|
Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka CAO Grupa i inne rasy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
aleksandra
Zaufany Użytkownik
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:43, 27 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Justyna - gratulacje!!
Bardzo mi miło, ale myślę, ze mocno przeceniasz, zarówno moje umiejętności jak i poziom wyszkolenia Ramzesa...
Jak dla mnie "szkolenie psa" oznacza tak naprawdę szkolenie właściciela i każdego psa przewodnik powinien uczyc tego, co mu jest i będzie potrzebne. To że pies wie jak zareagować na komendy "siad" i "waruj" nie znaczy, ze jest dobrze wyszkolony. Jak już tu wspominaliście - szkolenie psa to nawiązanie z nim właściwych relacji. Właściwych dla miejsca w jakim pies i jego właściel żyją, właciwych dla trybu życia jaki prowadzą.
I (jak dla mnie) rasa psa ma tu juz mniejsze znaczenie. Jeżeli mówimy o azjacie; to dobrze wyszkolony azjata, który ma pilnowac kilku-hektarowego terenu musi sie inaczej zachowywać, niż azjata który kilka razy do roku jeździ po całym kraju na wystawy. Bo na wystawie, w otoczeniu innych ludzi i psów właściciel ma obowiazek nad psem zapanować, tak by nie sprawiał on zagrożenia. Mi osobiście bardzo się nie podoba, gdy psy zachowują sie na ringach tragicznie, a właścicele tłumaczą to tym, ze pies się rzuca, bo ma właściwy charakter.
Jak dla mnie - to nie o charakter tu chodzi, tylko o rozpuszczenie zwierzaka, który ma właściciela bardzo głęboko w d...., uważa że jest sam sobie panem, a że psychikę ma ku temu odpowiednią, to robi co chce.
I jeszcze raz podkreślam - mi nie chodzi o szkolenie psa, w szkołach i z instruktorem.
Jak dla mnie "wyszkolony" azjata, to pies, który będąc na smyczy, przy boku przewodnika nie podejmuje sam decyzji - to jest podstawa i jak dla mnie - (jeżeli chodzi o azjatę)i wystarczający poziom "szkolenia" dla tych psów. One są stworzone do samodzielnej pracy i tego nie trzeba ich uczyć. Po to się właśnie kupuje azjatę, nie ma co tego zmieniać, ani tłumić. No ale - są jakieś granice. I to przewodnik je określa i on decyduje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:47, 27 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Myślę Aleksandra, że dotknęłaś w swojej wypowiedzi jednego z pytań, które mnie męczy – to w zasadzie, jaki powinien być ten Azjata poza swoim terenem?
Z jednej strony słyszę, że rzuca się z zębiskami na inne psy - „musi, bo inaczej się udusi” – to typowe dla charakteru rasy. Z drugiej strony rozmawiam z kobitką z Aszchabadu (już wiem, że to Turkmenia) i pytam co ją w Azjatach najbardziej zachwyca – jedna rzecz.
Odpowiedź była taka: „ Podziwiam najbardziej to, że azjaty chodzą tam luzem wśród zabudowań, wzbudzają powszechny respekt swoim dostojeństwem i spojrzeniem (tu się „wygięła” i zrobiła minę, która miała mi to przedstawić), natomiast nie atakują nikogo, jeśli są same – tzw ‘siła spokoju”. Można nawet koło nich przebiec – nie zrobią nic, nie gryzą i nie atakują tzw „miełoczy” czyli małych psów. Sytuacja zmienia się dopiero w momencie pojawienia się właściciela (nawet daleko). Wtedy włącza się tryb – ochrona swojego stada”.
To by chyba pasowało do zadania Mogul – „poważny pies dla poważnych ludzi”.
Sorry, że tak odbiegłam na chwilę od tematu szkolenia/wychowania…
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karanuker
Forumowy ekspert
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1579
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rivignano (Udine) Italia
|
Wysłany: Pią 12:55, 27 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Azjaty od szczeniaka chodzące luzem pomiędzy budynkami, mają zupełnie inny sposób zachowania. Niestety w Turkmenii to normalne że pies chodzi luzem, w Polsce jest nakaz wyprowadzania psów na smyczy, nie wolno ich puszczać w parkach publicznych, w lasach też się ryzykuje że je odstrzelą. Zupełnie inny kraj. O Włochach nie wspomnę, bo tutaj pies to śmierdzi, brudzi (odchodami) i szczeka.
Gdyby nasze psy miały możliwość chodzenia luzem, też by się zachowywały jak psy w Aszchabadzie.
Spróbuj zbliżyć się do pracujących psów przy otarze, już nie będą takie wyrozumiałe i spokojne. Dla naszych psów otarą jesteśmy my, nasz dobytek.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 14:08, 27 Sty 2006 Temat postu: |
|
|
Justyna, ja też zauważyłam że podczas gdy Aszchabadzkiegio Azjatę kształtuje swoboda , sposób zachowania i reakcje naszych psów więzionych w mniejszych/kojec/ lub wiekszych klatkach /ogrodzony teren/ są inne , powiedziałabym mniej ustabilizowane .
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:34, 03 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Dla tych, którzy pytali o tresurę, a nie zaglądają do działu "Historia/artykuły"
ARTYKUŁ 3
Nieprofesjonalne tłumaczenie materiału ze strony:
[link widoczny dla zalogowanych]
Turkmeński wołkodław (CAO) - specyfika nauki i tresury
Turkmeński wołkodław (środkowoazjatycki owczarek) – to rasa bardzo i bardzo specyficzna. Jeśli być szczerym, to koniecznie przyznać, że ich tresura znajduje się w początkowym stanie.
Jeśli rozpatrzyć podstawowe problemy, powodujące trudności dla właścicieli i treserów, to są to:
• Brak oficjalnych, zatwierdzonych (krajowych) programów przygotowania turkmeńskich wołkodławów,
• Ignorowanie użytkowego charakteru tej rasy psów, brak kontroli nad «rozmnożaniem» pogłowia
• Nietolerancja dla innych (zagranicznych) doświadczenia w odniesieniu do turkmeńskiego wołkodawa.
Jednak właśnie turkmeńskie wołkodawy, jak rdzennie użytkowa rasa, wymagają krańcowo dokładnego i ostrożnego podejścia w pytaniach o ich tresurę. Ale spróbujmy po kolei.
W stosunku do 9-miesięcznego psa powinniście być upewnieni w posłuszeństwie/zależności Waszego psa, on już powinien być wychowywany. Żeby wypełnić to zadanie, należy zacząć naukę psa u tresera w wieku 7 - 8 miesięcy. Ale o jakimś specjalnym przygotowaniu mowy być nie może, tylko posłuszeństwo!
Biorąc pod uwagę specjalne właściwości turkmeńskich wołkodawów, dla Was powinny zostać prawem następne stwierdzenia:
1. Proszę nie starać się od swojego wołkodawa pracy «a la niemiecki owczarek». Azjaci nie są służbistami, to nie pracoholicy. To są dumne myślące psy!
2. 99% turkmeńskich wołkodławów absolutnie pozbawionych jest odruchu aportowania Proszę nie stawiać przed sobą i psem zadań, zdolnych zatruć Wasze współistnienie.
3. Wołkodław będzie niezawodnie pracować tylko w tym razie, jeśli dla niego jest to oczywista konieczność albo słuszność przedstawionych oczekiwań/żądań.
Otóż, zaczynacie przygotowanie i naukę swojego psa. Rekomenduję przede wszystkim, zmierzyć się z oczekiwaniami, które przedstawi Wam wasz pies: Cierpliwość, upór i umiejętność pracowania nie tylko rękami, ale i głową.
Nauka turkmeńskiego wołkodawa posłuszeństwa za pomocą «nogoterapii», „elektroszokerów” i smakołyków jest mało efektywnie i w 80% wypadków skazane na niepowodzenie. Ale czy nie trzeba ich uczyć? Obowiązkowo trzeba!
Ale należy zrozumieć podstawę, na której powinno była bazować - jest to kontakt z psem, a metody oddziaływania to intonacja, mimika, ewentualnie szarpnięcie smyczą. Ale każde próby uczenia tych psów przy nieobecności tego kontaktu to głupota!
Nie mniej ważne pytanie – dlaczego uczyć te psy. Rozpatrzmy najprostszy przykład. Gospodarz uczy turkmeński wołkodawa podchodzić według rozkazu «Do mnie!». Nauczony przez «niemądrego» instruktora, zaopatruje się smakołyki i proponuje wołkodawu wymienić na ten smakołyk wolność spaceru...
W wyniku tego pies przyzwyczaja się ignorować rozkazy właściciela. Jednocześnie ten można osiągnąć pracując smyczą i głosem, ruchem modelując korzystną dla siebie sytuację. Turkmeński wołkodaw powinien koniecznie przyswoić:
1. Ruch według rozkazu «Obok»;
2. Rozkaz «Stać!», Jak zaprzestanie ruchu;
3. «Nie wolno!» Albo «Tabu!» - Ogólny zakaz;
4. Rozkaz «Miejsce»
5. Podejście według rozkazu «Do mnie!» (Pod warunkiem nieobecności rzeczywiście poważnych bodźców - obcego człowieka albo psa);
6. Rozkaz «Zęby» i jeszcze - umiejętność noszenia kagańca.
Rozkazów «Siedzieć», «Leżeć», «Daj łapę» i innych. pies może i powinien być nauczony do 7-mi miesiące w domu, w procesie wychowania.
Wtedy też powinien być niezawodnie odpracowany rozkaz «Nie wolno! Miejsce!» - z użyciem mięsa (pies nie powinien go wziąć bez pozwolenia właściciela).
Ale, oczywiście, podstawowa funkcja turkmeńskiego wołkodawa dzisiaj to ochrona. I jakkolwiek to dziwnie, właśnie to przygotowanie/nauka psa wywołuje u większości treserów wielkie problemy. I, dzięki Bogu, jeśli po 2 - 3 niepowodzeniach „bieda-treser” nie dochodzi do wniosku, że to «tępe psy» i w przyszłości odmawia pracy z nimi.
Na czym że polega zasadnicza różnica turkmeńskich wołkodawow od innych pracujących ras?
1. Turkmeńskim wołkodławy jest skrajnie „realnym/poważnym” psem. Ciągle zderzamy się z sytuacją, kiedy pies już na 2 - 3 zajęciach odmawia współpracy. Ale przyczyną tego wcale nie jest nieobecności cech użytkowych u wołkodławow, a w elementarnym niezrozumieniu cech rasy, właściwości pasterskich ras psów. Wystarczy po prostu przyjść „do domu” do tego leniwego psa, żeby wszystko stało się jasne! Nie ma niczego głupszego, niż przyprowadzić turkmeńskiego wołkodawa na cudze terytorium i nastawiać mu rękaw (do tresury, ataku).
W tej sytuacji, po pierwsze, on nie ma czego chronić. Po drugie, ukąsiwszy rękaw i zrozumiawszy całą bezsensowność podobnych działań, wołkodaw zaczyna po prostu go ignorować. W ten sposób, jeśli dla innych służbowych ras dobre jest wstępne przygotowanie na placu szkoleniowym i tylko potem – „dotarcie” w realnych sytuacjach, to z turkmeńskimi wołkodawami konieczne wydaje się pracować odwrotnie - najpierw na jego terenie, a potem - w „sztucznych” warunkach!
Ucząc te psy ochrony powinno bazować się wyłącznie na instynktach agresji, ochrony terytorium i ochronie jedzenia.
2. Faktem jest, że azjata zawsze próbuje atakować obok „odzieży ochronnej’ (?) pozoranta.. Stąd nieprzyjemnym dla treserów jest to, że wołkodawy wolą atakować otwartą część ciała człowieka-wroga, a dokładnie - palce rąk, ręce albo głowę (twarz). Istnieje także zdanie, że dążenie kąsania wroga w okolicy gardła (w przypadku człowieka to wygląda jak atak na twarz) jest podyktowane genetycznie założoną znajomością rozmieszczenia tętnic/ żył. Kiedy turkmeński wołkodawu atakuje przeciwnika, którego trzeba zwyciężyć, nie poniósłszy samemu poważnych uszkodzeń, a jest wróg, którego koniecznie trzeba jest zniszczyć, większość psów wybiera właśnie tę taktykę i miejsce najbardziej rażącego ukąszenia.
3. Znaczna część pogłowia turkmeńskich wołkodławów odmawia utrzymywania przeciwnika chwytem, woląc wybrać najsilniejsze ukąszenie z ostrym szarpnięciem głową, jakby próbując „wyrwać” miejsce ataku - ukąszenia, błyskawicznie.
4. Większość turkmeńskich wołkodawow jest absolutnie pozbawiona „chęci rywalizacji/sportowego współzawodnictwa. Dla tego, żeby pokazywać ich pracę w współzawodnictwie, niezbędna jest żmudna praca albo posunięcie się do specjalnych „podstępów”. Właśnie dlatego właściciele Kaukazów i Azjatów nie lubią brać udziału w „pokazówkach” i zawodach, przecież niezawodnie pracując przy ochronie swojego terytorium i ochronie członków swojego stada, te psy na konkursach/współzawodnictwach mogą pokazać charakter, zrezygnowawszy z wykonywania danych im poleceń/ ćwiczeń.
5. W tym celu, aby turkmeński wołkodaw pewnie pracował na cudzym terenie, koniecznie trzeba, jak można więcej, spacerować z nim na tym terenie! Przy czym bardzo charakterystycznym jest fakt, że wołkodawow posiadają specyficzne reakcje. Zobaczcie sami. Mąż z żoną spacerują z wołkodawa, małżonka wchodzi do sklepu. Pies bardzo uważnie kontroluje sytuację i obok gospodarza i obok wyjścia z sklepu. Jak tylko żona pojawia się w wyjściu (w tym momencie), wszyscy przechodzący obok niej ludzie traktowani są jako potencjalni agresorzy.
Jednocześnie turkmeńskie wołkodawy bardzo szybko adaptują się do warunków wielkomiejskich. Na przykład, znajdując się w miejskim transporcie, w zatłoczonych miejscach i t.p , pozostają ostrożni, do „strefy ochrony” wyłączają obcych ludzi, nie przejawiających zainteresowania w stosunku do nich, nie atakują. Bardzo dużo testowanych psów właściciele spokojnie przewożą setki kilometrów w bagażnikach osobowych samochodów, że także świadczy o nich «żelbetonowej» psychice.
6. Turkmeńskie wołkodawy bardzo nie lubią grać w „gonienie/pościg” z treserami, tzn. „pogoń i zatrzymanie pozoranta”. Te psy zauważają/szanują tylko godnych przeciwników, a uciekający wróg to już nie wróg według ich zdania. Jednocześnie są zdolne atakować jadący na nich traktor albo wyrwać podczas rzutu na wroga okno razem z ramą.
Jakie mamy wnioski? Nauczywszy turkmeński wołkodawa posłuszeństwa, a to zajmie u Was 3-4 miesiące (wiek od 8 miesięcy do roku), przede wszystkim ważnie jedno - nie przeceniać swojej możliwości w zapanowania nad psem. Czym sytuacja bardziej zbliżona do wykonania ochronnych funkcji, tym bardziej „nieposłusznym” staje się wołkodaw. I to jest absolutnie logiczne, ponieważ wołkodław jest szczerze przekonany, że w podobnych sytuacjach on jest bardziej „kompetentny”, czym gospodarz (przywódca) i właśnie dlatego Kaukazy i Azjaty uważane są za najlepsze ochronne psami na świecie.
Dlatego absolutnie niedopuszczalnym jest zostawiać turkmeński wołkodawa pod sklepem albo spuszczać z smyczy w miejscach, gdzie mogą niespodziewanie ukazać się ludzie. Ale uczyć te psy posłuszeństwa koniecznie trzeba, nauczyć zwłaszcza umiejętności spokojnego chodzenia przy nodze (inaczej będziecie występować w jako „dowieszka” do psa i hamować będziecie „na drzewach”) i wykonywać (przynajmniej na smyczy!) rozkaz «Stać!»
Do 2 lat pożądane wydaje się zapoznać psa z tymi sytuacjami, z którymi mogą spotkać się w procesie wykonania ochronnych funkcji. Przy tym nie wolno zapominać, że turkmeński wołkodaw zaczyna pracować niezależnie (według własnej oceny sytuacji), nie czekając rozkazu gospodarza.
To bardzo dobrze jeżeli chodzi o ochronę, ale okazuje się, że stawia właścicielowi psa bardzo szczególne zadania w kontroli nad psem.
Niestety, istniejące dzisiaj programy przygotowania i prób nie pasują ani dla Kaukaza, ani dla Azjaty. Np. ogólny kurs tresury - z tego powodu, że nieodłącznej jego częścią jest aportowanie i pokonywanie przeszkód.
Szkolenie do pracy przy obronie nie bierze pod uwagę specyfiki rasy (np. pogoń, zatrzymanie pozoranta). O sportowej tresurze nawet nie mówimy - to nonsens!
Do przyjęcia jest «radziecki» kurs „Karaulnoj Służby” (KS), jednakże obszczekiwanie ludzi z odległości 50-ciu kroków! (?) I zmuszanie do szczekania taką «milczącą» rasę, jak azjatyckie psy - po co?! (tu zdanie, którego nie potrafię przetłumaczyć).
Ale zauważymy jeszcze raz: Trzeba stwierdzić z żalem, selekcjonerzy bardzo mało myślą o użytkowych wartościach turkmeńskich wołkodawow (czabanskich psów) Dlatego wszyscy miłośnicy tych psów powinni skoordynować swoje wysiłki w stworzeniu systemu szkolenia/testów dla ochrony i „waleczności”.
Źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
Tłumaczenie materiału ze strony:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sylwia
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4047
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 19:58, 03 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
To jest według mnie ważne, pośród innych ważnych informacji z tego tekstu
Justyna napisał: | Właśnie dlatego właściciele Kaukazów i Azjatów nie lubią brać udziału w „pokazówkach” i zawodach, przecież niezawodnie pracując przy ochronie swojego terytorium i ochronie członków swojego stada, te psy na konkursach/współzawodnictwach mogą pokazać charakter, zrezygnowawszy z wykonywania danych im poleceń/ ćwiczeń.
...
Turkmeńskie wołkodawy bardzo nie lubią grać w „gonienie/pościg” z treserami, tzn. „pogoń i zatrzymanie pozoranta”. Te psy zauważają/szanują tylko godnych przeciwników, a uciekający wróg to już nie wróg według ich zdania. Jednocześnie są zdolne atakować jadący na nich traktor albo wyrwać podczas rzutu na wroga okno razem z ramą.
...
Jakie mamy wnioski? Nauczywszy turkmeński wołkodawa posłuszeństwa, a to zajmie u Was 3-4 miesiące (wiek od 8 miesięcy do roku), przede wszystkim ważnie jedno - nie przeceniać swojej możliwości w zapanowania nad psem. Czym sytuacja bardziej zbliżona do wykonania ochronnych funkcji, tym bardziej „nieposłusznym” staje się wołkodaw. I to jest absolutnie logiczne, ponieważ wołkodław jest szczerze przekonany, że w podobnych sytuacjach on jest bardziej „kompetentny”, czym gospodarz (przywódca) i właśnie dlatego Kaukazy i Azjaty uważane są za najlepsze ochronne psami na świecie.Dlatego absolutnie niedopuszczalnym jest zostawiać turkmeński wołkodawa pod sklepem albo spuszczać z smyczy w miejscach, gdzie mogą niespodziewanie ukazać się ludzie. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:05, 03 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Sylwia napisał: |
Justyna napisał: |
nie przeceniać swojej możliwości w zapanowania nad psem. Czym sytuacja bardziej zbliżona do wykonania ochronnych funkcji, tym bardziej „nieposłusznym” staje się wołkodaw. I to jest absolutnie logiczne, ponieważ wołkodław jest szczerze przekonany, że w podobnych sytuacjach on jest bardziej „kompetentny”, czym gospodarz (przywódca)
. |
|
Z satysfakcją przeczytałam ten tekst , potwierdza on moje obserwacje , że w błędzie są Ci którzy uważają że zawsze można , na zasadzie przewagi psychicznej, zapanować nad psem /samcem , bo suka to co innego / ten tok myślenia nie ma zastosowania w przypadku azjaty, jeżeli pies poczuje że atak jest konieczny to tylko siłą fizyczna można go zatrzymać a nie rozkazem ..., U Azjaty nie ma poddaństwa w stylu "JA ALFA" a ty psie jesteś na drugim miejscu w hierarchi......
w momencie zagrożenia TYLKO ON DECYDUJE i do tego byskawicznie. .
Ostatnio zmieniony przez MOGUL dnia Sob 9:17, 04 Lut 2006, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bartwood
Forumowy znawca
Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 986
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 0:21, 04 Lut 2006 Temat postu: więcej, więcej, więcej |
|
|
Prawdziwa skarbnica wiedzy super czytam z zapartym tchem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karanuker
Forumowy ekspert
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1579
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rivignano (Udine) Italia
|
Wysłany: Sob 9:36, 04 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
MOGUL napisał: | Sylwia napisał: |
Justyna napisał: |
nie przeceniać swojej możliwości w zapanowania nad psem. Czym sytuacja bardziej zbliżona do wykonania ochronnych funkcji, tym bardziej ?nieposłusznym? staje się wołkodaw. I to jest absolutnie logiczne, ponieważ wołkodław jest szczerze przekonany, że w podobnych sytuacjach on jest bardziej ?kompetentny?, czym gospodarz (przywódca)
. |
|
Z satysfakcją przeczytałam ten tekst , potwierdza on moje obserwacje , że w błędzie są Ci którzy uważają że zawsze można , na zasadzie przewagi psychicznej, zapanować nad psem /samcem , bo suka to co innego / ten tok myślenia nie ma zastosowania w przypadku azjaty, jeżeli pies poczuje że atak jest konieczny to tylko siłą fizyczna można go zatrzymać a nie rozkazem ..., U Azjaty nie ma poddaństwa w stylu "JA ALFA" a ty psie jesteś na drugim miejscu w hierarchi......
w momencie zagrożenia TYLKO ON DECYDUJE i do tego byskawicznie. . |
Nad prawdziwą suką azjatką też nie zapanujesz, suki są otrzejsze od psów, mają niższy próg, reagują szybciej. Przy otarze chodziła jedna suka, albo stara suka która uczyła młodą. Psów było więcej, ale współżycie suk było trudniejsze. Sama to przerabiam u siebie.
Kiedy w Sopocie Desha myślała, że kaukaz blisko mnie atakuje właśnie mnie, tak pociągnęła mojego męża przez jakieś 20 metrów że widziałam jego minę, nikt z nas się tego nie spodziewał. Od tamtej pory, daliśmy sobie spokój z wystawianiem Hazara, bo jeżeli on by pociągnął, to dopiero by było.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 9:47, 04 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Luiza, masz rację , suka suce nie równa, są też i walczące, pisząc to miałam na myśli Mogulę, która nie atakuje psów do walki z nimi tylko suki, żeby im z zadrości "dokopać" a ze jest mniejsza i bardziej spolegliwa, zawsze ją zdołam zatrzymać./ utrzymać, ale tęz w tym przypadku tylko siłą fizyczną .
Odnosnie ataku na ludzi to faktycznie są to sekundy , ale tylko w obrębie swojego otoczenia, nigdy nie próbowała atakować człowieka znajdującego sie w odległości. ....
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:50, 04 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
No to ja też dodam jakiś komentarz . Podobnie jak Sylwia, dla mnie najważniejszym w artykule wydaje się fragment:
Cyt.:„Nauczywszy turkmeński wołkodława posłuszeństwa, a to zajmie u Was 3-4 miesiące (wiek od 8 miesięcy do roku), przede wszystkim ważnie jedno - nie przeceniać swojej możliwości w zapanowania nad psem. Czym sytuacja bardziej zbliżona do wykonania ochronnych funkcji, tym bardziej „nieposłusznym” staje się wołkodaw. I to jest absolutnie logiczne, ponieważ wołkodław jest szczerze przekonany, że w podobnych sytuacjach on jest bardziej „kompetentny”, czym gospodarz (przywódca) i właśnie dlatego Kaukazy i Azjaty uważane są za najlepsze ochronne psami na świecie.
Dlatego absolutnie niedopuszczalnym jest zostawiać turkmeński wołkodawa pod sklepem albo spuszczać z smyczy w miejscach, gdzie mogą niespodziewanie ukazać się ludzie.”
Natomiast jak artykuł czytałam to mi się trochę wstyd zrobiło… Wstyd za samą siebie i swoją głupotę. Pamiętam jak szłam na pierwsze zajęcia z tresury to napakowałam sobie kieszenie smakołykami. Pomyślałam, że „zaszpanuję – że niby coś już wiem”. Wiem już, że pies działa na podstawie prostej zasady:
Komenda – wykonanie – smakołyk,
Komenda – wykonanie – smakołyk,
Komenda – wykonanie – smakołyk,
Proste no nie?
Siergiej jak mnie z tymi wypchanymi kieszeniami zobaczył to powiedział, że mam sobie narazie smakołyki odpuścić. Zrobił mi wykład o sposobach szkolenia różnych ras.
Niestety byłam bardzo przejęta i niewiele zapamiętałam. Pamiętam tylko metodę mechaniczną (np. komenda siad – nacisk na biodra – pies zapamiętuje pozycje) i metodę „cyrkową” – czyli praca za smakołyk. (Te metody jak rozumiem nie dla Azjaty).
Powiedział, że Azjata nie jest labradorem (tu kłania się apetyt Labradorków) i nie mogę liczyć na to, że zrobi wszystko za kawałek kiełbasy.
Poza tym Azjata, inteligentny pies szybko wyczuje, kiedy mam smakołyki ze sobą, a kiedy nie. Jak ich nie będzie to mnie „oleje”, bo nauczyłam go wymiany tylko i wyłącznie za smakołyk. A jak odezwie się instynkt to mogę Azjacie machać przed oczami półtuszą wieprzową, a on i tak będzie robił swoje.
A ja sobie wtedy pomyślałam, że Siergiej jest strasznie „zacofany” i pewnie nie za dobrze umie psy szkolić… Wstyd mi teraz… A tu kolejny cytat:
Cyt.:„Gospodarz uczy turkmeński wołkodława podchodzić według rozkazu «Do mnie!». Nauczony przez «niemądrego» instruktora, zaopatruje się smakołyki i proponuje wołkodławowi wymienić na ten smakołyk wolność spaceru...
W wyniku tego pies przyzwyczaja się ignorować rozkazy właściciela. Jednocześnie ten można osiągnąć pracując smyczą i głosem, ruchem modelując korzystną dla siebie sytuację.”
Cyt.:„Ale należy zrozumieć podstawę, na której powinno była bazować - jest to kontakt z psem, a metody oddziaływania to intonacja, mimika, ewentualnie szarpnięcie smyczą. Ale każde próby uczenia tych psów przy nieobecności tego kontaktu to głupota!”
Jak już wcześniej pisałam na forum, uczył nas reakcji na ruch, mój układ ciała itp. Smakołyki też oczywiście były, ale zostały włączone później, jak już złapałyśmy kontakt i zaczynałyśmy się rozumieć. Natomiast najczęściej słyszaną przezemnie „naganą” było „Dlaczego jej nie chwalisz? Pochwała!!!Pochwała!!!” Kazał mi przy niej przyklękać i czule głaskać „po klacie”, całować w paszczę i przesadnie okazywać moją radość i akceptację.
Zastanowił mnie też fragment o sposobie ataku Azjaty:
„Faktem jest, że azjata zawsze próbuje atakować obok „odzieży ochronnej’ (?) pozoranta.. Stąd nieprzyjemnym dla treserów jest to, że wołkodawy wolą atakować otwartą część ciała człowieka-wroga, a dokładnie - palce rąk, ręce albo głowę (twarz). Istnieje także zdanie, że dążenie kąsania wroga w okolicy gardła (w przypadku człowieka to wygląda jak atak na twarz) jest podyktowane genetycznie założoną znajomością rozmieszczenia tętnic/ żył. Kiedy turkmeński wołkodław atakuje przeciwnika, którego trzeba zwyciężyć, nie poniósłszy samemu poważnych uszkodzeń, a jest wróg, którego koniecznie trzeba jest zniszczyć, większość psów wybiera właśnie tę taktykę i miejsce najbardziej rażącego ukąszenia.”
Rozmawialiśmy kiedyś o tym, że mała nigdy nie gryzie, tylko „łapie” - że niby taka mądra chciałam się mu pochwalić. Powiedział mi wtedy, żebym się „głupio nie cieszyła”, bo nie gryzie tylko i wyłącznie dlatego, że jest młoda i jeszcze nie wie jakie to jest skuteczne. Oj!
Wydaje mi się też ważne, dla nowych właścicieli Azjaty jest zapamiętanie tego fragmentu:
Cyt.: „Przy tym nie wolno zapominać, że turkmeński wołkodław zaczyna pracować niezależnie (według własnej oceny sytuacji), nie czekając rozkazu gospodarza.
To bardzo dobrze jeżeli chodzi o ochronę, ale okazuje się, że stawia właścicielowi psa bardzo szczególne zadania w kontroli nad psem.”
Mój mąż mówi o tym, że „Mucha jest właśnie określonym trybie”. Może być „tryb zabawowy”, „tryb pieszczotliwy”, „tryb szkolenia/nauki” lub najtrudniejszy dla właściciela „tryb wykonywania pracy”.
Przejście do„trybu wykonywania pracy” jest błyskawiczne i wydaje się być absolutnie niezależne od właściciela. To tylko błyskawiczna decyzja psa, w zależności od zmiany warunków otoczenia. Często o tym piszecie – trzeba mieć oczy dookoła głowy, zawsze.
Pozdrowienia
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karanuker
Forumowy ekspert
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1579
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rivignano (Udine) Italia
|
Wysłany: Sob 21:16, 04 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Moje psy mają gdzieś, smakołyki, pochwałę, czy inny rodzaj nagrody. Przez to tego typu tresura nie jest w ogóle dla nich. Jeżeli mamy na wystawie Deshę, to jedno na nią patrzy od przodu a drugie trzyma ją na smyczy. Nie lubię klatek i po Sopocie już nigdy nie jeździałam z klatkami, biorę maksymalnie dwa psy, jeden dla mnie ie jeden dla męża.
W tej chwili mam po prostu dość takich stresów i na wystawy praktycznie nie jeżdżę, a Desha przeszła na emeryturę.
Pojechaliśmy z Maćkiem i Faruhem 14 stycznia, to mieliśmy dużo miejsca i nie było większych problemów, ale schodząc z ringu, jak zwykle ludzie nie myślą i stoją w kupie przy wejściu, Maciek skoczył na kakuaza, udało mi się go utrzymać, bo on jest bardzo układowy i właśnie dlatego to on był na wystawie.
Co do tętnic, to rzeczywiście wiedzą doskonale gdzie one są, już kilka razy się o tym przekonałam. Nie na człowieku, ale na zwierzętach.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karanuker
Forumowy ekspert
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1579
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rivignano (Udine) Italia
|
Wysłany: Nie 11:31, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Jakbyśmy nie wiem jak go chcieli wyszkolić, to w sytuacji, gdy pies jest pewien tego że pracuje, przejmuje inicjatywę - tak chyba można zrozumieć istotę prawdziwego azjaty.
Takie psy chcę hodować.
Czytałam ludzi, kótrzy pisali że nauczyli azjatę tego co chcą, widziałam ataki na luzie (tj. bez smyczy czy taśmy), ja na coś takiego bym się nie odważyła, bo wiem, że moje psy to nie owczarki niemieckie, które na rozkaz puszczają ofiarę, to raz, a dwa, azjata to pies jednego chwytu, i taki chwyt może być w sytuacji gdy chwyconym jest człowiek, ostatnim zdarzeniem w życiu tego człowieka. Poprzez Robertę miałam kontakt z jednym z najważniejszych i najlepszych instruktorów we Włoszech, od ponad 20 lat tresuje psy dla policji. Powiedział, że nigdy nie pozwoliłby psu na atak na pozoranta, jeżeli ten pies nie jest w 100 procentach wyszkolony na odwołanie. Justyna jak to jest w Rosji?
Wg. fachowców w tej rasie azjaty nie da się wyszkolić na odwołanie i jeżeli są psy tej rasy które reagują, myślę, że te psy nie mają już charakteru azjaty lub mają ten charakter złamany. Ale i załamanie charakteru to cecha nie azjatów, jak wiadomo prawdziwy azjata nie da się złamać. Opisują psy, które łopatami miały powybijane zęby a i tak atakowały i nie uciekały na widok kija czy właśnie łopaty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 21:57, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Szczerze powiedziawszy Luiza, trochę mnie zaskoczyło to co napisałaś. Wydawało mi się, że dla wszystkich nas jest jasne, że odwołanie „idącego do ataku” Azjaty gwizdem czy wydaną komendą jest niemożliwe.
Osobiście nie wierzę w istnienie takiego Azjaty, który będący „w trybie pracy”, reaguje na rozkaz swojego właściciela i np. wraca, porzuca „zagrożenie”, siadając przy jego nodze.
Ale może mało w życiu widziałam…
Moja Mucha bardzo dużo biega swobodnie, bez smyczy po lasach (tutaj zawód leśniczego chyba nie istnieje).
Na przykład dzisiaj wiele razy (bez konkretnej przyczyny) przywoływałam ją do nas. Mała reaguje w trakcie spacerów i zabawy na komendę „ka-mnie”. Przychodzi wolniej lub szybciej. Ale nie będę sama siebie okłamywać, gdy z daleka widzę jakichkolwiek ludzi, (choć mało się ich zdarza) natychmiast zapinam ją na smycz. Wiem, że jeśli zachowają się „nieodpowiednio” wg małej, to mogę wydawać komendy jakie chcę… i nic. Albo porostu nie zdążę zareagować.
To jest to, co w artykule nazywane jest „niezależnym rozpoczynaniem pracy” przez Azjatę.
Chyba nikt nie wyobraża sobie, że może chodzić bezpiecznie z nieuwiązanym Azjatą, licząc na to, że on wróci zawsze na wydaną komendę, albo nie zaatakuje, bo jest z nim właściciel/”pan”.
Wydaje mi się, że Azjata zachowa się odwrotnie – będzie właśnie go bronił jeśli uzna, że jest w zagrożeniu.
I nic tu nie ma do tego kwestia szkolenia, to jest sprawa zdrowego rozsądku i szacunku do rasy.
Według mnie powyższy cały artykuł był właśnie o tym – Azjata powinien być posłuszny, ale właściciel powinien mieć także świadomość, że n i g d y nie będzie posłuszny do końca. To nie cecha ujemna, to zaleta w jego pracy, cecha wyrobiona przez setki czy tysiące lat – samodzielność/niezależność.
Natomiast jeśli chodzi o wzbudzanie agresji w Azjacie (np. atak na pozoranta), to nigdy się na taką próbę nie zgodzę. To chyba jasne dlaczego. Jeszcze by mi tylko rozbudzania agresji brakowało, mała i tak „za bardzo przejmuje się swoją rolą” obrony nas bez przerwy.
Jeszcze do końca nie zwariowałam.
Jak jest z Azjatami służbowym nie wiem, zapytam przy okazji.
Pozdrowienia.
A przy okazji - wiem, że w Polsce jest mróz, ale nie wchodźcie na lód.
U nas jest prawie -20C, a pod nami dziś zaczął pękać lód na środku jeziora. Pewnie z powodu urządzanych na zamarzniętych jeziorach wyścigów samochodowych (lokalna rozrywka).
Do teraz trzęsą mi się ręce ze strachu.
Sorry za małego, ostrzegawczego „offka”.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karanuker
Forumowy ekspert
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1579
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rivignano (Udine) Italia
|
Wysłany: Nie 22:09, 05 Lut 2006 Temat postu: |
|
|
Nie raz byłam atakowana właśnie za to że twierdziłam, że nie jest możliwe wyszkolić azjatę tak jak inne rasy, ża azjata jest jedyny w swoim rodzaju, że ma psychikę najbardziej skomplikowaną ze wszystkich ras, że jest oddany bez reszty właścicielowi.
Mam bardzo osobiste podejście do psów, staram się je zrozumieć, nie czytać książki i dostosowywać je do moich psów. Cech azjatów uczyłam się od moich psów, mogę czuć się szczęśliwa że trafiły mi się jako pierwsze takie psy jak Desha i Daikash, one mnnie nauczyły jaki jest azjata, a materiały które teraz tłumaczyłaś czy inne, które czytałam, potwierdziły tylko to jaki jest azjata.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|