|
Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka CAO Grupa i inne rasy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:48, 17 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Niesamowite to o czym piszecie… może one naprawdę jakoś czują tego „kleszczowego pasażera” na sobie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maria
Forumowy ekspert
Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 1466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Wto 19:20, 17 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Mysza, swietne Rzeczywiscie te psy czesto od nas madrzejsze
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:23, 24 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Chciałam Was zapytać o kwestie „pamięci” Azjaty. Czy zdarzyło się Wam mieć wrażenie, że pamięta/rozpoznaje osoby, które znał/znała bardzo blisko parę miesięcy temu
Czy możliwe, żeby takie osoby, bliskie w przeszłości łatwiej akceptował niż zupełnie obce?
Czy Azjata „pamięta”, rozpoznaje osoby z poza rodziny, czy długo?
Będę bardzo wdzięczna za Wasze opinie, bo…. Troszkę się denerwuję czekającym nas spotkaniem.
Przy okazji wklejam ten tekst (nie jestem pewna , ale chyba wcześniej go nie zamieszczałam, oj skleroza!)
Dziewczynka o imieniu Ałabaj
Elena Czarnych
[link widoczny dla zalogowanych]
Ogromne czekoladowe oczy przepełnione cierpieniem. Chudziutkie ciałko konwulsyjnie drży, brudno-biała, z beżowymi znaczeniami sierść pobrudzona kurzem i krwią. Środkowoazjatycka suczka Jessie, której ledwo co dwa miesiące, cichutko popiskuje z bólu na rentgenowskim stole.
Jeszcze godzinę temu wesoło się bawiła. Z patyczkiem w zębach biegała po podwórzu, zapalczywie szczekała na bezczelną kotkę sąsiada, z ciekawością wąchała czterokołowe, metalowe monstrum, pod którym od rana robił coś właściciel. A ten klął, złorzeczył, mamrotał coś przez zęby i uwagi na szczenię nie zwracał.
I nagle Jessie znalazła się poza granicami znajomego jej świata, świata z budką, grządkami, wybiegiem, podwórzem. Jakimś zadziwiającym sposobem udało się odsunąć fragment szorstkiej, obłażącej z farby ściany, już czekają nowe zapachy i nowe wrażenia. Piesek jak strzała wyskoczył za ogrodzenie i aż cieniutko, po dziecinnemu zapiszczał zachłysnąwszy się szczęściem.
I wtem nakryła ją czarna fala, różnokolorowy świat zniknął, pozostawiwszy tylko ból i zdumienie: Za co?
„Słuchaj przyjacielu, jestem niewinny, psa trzeba pilnować. Ona sama prosto pod koła…” – dudni z za czerwonej zasłony obcy głos. I krzyk właściciela „Wiesz ile za nią dałem?!”
Mała zapadła się w ciemność i wtem zobaczyła matkę – ogromną, ciepłą, czułą, zobaczyła braci i siostry… I znowu nic, tylko ból. A potem rentgen, biały pokój z żrącym, nieprzyjemnym zapachem, głęboki sen.
Pechowy kierowca był wrażliwy i po swojemu szlachetny. Odwiózł szczenię do weterynarzy i nawet zgodził się zapłacić za leczenie. Jednak patrząc na chciwie pobłyskujące oczy właściciela, sam do siebie mówił „Po co się dureń zatrzymałem? Powinienem nacisnąć gaz do dechy!”
A gdy usłyszał ile będzie kosztować operacja i leczenie szczeniaka, to mina mu zupełnie zrzedła: - za te pieniądze można nową psinę kupić!
Oczywiście propozycja zwrotu kosztów leczenia małego owczarka bardzo spodobała się właścicielowi. Konspiracyjnie poszeptali, wyszli na podwórze, krzyknąwszy lekarzom: „My na papierosa!”
Przeszło trochę czasu, nikt nie wraca, telefon „poszkodowanego” też milczy, a szczenię dalej leży pod narkozą. Na szczęście okazało się, ze obrażenia nie są tak poważne, wewnętrzne organy nie zostały uszkodzone, ale zestawiając w całość odłamki dolnej szczęki weterynarze nieźle się napocili.
Sanitariusz Denis, który asystował chirurgowi cicho powtarzał : „Wytrzymaj, wytrzymaj biedny ałabajku, ale jak teraz jeść będziesz?”
I na to pytanie znalazła się odpowiedź. Przy psim policzku zamocowano sondę, wpuściwszy drugi jej koniec bezpośrednio w żołądek. Pielęgniarka otrzymała zadanie włożyć kosmatej „głupawce”na szyję „kołnierz Ilizarowa” – kartonowy okrąg nie pozwalający psom zerwać opatrunków i szwów. Szczenię karmiono wyłącznie płynnym jedzeniem i czekano, kiedy na horyzoncie pokaże się właściciel.
Ale wkrótce dla wszystkich prócz małej Jessie jego zdrada była oczywista. Tylko uparty ałabaj, przed wszystkimi biegł do drzwi, gdy tylko usłyszał ciężkie kroki i głuche pokaszliwanie.
Psotnica i wiercipięta Jessie, całymi dniami kręciła się pod nogami personelu kliniki weterynaryjnej. Ta pogodna i przyjazna istota po prostu jaśniała z zachwytu, gdy zobaczyła kogokolwiek z pracowników.
Ale najbardziej ubóstwiała sanitariusza Denisa, dostrzegłszy go szaleńczo merdała nie tylko ogonem, ale i całą tylną częścią ciała. Młody organizm bez wysiłku dał sobie radę z kontuzjami, wszystko goiło się dosłownie jak na psie. Tylko jednego maluch ścierpieć nie mógł – monotonnego i nienaturalnego karmienia przez sondę. Dwa razy zjadała wstrętną gumową rurkę, a trzeci razem pogryzła i wypluła. Lekarze musieli pogodzić się z tym, ze Jessie będzie jadła sama, po troszku i płynne.
Szybko zaczęto ja jednak nazywać „odkurzacz”. Potajemnie przedostawała się do kuchni, wywąchiwała napełnione jedzeniem cudze miseczki (w klinice jest zazwyczaj sporo kotków i psów), opuszczała głowę i nakrywała miskę swoim kołnierzem.
Parę sekund i przed oczyma zdumionych widzów ukazywała się absolutnie pusta, do blasku wypolerowana, pusta miska.
Jessie patrzyła niewinnie i skromnie oddalała się w swój kącik.
Po paru tygodniach zwiększający znacznie swoje rozmiary owczarek wyzdrowiał definitywnie.
W tym czasie charakter tez się zmienił. Pies stał się poważnym i opanowanym – takim jak wypada być wilkodławowi.
Z miłego, puszystego malucha stała się kanciastym nastolatkiem. Jessie pilnie był potrzebny właściciel – z mocną ręką, miękkim sercem i twardym charakterem.
Kandydatów było niewielu, ale i tych posprzeczawszy się ze sobą, weterynarze odrzucili.
Jeden miał tylko malusieńkie, jednopokojowe mieszkanko, gdzie sam ledwo co się mieścił. Inny był zbyt miękki i po prostu nie utrzymałby rozszalałej „dziewczynki”, a trzeci już od progu groził psinie „mordę obić”…
Sytuacja była niepewna i napięta. Ałabaj nie jest kociakiem, którego można schować w koszyku, z dala od oczu gości i nie wyżywi się też kawałeczkiem kiełbasy.
W końcu sanitariusz nie wytrzymał i zabrał ja do siebie, ochraniać podwórze.
Wydawało by się, ze to „happy end” , ale historia miała jeszcze swój ciąg dalszy.
Mniej więcej po upływie roku, z przezabawnego pluszowego niedźwiadka Jessie „uformowała” się w potężną „Turkmenichę”, o ponurym spojrzeniu.
Wtedy niespodziewanie odwiedził ją były właściciel.
Był koniec września. Denis na podwórzu rozbijał kupę zleżałego cementu. Jessie leżała obok, spode łba obserwując stadko ruchliwych wróbli pod drzewem.
Ktoś zapukał do furtki i w progu ukazał się ten, który kiedyś porzucił psa, bezradną, okaleczoną istotkę.
Ale gdy tylko przestąpił próg, ledwo otworzył usta i próbował coś powiedzieć, Jessie powoli się uniosła, otrzepała i wolno ruszyła w jego stronę.
Oczy owczarka nabiegły krwią, wargi zadrgały, uniosły się pokazując mocne, białe kły, a z piersi wydobyło się ochrypłe warczenie.
Były właściciel szybko starał się uciec, a ałabaj – jak nigdy wcześniej się nie zdarzało – wrócił na swoje miejsce.
Nie poznała? Poznała? Uznała za obcego, który dostał się na terytorium?
Poznała i nie przebaczyła? Niestety, nawet mądre psy nie potrafią mówić….
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sylwia
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4047
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:40, 24 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Ładna ta historia...
Justyna napisał: | Chciałam Was zapytać o kwestie „pamięci” Azjaty. Czy zdarzyło się Wam mieć wrażenie, że pamięta/rozpoznaje osoby, które znał/znała bardzo blisko parę miesięcy temu
Czy możliwe, żeby takie osoby, bliskie w przeszłości łatwiej akceptował niż zupełnie obce?
Czy Azjata „pamięta”, rozpoznaje osoby z poza rodziny, czy długo?
Będę bardzo wdzięczna za Wasze opinie, bo…. Troszkę się denerwuję czekającym nas spotkaniem. |
To od konkretnego psa zależy
Myślę, że niestety nie inaczej, tylko dowiesz się, jak sprawdzisz /napisz nam / - a do tego czasu... 'troszkę się podenerwujesz'
A może Cię miło nastroi ta historia -
Moja siostra mieszka od jakiegoś czasu poza krajem. Psy ją kiedyś często widywały, dobrze znały, a raczej znają . Odwiedza nas co kilka miesięcy. Wiedziałam, że ma teraz przylecieć, myślałam, że będzie w Polsce dzisiaj. Wczoraj w nocy, po 22giej, Nukura 'pilnująca' mojego synka w domu, podeszła pod drzwi wejściowe, pomyślałam sobie, że trzeba ją wypuścić. Wtedy na dworze zaczął szczekać Agram, słyszę, że podbiegł do ogrodzenia, nagle cisza i jakieś piski. Wychodzę przed dom, moja siostra i mój pies spotkani na szczycie płotu, obejmują się wisząc na ogrodzeniu każde ze swojej strony .
Powiem Ci Justyna, że gdybym wiedziała, że siostra wczoraj nas odwiedzi, to bym jej telefonicznie zakazała nocą 'rzucać się' na płot , a mieszkam w miejscu, gdzie o opisanej porze jedynym światłem jest padające sprzed mojego domu, o ile zaświecę - a najpierw 'słownie' przywitać psa przez ogrodzenie.
Acha, nigdy dotychczas nie było żadnego problemu z 'rozpoznaniem się' bohaterów wyżej opisanej historyjki.
Ale nie wiem, czy o takie relacje Ci chodziło, czy może masz na myśli osoby, które Mucha znała kiedyś przez krótki czas, jakieś 'jednorazowe' kilka dni, tygodni?
Z innej strony - np. codziennie widziany przez psy sąsiad jest nieodmiennie darzony głęboką niechęcią, mimo podejmowanych przez niego 'od szczeniaczka' prób zapoznania z psami /począwszy od tego, że chciał częstować psy dobrym słowem, potem suchą karmą itd. aż dał sobie spokój... / , których to prób, bez pozytywnych efektów , już dawno zaprzestał
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yvy
Zaufany Użytkownik
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 18:40, 24 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
To nie o Azjacie będzie, ale o zwykłym, wilczuropodobnym kundelku
Pierwszy raz widziałam psinę w wieku mocno szczenięcym, jakieś 8, 10 tygodni miał wtedy, taka malutka okrągła kluseczka . Bawiłam się z nim wtedy krótko, może z godzinę, może troszkę dłużej.
Drugi raz spotkałam go po około roku .... poznał mnie bez żadnego problemu , ucieszył się jak z dobrego znajomego.
Do dzisiaj nie wiem dlaczego .... czy rzeczywiście mnie pamiętał, czy może wyczuł stosunek swoich właścicieli do mnie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:57, 24 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Sylwia, Yvy - wielkie dzięki, przywracacie mi nadzieję, że nie zostanę sierotą.
Mamy spędzić parę dni z rodzicami, może ich pozna
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yvy
Zaufany Użytkownik
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią 19:35, 24 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Justyna,
Mucha z pewnością pozna rodziców, tylko pytanie : jak Ich potraktuje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kasia
Zaufany Użytkownik
Dołączył: 31 Sty 2006
Posty: 372
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: MAZOWSZE
|
Wysłany: Pią 22:32, 24 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
A ja przekonałam się o intelekcie mojego psa.........(ma jakiś ) Mudar dzisiaj po pierwszym szkoleniu, ujął nie tylko mnie ale i trenerkę, ucieszyłam się z jej opinii o Mudarze, jego charakter jest dobry (to moja wina, że brak mu doświadczenia, socjalizacji, a przede wszystkim tzw. ogłady, zbyt mało spacerów między ludzmi i psami, dzisiaj po godzinie było super grzecznie szedł nie ciągnął i nie rzucał się przechodniów wyłaniających się z bramy lub zza zakrętów .
Powiedziała że będą z niego "ludzie"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
basia
Forumowy ekspert
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:36, 25 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Kasiu, na pewno jeszcze nie raz będziesz bardzo dumna z Mudara.Powodzenia
Yvy napisał: | Justyna,
Mucha z pewnością pozna rodziców, tylko pytanie : jak Ich potraktuje |
Wydaje mi sie, że wszystko dobrze się ułozy. Jeżeli miala juz z nimi kontakt i była przez nich dobrze traktowana, a jak nie uwielbiać takiej słodkiej Musi , to wszystko będzie dobrze.
Ja miałam kiedyś kilku godzinny kontakt z psem potrąconym przez samochód. Zabrałam go z ulicy, wezwałam weterynarza, a potem był u nas kilka godzin. Ażodnalazł się jego właściciel. Po dosyć długim czasie, moze rok lub więcej spotkałam tego pieska na ulicy. Poczatkowo go nie poznałam, ale on tak merdał do mnie ogonkiem, że przyjrzałam mu się dokladniej i okazało się, że to ten nieszczęśnik, tylko już w świetnej formie, zdrowy i wesoły. Psy mają świetną pamięć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:22, 25 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
kasia napisał: | A ja przekonałam się o intelekcie mojego psa.........(ma jakiś ) Mudar dzisiaj po pierwszym szkoleniu, ujął nie tylko mnie ale i trenerkę, ucieszyłam się z jej opinii o Mudarze, jego charakter jest dobry (to moja wina, że brak mu doświadczenia, socjalizacji, a przede wszystkim tzw. ogłady, zbyt mało spacerów między ludzmi i psami, dzisiaj po godzinie było super grzecznie szedł nie ciągnął i nie rzucał się przechodniów wyłaniających się z bramy lub zza zakrętów .
Powiedziała że będą z niego "ludzie" |
Barwo Mudar! brawo Kasiu!
Napisz proszę w wolnej chwili jak szkolony jest Mudar.
Bardzo, bardzo się cieszę, że Wam się powoli wszystko układa.
Całuski dla Mudarka!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maria
Forumowy ekspert
Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 1466
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Wysłany: Sob 18:12, 25 Lis 2006 Temat postu: |
|
|
Kasia, super, super Napisz gdzie byliscie i jakie zadania mieliscie
I czy pani trenerka go zaczarowala od razu spojrzeniami?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yvy
Zaufany Użytkownik
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 10:22, 27 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
I znowu nie o Azjacie, tylko o Gadgecie
Pakowałam prezenty i żeby jakoś nad tym wszystkim zapanować, poprosiłam męża o przyniesienie mi kilku plastikowych torebek, żeby porozdzielać prezenty dla poszczególnych osób.
W pewnym momencie zastanowiło mnie, dlaczego Gadget tak uparcie wsadza nos do jednej z nich.
Moje zdumienie było naprawdę olbrzymie, gdy okazało się że Gadget wykrył swój prezent
I druga sytuacja.
Tym razem "gwiazdą świąt" dla mojego taty była Era.
Do tej pory głównie Gadgetem tata się zajmował i Gadget odwzajemniał Mu się dużą miłością. Teraz głaskana była Era, a Gadget poszedł "w odstawkę"
I moja Bestia obraziła się na tatę
Gadget poczuł się urażony i bardzo wyraźnie okazał to tacie. Do końca naszego pobytu u rodziców Gadget jawnie ignorował mojego tatę
P.S.
Gadget prawie nigdy się nie obraża, chyba szkoda Mu na to czasu.
Tylko raz się nas obraził bo nie chcieliśmy się z Nim bawić.
Usiadł tyłem do nas i przesiedział tak ..... całe 2 min.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yvy
Zaufany Użytkownik
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Śro 10:34, 27 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dla uściślenia
Prezentem dla Gadgeta była gumowa zabawka, a na prezent Ery (pluszowa zabawka) Gadget też łypał bardzo zainteresowanym okiem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 19:46, 27 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Yvy napisał: | I znowu nie o Azjacie, tylko o Gadgecie
Pakowałam prezenty i ..........
W pewnym momencie zastanowiło mnie, dlaczego Gadget tak uparcie wsadza nos do jednej z nich.
Moje zdumienie było naprawdę olbrzymie, gdy okazało się że Gadget wykrył swój prezent . |
Yvy, ta anegdotka jest też o Twoim intelekcie , ta zabawką utrafiłaś w jego gust i potrzeby .....wiedzialaś o czym marzy Gadgecik .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Yvy
Zaufany Użytkownik
Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 527
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw 10:40, 28 Gru 2006 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Mogul
Fakt, z zabawkami trafiłam idealnie, już w Wigilie psy prawie pogryzły się o gumową zabawkę Gadgeta, a następnego dnia o pluszaka Ery
Na pluszaku juz nawet wiwisekcja się odbyła ......
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|