sobie spokój... Laughing / , których to prób, bez pozytywnych efektów Cool , już dawno zaprzestał Laughing
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yvy
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 18:40, 24 Lis 2006    Temat postu:

To nie o Azjacie będzie, ale o zwykłym, wilczuropodobnym kundelku

Pierwszy raz widziałam psinę w wieku mocno szczenięcym, jakieś 8, 10 tygodni miał wtedy, taka malutka okrągła kluseczka Smile. Bawiłam się z nim wtedy krótko, może z godzinę, może troszkę dłużej.

Drugi raz spotkałam go po około roku .... poznał mnie bez żadnego problemu Smile, ucieszył się jak z dobrego znajomego.

Do dzisiaj nie wiem dlaczego .... czy rzeczywiście mnie pamiętał, czy może wyczuł stosunek swoich właścicieli do mnie Question
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:57, 24 Lis 2006    Temat postu:

Sylwia, Yvy - wielkie dzięki, przywracacie mi nadzieję, że nie zostanę sierotą. Very Happy
Mamy spędzić parę dni z rodzicami, może ich pozna Rolling Eyes Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yvy
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Pią 19:35, 24 Lis 2006    Temat postu:

Justyna,
Mucha z pewnością pozna rodziców, tylko pytanie : jak Ich potraktuje Question Wink Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kasia
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: MAZOWSZE

PostWysłany: Pią 22:32, 24 Lis 2006    Temat postu:

A ja przekonałam się o intelekcie mojego psa.........(ma jakiś Rolling Eyes ) Mudar dzisiaj po pierwszym szkoleniu, ujął nie tylko mnie ale i trenerkę, ucieszyłam się z jej opinii o Mudarze, jego charakter jest dobry (to moja wina, że brak mu doświadczenia, socjalizacji, a przede wszystkim tzw. ogłady, zbyt mało spacerów między ludzmi i psami, dzisiaj po godzinie było super grzecznie szedł nie ciągnął i nie rzucał się przechodniów wyłaniających się z bramy lub zza zakrętów Very Happy Very Happy Very Happy .
Powiedziała że będą z niego "ludzie" Exclamation Exclamation Exclamation
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
basia
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 0:36, 25 Lis 2006    Temat postu:

Kasiu, na pewno jeszcze nie raz będziesz bardzo dumna z Mudara.Powodzenia Exclamation


Yvy napisał:
Justyna,
Mucha z pewnością pozna rodziców, tylko pytanie : jak Ich potraktuje Question Wink Very Happy


Wydaje mi sie, że wszystko dobrze się ułozy. Jeżeli miala juz z nimi kontakt i była przez nich dobrze traktowana, a jak nie uwielbiać takiej słodkiej Musi Laughing , to wszystko będzie dobrze.

Ja miałam kiedyś kilku godzinny kontakt z psem potrąconym przez samochód. Zabrałam go z ulicy, wezwałam weterynarza, a potem był u nas kilka godzin. Ażodnalazł się jego właściciel. Po dosyć długim czasie, moze rok lub więcej spotkałam tego pieska na ulicy. Poczatkowo go nie poznałam, ale on tak merdał do mnie ogonkiem, że przyjrzałam mu się dokladniej i okazało się, że to ten nieszczęśnik, tylko już w świetnej formie, zdrowy i wesoły. Psy mają świetną pamięć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:22, 25 Lis 2006    Temat postu:

kasia napisał:
A ja przekonałam się o intelekcie mojego psa.........(ma jakiś Rolling Eyes ) Mudar dzisiaj po pierwszym szkoleniu, ujął nie tylko mnie ale i trenerkę, ucieszyłam się z jej opinii o Mudarze, jego charakter jest dobry (to moja wina, że brak mu doświadczenia, socjalizacji, a przede wszystkim tzw. ogłady, zbyt mało spacerów między ludzmi i psami, dzisiaj po godzinie było super grzecznie szedł nie ciągnął i nie rzucał się przechodniów wyłaniających się z bramy lub zza zakrętów Very Happy Very Happy Very Happy .
Powiedziała że będą z niego "ludzie" Exclamation Exclamation Exclamation


Barwo Mudar! brawo Kasiu! Very Happy Very Happy

Napisz proszę w wolnej chwili jak szkolony jest Mudar.

Bardzo, bardzo się cieszę, że Wam się powoli wszystko układa.

Całuski dla Mudarka! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
maria
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 1466
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Sob 18:12, 25 Lis 2006    Temat postu:

Kasia, super, super Very Happy Napisz gdzie byliscie i jakie zadania mieliscie Very Happy
I czy pani trenerka go zaczarowala od razu spojrzeniami? Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yvy
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 10:22, 27 Gru 2006    Temat postu:

I znowu nie o Azjacie, tylko o Gadgecie Wink

Pakowałam prezenty i żeby jakoś nad tym wszystkim zapanować, poprosiłam męża o przyniesienie mi kilku plastikowych torebek, żeby porozdzielać prezenty dla poszczególnych osób.
W pewnym momencie zastanowiło mnie, dlaczego Gadget tak uparcie wsadza nos do jednej z nich.

Moje zdumienie było naprawdę olbrzymie, gdy okazało się że Gadget wykrył swój prezent Shocked Laughing Laughing Laughing


I druga sytuacja.

Tym razem "gwiazdą świąt" dla mojego taty była Era.
Do tej pory głównie Gadgetem tata się zajmował i Gadget odwzajemniał Mu się dużą miłością. Teraz głaskana była Era, a Gadget poszedł "w odstawkę"
I moja Bestia obraziła się na tatę Smile
Gadget poczuł się urażony i bardzo wyraźnie okazał to tacie. Do końca naszego pobytu u rodziców Gadget jawnie ignorował mojego tatę Laughing Laughing Laughing

P.S.
Gadget prawie nigdy się nie obraża, chyba szkoda Mu na to czasu.
Tylko raz się nas obraził bo nie chcieliśmy się z Nim bawić.
Usiadł tyłem do nas i przesiedział tak ..... całe 2 min.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yvy
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Śro 10:34, 27 Gru 2006    Temat postu:

Dla uściślenia Wink

Prezentem dla Gadgeta była gumowa zabawka, a na prezent Ery (pluszowa zabawka) Gadget też łypał bardzo zainteresowanym okiem Wink Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:46, 27 Gru 2006    Temat postu:

Yvy napisał:
I znowu nie o Azjacie, tylko o Gadgecie Wink

Pakowałam prezenty i ..........
W pewnym momencie zastanowiło mnie, dlaczego Gadget tak uparcie wsadza nos do jednej z nich.

Moje zdumienie było naprawdę olbrzymie, gdy okazało się że Gadget wykrył swój prezent Shocked Laughing Laughing Laughing.


Yvy, ta anegdotka jest też o Twoim intelekcie , ta zabawką utrafiłaś w jego gust i potrzeby .....wiedzialaś o czym marzy Gadgecik .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yvy
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łódź

PostWysłany: Czw 10:40, 28 Gru 2006    Temat postu:

Dziękuję Mogul Laughing Laughing Laughing

Fakt, z zabawkami trafiłam idealnie, już w Wigilie psy prawie pogryzły się o gumową zabawkę Gadgeta, a następnego dnia o pluszaka Ery Laughing Laughing Laughing

Na pluszaku juz nawet wiwisekcja się odbyła ......
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna -> CAO - tematy ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin