Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka
CAO Grupa i inne rasy
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Szkolenie Azjaty
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 55, 56, 57 ... 105, 106, 107  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna -> CAO - tematy ogólne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:15, 05 Gru 2006    Temat postu:

Justyna dzięki za refleksje , jesteś o tyle uprzywilejowana , a wlaściwie Twój mąż , że na przykładach z życia i dzięki porównaniu zachowania azjaty z zachowaniem innych ras może zrozumieć rasę i kształtować swoje poglądy .....gorzej jak ktoś/bez doświadczenia / mając swoje własne wyobrażenie azjaty i próbuje zmieniać jego jak najbardziej "typowe zachowania " .......

Justyna napisał:
..
Mogul, jak przeczytałam ten fragment to uśmiechnęłam się sama do siebie…. Wink

Uśmiechnęłam się, bo przypomniały mi się wypowiedzi mojego męża – Największego w Rodzinie Zwolennika Szkolenia Azjaty „na obronę”.
Przez szkolenie „na obronę” rozumiem przede wszystkim obronę członka rodziny, na obcym terenie, przed potencjalną agresją napastnika – człowieka.

Mąż był święcie przekonany, że obowiązkiem Azjaty jest bezwzględny atak na każdego „potencjalnego napastnika”, także poza swoim terenem. Uważał, ze to jego naturalne zadanie, ma to „we krwi”, każdy Azjata.

Potem zaczął się zastanawiać i troszeczkę powątpiewać – co w zasadzie jest „we krwi Azjaty”. Rolling Eyes
Przede wszystkim zobaczył jak psy innych ras, „z wielką lubością” gryzą pozoranta, jak długą i głęboką mają „chwatkę” (ukąszenie), jak bezwzględnie, automatycznie, „bezmyślnie” potrafią rzucać się na człowieka.
Zobaczył jak wiele Azjatów stara się często „stopniować atak” na człowieka poza swoim terenem. Jeśli nie są doprowadzone do ostateczności starają się go raczej odstraszyć czy „unieszkodliwić” niż zagryźć. (Oczywiście nie mówię o Azjatach „wyprowadzonych z równowagi”).

Porównał zachowanie, poziom „wściekłości” Azjaty, „długość, głębokość i siłę chwatki” (ukąszenia) poza terenem i na swoim (nawet jak Azjata pracuje na terenie zupełnie sam).

W pewnym momencie mnie zaskoczył, bo patrząc na zachowania Azjatów i psów innych ras szkolonych na obronę, stwierdził, że „Azjata jest przede wszystkim terytorialny, stróżujący” i to „ma we krwi”. Obrona poza terenem jest sprawą drugorzędną.
Potem „dobili go” jeszcze klubowi treserzy, którzy jak to powiedzieli „w sowieckich czasach” pracowali też z Aborygenami. Powiedzieli mu, że jeśli aborygenny Azjata (na terenie wioski) „rzucał by się na wszystkich ludzi” to by w Azji długo nie pożył. Tam są duże, wielopokoleniowe rodziny. W obejściu jest sporo osób, ludzi się odwiedzają, pies nie może być w tym przeszkodą.
….


Właśnie oglądająć stare zdjęcia azjatów w dużych skupiskach ludzi pomyslałam o ich powściagliwości w gryzieniu ....., na temacie "anegdoty stare i nowe " jest opis strózującego psa, który powarkując zagradzał drogę do domu samotnie mieszkającej "czabanki " -----nie rzucił się i nie pogryzł gościa .....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:33, 05 Gru 2006    Temat postu:

Justyna napisał:
….
Wyszkolony Azjata jest bardziej zrównoważony, mniej niebezpieczny (ma doświadczenie i umiejętność rozpoznawania rzeczywistego zagrożenia, ma „upuszczoną parę”), ale obrona właściciela poza terenem nie jest jego „naturalną i umiłowaną rolą”.
Owszem potrafi być bardzo skuteczny, nie pozwoli pobić członka rodziny czy wylec go z samochodu.
Ale wydaje mi się, ze jego „naturalnym powołaniem” w czasach obecnych jest stróżowanie posesji, nie obrona przed potencjalnym napastnikiem poza swoim terenem.
Jedno z drugim często może mieć niewiele wspólnego.

Tyle moich zupełnie amatorskich refleksji…. Oczywiście mogę się mylić….


Justyna , z mojego doświadczenia wiem że nawet nie szkolony a "obyty " i dojrzały azjata potrafi samodzielnie rozpoznać niebezpieczeństwo i człowiek nie musi go tego uczyć - nie pozwoli wywlec właściciela samochodu - sam z siebie .....i obroni właściciela przed atakiem w ciemnej uliczce , jestem tego pewna .....i nie kipi z niego agresja żeby trzeba było upuszczać z niego parę - musi tylko mieć dużo ruchu w terenie - tam sie realizuje i wycisza .....
A szkolenie z prawdziwego zdarzenia to jakby na to nie patrzeć to " NOWA PROFESJA " i wymaga od psa wielu zmian w jego sposobie myślenia , on ma swój własny rozum i zrobi to samo tylko po swojemu, bo przecież są różne drogi do celu ?
Nie mniej jednak z przyjemnoscia i bez wahania poddałabym próbie obrony moje psy - i umiarkowane szkolenia u rosyjskich specjalistów dają tą gwarancję że nie zaszkodzą , oni nie eksperymentują .....tylko po prostu wiedzą .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
basia
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:37, 05 Gru 2006    Temat postu:

MOGUL napisał:
Trochę refleksji na temat słuszności zmiany profesji .....jakie są jej koszty z punktu wiodzenia psa o ile "szkolenia " PT czy obronne przeprowadzane są nieumiejętnie ? Majac na uwadze fakt że azjata ksztaltowal swój charakter przez tysiaclecia , czy możemy wymagać od niego radykalnej zmiany w jednym pokoleniu, czy rasa powinna korzystać z okresu "naturalnej wielopokoleniowej adaptacji " ?

......
Dzisiaj rasa ta ma w Rosji dwie podstawowe profesje :
1) stróż obejścia i
2) obrońca towarzysz .
I o ile pierwsza profesja w istocie niczym nie różni się od tradycyjnej
To druga – OBROŃCA TOWARZYSZ JEST SZCZEGÓLNIE WSPÓŁCZESNYM , MIEJSKIM WYNALAZKIEM ....!!!!



A ja zastanawiam się czy faktycznie jest to zmiana profesji. Dla mnie te dwie role: stróż obejścia i obrońca towarzysz wzajemnie się uzupełniają. I może je pełnić ten sam pies, obydwie dobrze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:43, 05 Gru 2006    Temat postu:

basia napisał:

A ja zastanawiam się czy faktycznie jest to zmiana profesji. Dla mnie te dwie role: stróż obejścia i obrońca towarzysz wzajemnie się uzupełniają. I może je pełnić ten sam pies, obydwie dobrze.


Właśnie Basia , ja też sie z Twoją opinia zgadzam, /napisałam to wyżej / tylko że Myczko miał na myśli profesjonalne szkolenie , które wymaga od psa , pewnych modyfikacji zachowań , które zresztą są tam wypunkowane .....i często taki pies mieszka w bloku....nie pracuje na swoim terenie .To już typowo miejski pies ....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:53, 05 Gru 2006    Temat postu:

MOGUL napisał:


Justyna , z mojego doświadczenia wiem że nawet nie szkolony a "obyty " i dojrzały azjata potrafi samodzielnie rozpoznać niebezpieczeństwo i człowiek nie musi go tego uczyć - nie pozwoli wywlec właściciela samochodu - sam z siebie .....i obroni właściciela przed atakiem w ciemnej uliczce , jestem tego pewna ......


Mogul, nie zaprzeczę, bo po prostu nie wiem jak to jest. Mam tylko jedną Azjatkę, a ta akurat szkolona i jeszcze młoda. Wink
Tylko może mały przykład na to, że „szkolenie życiowe” NIE JEST uczeniem od zera jakiś konkretnych zachowań, raczej „pokazywaniem możliwych w życiu sytuacji”, żeby pies nie był zaskoczony. Przykład:
Suczka spodziewała się zwykle intruza przy wejściu do domu. Tam zazwyczaj koncentrowała uwagę. To nasi „wariaci – treserzy” pożyczyli u sąsiadów drabinę i próbowali cicho wleźć do chałupy przez uchylone okno (za naszą zgodą).
Ona w pierwszych sekundach była „w szoku” – intruzi wdrapywali się do sypialni, nie przez drzwi, jak wszyscy inni. Teraz już wie jak to wygląda, nie zdziwi się.


MOGUL napisał:

Nie mniej jednak z przyjemnoscia i bez wahania poddałabym próbie obrony moje psy - i umiarkowane szkolenia u rosyjskich specjalistów dają tą gwarancję że oni nie eksperymentują .....tylko wiedzą .


Myślę, ze to się da w Polsce zrobić. Ja tam się już umówiłam z jednym profesjonalnym treserem (doświadczenie w szkoleniu CAO), do którego mam głębokie zaufanie, i który ku mojej nieopisanej radości, zgodził się przyjąć nas na „przypominające zajęcia” jak będziemy w Polsce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
basia
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 19:59, 05 Gru 2006    Temat postu:

Justyna, bardzo ciekawe to co piszesz. Jestem pod wielkim wrażeniam takich metod szkoleniowych Idea
A jak Musia zareagowała gdy zobaczyła ich na drabinie ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:09, 05 Gru 2006    Temat postu:

Justyna napisał:
Przykład:
Suczka spodziewała się zwykle intruza przy wejściu do domu. Tam zazwyczaj koncentrowała uwagę. To nasi „wariaci – treserzy” pożyczyli u sąsiadów drabinę i próbowali cicho wleźć do chałupy przez uchylone okno (za naszą zgodą).
Ona w pierwszych sekundach była „w szoku” – intruzi wdrapywali się do sypialni, nie przez drzwi, jak wszyscy inni. Teraz już wie jak to wygląda, nie zdziwi się.


Ja myślę Justyna że Twojej suczce brakuje wsparcia drugiego azjaty i to samca !!! i dużego terenu z różnymi przypadkami wydarzeń .....
moje wiedzą co to jest wdrapywanie się na mur, chodzenie przez sąsiada po dachu, i nasypywanie paszy do silosów z dużej cysterny po której spaceruje człowiek.....kiedyś opisywałam jak do wychylającego glowę ponad ogrodzeniem podskoczył Zum i uderzyl go czaszką w czoło, - człowiek przelecial do tyłu.....a pracownicy na dachu są zaraz obszczekani ----tak samo jak nisko lecący helikopter ----wiedzą że zagrożenia mogą nastąpić z każdej strony....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:14, 05 Gru 2006    Temat postu:

Basiu, tak jak mi się wydaje, Azjata takie „doświadczenia” bierze zupełnie serio. To dla niego rzeczywistość, a nie „szkolenie”. Koduje, analizuje i widać, ze zapamiętuje na przyszłość możliwą „podstępność agresora”.
To żywa istota, więc są to dla psa ogromne emocje, chyba naprawdę wierzy, że w tym momencie „w jego łapach” jest bezpieczeństwo rodziny.
Musieńka próbowała wciągnąć chłopa przez okno, żeby zrobić mu chyba coś strasznego. Bałam się, że razem zwalą się na podwórko…

Mogul, zupełnie możliwe, że jakbym miała więcej niż jedną suczunię to by dopiero były „koncerty” i mogłabym zaobserwować współpracę samca i suni.
A tak biedulinka musi radzić sobie sama. Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
basia
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:38, 05 Gru 2006    Temat postu:

Justyna napisał:
......
A tak biedulinka musi radzić sobie sama. Sad


I świetnie sobie radzi Very Happy

A to, że takie doswiadczenia bierze zupełnie serio, to na pewno masz rację. Ja rówież zaobserwowałam, że Uzo w sytuacjach odbieranych przez niego jako zagrożenie jest bardzo poważny. Nawet znajomy sasiad nie jest traktowany ulgowo.
Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MOGUL
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:37, 05 Gru 2006    Temat postu:

Bo to prawda co mówia że "Azjata to poważny pies dla poważnych ludzi " i że azjata nie zna sie na żartach ....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:19, 11 Sty 2007    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

SZKOLENIE AZJATY

Autor artykułu: Michaił Pulin.
Fragmenty rozdziału pierwszego

ROZDZIAŁ PIERWSZY.

W związku z coraz szerszym rozpowszechnianiem się CAO w ostatnich latach, chciałoby się zrozumieć dlaczego akurat ta rasa przyciąga miłośników psów. Trudno to wyjaśnić wyłącznie reklamą, choć aktywność klubów CAO w rozprzestrzenianiu informacji o rasie zasługuje na pochwałę. Zazwyczaj także rasa, która nie posiada wartości użytkowej nie rozpowszechnia się tak szeroko.

W pojęcie użytkowości wchodzi wiele różnych cech, jak na przykład: dobre zdrowie, wygląd zewnętrzny psa, łatwość jego utrzymania, przystosowanie do naszego niełatwego klimatu.
Bardzo ważna jest możliwość socjalizacji zwierzęcia do takiego poziomu, że nie sprawia ono właścicielowi i jego bliskim zbytecznych problemów swoim zachowaniem, kontaktowość zwierzęcia.

O wyglądzie CAO i zdrowiu tej rasy, o łatwości pielęgnacji powiedziano już wiele dobrego. Dodać tyko mogę, jako człowiek, przez którego ręce przeszło wiele psów różnorodnych ras i w tym więcej niż setka CAO (w różnych hodowlach i u mnie w domu), że jestem po prostu tą rasą zachwycony.

Ponieważ ostatnim czasy zajmuje się głownie tresurą psów, chciałbym omówić zachowania Azjaty, możliwość jego socjalizowania w grupie ludzi, problemy pojawiające się w trakcie tresury.

Od razu chciałbym zastrzec, ze wszystkie omawiane problemy dotyczą nie tylko CAO, ale w mniejszym czy większym stopniu każdej rasy psów. Metody stosowanie są takie same jak przy innych zwierzętach. Różnica to głównie stopień uporu, często dochodzący do fazy „oślego uporu”, co jest w przypadku Azjaty „niechcianym załącznikiem” do całego procesu tresury.

Pierwsza cecha CAO, którą chciałbym omówić:
Szczenięta Azjaty, jak i każdego innego potężnego psa dość późno dojrzewają (dorośleją). Stwarzać to może określonego rodzaju problemy. Osiągnąć stabilne rezultaty w procesie tresury można tylko z dorosłym psem, ukształtowanym już do końca zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Natomiast wiele CAO do ukończenia 1,5 czy nawet 2 lat zachowują się jak szczenięta-nastolatki, dla których w przewadze nad innymi typami zachowań są reakcje „orientacyjne”.

Szczeniętom bywa trudno na przykład, siedzieć w jednym miejscu lub spokojnie iść na smyczy, co chwilę nie dekoncentrując swojej uwagi. One starają się poznawać świat. Każdy nowy, lub prawie nowy, ale poruszający się, wydający dźwięki obiekt, lub pachnący czymś interesującym – przyciąga ich uwagę i wymaga szczegółowego zbadania.
A tymczasem, nie zważając na „dziecinność zachowań”, to zwierzę nabrało już dość słusznej masy!

I oto to „słoniątko”, osiągające około 60 kilogramów „żywej wagi”, szarpie gospodarza smyczą, kiedy tuż koło niego stanie się coś z jego punktu widzenia interesującego.
A zainteresować go może listek gnany wiatrem lub po prostu coś, co wyjątkowo uwodzicielsko pachnie.
Ręce i nerwy właściciela młodego Azjaty powinien mieć bardzo mocne.
Zresztą mocne nerwy właściciela są niezbędnym warunkiem w wychowaniu praktycznie każdego psa….

Tak się historycznie złożyło, ze swoją odwieczną pracę to znaczy ochronę stada owiec od wilków, Azjata wykonywał głównie samodzielnie, często bez jakiejś szczególnej pomocy ze strony właściciela.
W związku z tym, decyzje o tym jak powinien swoje sprawy załatwiać, podejmował on niezależnie. W jakim miejscu stada powinien się najlepiej usadowić, w jaką stronę i z jaką prędkością biec, gdzie wąchać i iść po tym wywęszonym śladzie.

Z powodu tej cechy CAO (i Owczarek Kaukaski) bardzo mocno różnią się w metodach pracy od pozostałych owczarków.
Niemiecki, belgijski, szkocki, australijski owczarek w swojej pracy zorientowany był na gospodarza/pasterza i jego wskazówki. Ich podstawowym zadaniem były różnorodne „manipulacje” przy stadzie: skręcić, spędzić razem, zapędzić w przejście, nie wpuścić w jakieś określone miejsce, przegnać jakieś konkretne zwierzę. I wszystko to na komendę gospodarza.

CAO zaś powinien ochraniać stado owiec od wilków, szakalów i czasami od dzikich kotów.
Przy czym powinien to robić samodzielnie, nie czekając na wskazówki właściciela i powinien to robić dobrze.
Jeżeli nie będzie tego robił dobrze to gospodarz może być krańcowo niezadowolony (przy czym swoje niezadowolenie może uzewnętrznić odstrzeliwując psa, co sprzyjało selekcji zwierząt w kierunku oczekiwań właścicieli).

Stąd też są różnice – być właścicielem CAO lub większości hodowanych ras owczarków. Podczas gdy Owczarek Niemiecki lub collie zaglądają człowiekowi w oczy, stale pytając „Co robić? No rozkaż!”, Azjata jest pewien własnych kompetencji w rozwiązaniu danego problemu. Przy czym opinia właściciela nie zawsze się pokrywa z opinią psa, ale Azjatę to specjalnie nie przejmuje.
W warunkach miejskich taka samodzielność CAO jest często po prostu niewygodna.

Jest jeszcze jedna cecha tej rasy, która tworzyć może pewne problemy w naszych warunkach i wymaga korygowania, to skłonność do bójek z innymi psami.
Chociaż bójki u Azjaty są zazwyczaj bardzo „dżentelmeńskie” i rzadko kończą się poważnymi urazami, tym niemniej wiele radości właścicielowi nie przysparza taka skłonność u jego własnego psa.
Można próbować wytłumaczyć mu to tym, ze Azjata chroni stado od wilków lub tym że są używane w walkach. Natomiast, jeśli właściciel zmuszony jest swojego podopiecznego prowadzić cały czas na smyczy lub na ogrodzonym terenie gdzie nie ma szans na spotkanie innych psów – to dla niego takie „wytłumaczenia” są niezrozumiałe/niepotrzebne.


Następną cechą, o której należy pamiętać przy tresurze Azjaty to jego „flegmatyczność” często występująca u przedstawicieli tej rasy.
Oczywiście cecha ta rzadko występuje w takim natężeniu jak na przykład u bernardyna. Tym nie mniej, jeśli pies poruszając się szeregiem, przy nodze właściciela, zaczyna ciągnąć w przód jest to w miarę zrozumiałe.
Ale co zrobić, jeśli pies wlecze się z tyłu, wtula nos pod wasze kolana, żadnym sposobem nie udaje się psa zmusić do szybszego biegu niż „cherlawą rysią”. Wielu właścicielom opadają wtedy ręce.

Często ta „flegmatyczność” tworzy trudno rozstrzygalne problemy przy tresurze na obronę i ochronę obiektów. CAO ze względu na swoją budowę fizyczna jest do tego rodzaju prac przydatny, ale oczekiwanych rezultatów nie ma mimo wszelkich starań tresera.
Prawdopodobnie ta cecha była jednym z powodów tego, ze w przeszłości rasa CAO nie rozpowszechniła się tak szeroko jak owczarek kaukaski.

W latach 30-tych Azjaty razem z Kaukazami zaczęto wprowadzać do różnych hodowli psów służbowych/użytkowych.
W owym czasie istniało społeczne zapotrzebowanie na strażniczego psa, chroniącego obiekt siedzącego „na bloku” (blok - lina rozciągnięta pomiędzy słupami, pies porusza się wzdłuż liny).
W przepisach szkoleń i testów psów strażniczych istnieje ściśle określona odległość, z której pies powinien oszczekiwać intruza. To było niezbędne, aby człowiek- przewodnik psa, usłyszawszy szczekanie, mógł nadejść psu z pomocą, czasami nawet z sporej odległości.

Wymagania takie jak oszczekanie intruza z sporej odległości spełnić mogły psy, które dość łatwo się pobudzają. O wiele lepiej niż Azjata sprawdzał się w tym Owczarek kaukaski.
Te cechy Owczarka kaukaskiego rozwijano za pomocą selekcji i wykorzystywane były także do stworzenia nowych ras psów „na społeczne zamówienie”, jak na przykład moskiewski stróżujący i wielu innych nowych ras. Azjata natomiast został zapomniany.

Jednakże nie zważając na pewną flegmatyczność w ochronie terytorium, ochronne cechy tych psów zasługują na szacunek.
W naszych czasach oczekiwania co do pracy psów na ochronie uległy zmianie. Chociaż przepisy i normatywy szkolenia i testowania pozostały praktycznie takie same, to zmienili się podstawowi „odbiorcy”, klienci na psy ochraniaące. Nie są to już zmilitaryzowane obiekty, ochrona budynków specjalnego przeznaczenia. Klientami są przeważnie osoby prywatne, którym psy są potrzebne do ochrony swoich mieszkań, podmiejskich działek, siebie i swoich najbliższych.

W tych warunkach dla ludzi nieobowiązkowa, a często i zupełnie niechciana jest zbytnia agresywność i pobudliwość swoich wychowanków.
Chroniąc na przykład zmilitaryzowany obiekt dla psa wszystko jest stosunkowo proste: trzeba oszczekiwać, a w miarę możliwości gryźć wszystkich, którzy znaleźli się w zasięgu, na terytorium. Dla psa „na służbie” na chronionym terytorium pojawia się tylko „intruz” nikt inny.

Natomiast na letniskową działkę lub do mieszkania zachodzi wiele osób: przyjaciele gospodarza, jego krewni, koledzy i koleżanki ich dzieci, hydraulik, sąsiadka z prośbą o pożyczenie soli i niewiadomo kto jeszcze.
I jeśli pies rzuca się z wściekłością na nich wszystkich próbując ich „posmakować”, a wszystkich przechodzących w okolicy płotu odprowadza wściekle rycząc…. to wielu właścicielom psa taka ochrona może się nie spodobać, chociaż będzie ona i bardzo efektowna.

W obecnych czasach złodziejaszkowi nie będą leźli do specjalnych, chronionych obiektów, szukając abstrakcyjnych państwowych tajemnic (tam prócz psów na ochronie siedzą jeszcze wielkie chłopy z bronią automatyczną, którzy sami już dawno bardziej cenne rzeczy z danego obiektu wynieśli).
Złodziejaszkowie będą leźli na prywatne działki i do prywatnych mieszkań szukając zupełnie konkretnych, wartościowych, domowych rzeczy.
W związku z tym za każdym razem biedne zwierzę zmuszone jest orientować się kto właśnie przyszedł. Kolejny znajomy czy krewny, czy też złodziej i łotr.
W tych warunkach nie hałaśliwy, spokojny, nawet trochę senny, ale przy tym myślący Azjata zaczyna podbijać rynek psów stróżujących.

Wielokrotnie spotykałem Azjaty chroniące wiejskie, prawosławne cerkwie. Tu psu to dopiero nie jest lekko! Ilość przychodzących osób jest bardzo duża, rozmiary ochranianej działki też są zazwyczaj spore.
Ludzie przychodzą bez szczególnego planu czy rozkładu dnia, przecież do wiejskiego kapłana ludzie ze swoimi nieszczęściami przychodzą o każdej porze dnia i nocy.
Równocześnie jednak prawdopodobieństwo sytuacji zagrożenia także jest wielkie. Mity o ogromnej wartości ikon w wiejskich cerkwiach jest nadal bardzo żywy.
Czasami też, z jakiegoś powodu, jakiś agresywny człowiek wyładowuje swoje frustracje właśnie na samej cerkwi lub ludziach jej służących. O głośnych tego przykładach wszyscy słyszeliśmy.

c.d.n. Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tomek
Zaufany Użytkownik
Zaufany Użytkownik



Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:29, 11 Sty 2007    Temat postu:

Bardzo ciekawy i interesujący tekst.

"Wielokrotnie spotykałem Azjaty chroniące wiejskie, prawosławne cerkwie. Tu psu to dopiero nie jest lekko! Ilość przychodzących osób jest bardzo duża, rozmiary ochranianej działki też są zazwyczaj spore.
Ludzie przychodzą bez szczególnego planu czy rozkładu dnia, przecież do wiejskiego kapłana ludzie ze swoimi nieszczęściami przychodzą o każdej porze dnia i nocy.
Równocześnie jednak prawdopodobieństwo sytuacji zagrożenia także jest wielkie. Mity o ogromnej wartości ikon w wiejskich cerkwiach jest nadal bardzo żywy. "

Ciekawi mnie jedna sprawa. Czy Autor mówi tu o "współczesnych" azjatach? Pewnie tak.
No to mam uwagę i może pytanie:

Kto z Was ma Azjatę, któremu moze zostawić brame otwarta i wyjechać do pracy na kilka godzin i w dodatku bedzie pewien, iż nikomu, kto przejdzie koło bramy nic się nie stanie?

Byłem w 3 Polskich hodowlach (w tym jedna na odludziu Smile) i wszędzie bramy pozamykane, siatki i tak jak u mnie (w 1 z nich) pastuch elektryczny. I co ważniejsze nigdzie nie wszedłem z właścicielem/ką bezpośrednio wśród biegające psy. Owszem wypuszczane z kojców nic mi nie robiły ale...

Poza tym jak już pisałem to szkoliłem ONy i zgadzam się (bo jak tu się nie zgodzić) iż CAO to zupełnie inny pies niż ON i inne owczarki wymienione w cytowanym przez Justynę tekście. Jednak czy my naprawdę jeszcze wierzymy w CAO pilnującego obejścia bez ogrodzenia?

Moja suka bez problemów wpuści każdego, kogo wprowadzę przez bramę (Oprócz sąsiada Irka Smile chyba dlatego, że ma yorki Smile). Da sie pogłaskać i odejdzie jak jej się nie podoba. Jednak nie wyobrażam sobie, iz w dzisiejszych czasach CAO mógł ochraniać obiekt (nawet na odludziu) i niezaatakować każdego obcego, jakiego zobaczy.

Jeżeli się mylę i Macie inne przemyślenia to się podzielcie Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Justyna
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:14, 11 Sty 2007    Temat postu:

Tomek napisał:
Jednak czy my naprawdę jeszcze wierzymy w CAO pilnującego obejścia bez ogrodzenia?


A to jest Tomku bardzo ciekawe pytanie…

Cytat:
„….Często ta „flegmatyczność” tworzy trudno rozstrzygalne problemy przy tresurze na obronę i ochronę obiektów. CAO ze względu na swoją budowę fizyczna jest do tego rodzaju prac przydatny, ale oczekiwanych rezultatów nie ma mimo wszelkich starań tresera.
Prawdopodobnie ta cecha była jednym z powodów tego, ze w przeszłości rasa CAO nie rozpowszechniła się tak szeroko jak owczarek kaukaski.
…..
Wymagania takie jak oszczekanie intruza z sporej odległości spełnić mogły psy, które dość łatwo się pobudzają. O wiele lepiej niż Azjata sprawdzał się w tym Owczarek kaukaski….”


Mając możliwość obserwowania „przy pracy” pewnej ilości Kaukazów i Azjatów to wydaje mi się, że gdybym mieszkała samotnie, w środku lasu, gdzie nie odwiedzało mnie by zbyt wielu gości to wolałabym mieć przy sobie dla ochrony Kaukaza (to mój duży komplement dla Kaukaza).

Natomiast mieszkając na przykład w mieście, nawet na osiedlu domków jednorodzinnych, gdzie często pojawiają się przyjaźnie nastawieni ludzie czy dzieci, trzeba jak pisze autor „ocenić sytuację” a nie atakować każdego w zasięgu wzroku, to jednak wybrałabym Azjatę.

Dodać mogę jedynie jeszcze tylko to, że wydaje mi się iż „statystyczny obywatel” Rosji i Polski bardzo różni się w podejściu do kwestii obrony terytorium przez niebezpiecznego dla intruza psa.
(Przez obronę rozumiem nie tylko szczekanie, a raczej skuteczne "zatrzymanie zębami" na przykład włamywacza)

W Rosji Azjata czy Kaukaz broniący terytorium to bardziej „naturalne” i zrozumiałe. Po to jest, taka jest jego rola. Nikt raczej nie ma „pretensji” do psa czy właściciela.
W Polsce spotykałam się często z sytuacjami, kiedy z wielkim zażenowaniem i prawdziwą troską tłumaczono mi, że pies nie powinien atakować intruza „bo sobie tylko narobię poważnego kłopotu”, wystarczy jak „odstraszy swoja wielkością i widokiem”.

Nie wyobrażam sobie w Polsce sytuacji, by ktoś mnie poważnie przepraszał, z tego powodu iż swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem „zdenerwował mi psa”. W Rosji to mi się zdarzyło.

W Polsce gdyby moja suka zaryczała na grupę podpitych i awanturujących się nastolatków to prawdopodobnie zostałabym obrzucona jeszcze obelgami (pewnie z bezpiecznej odległości).
Myślę, ze oni nie spodziewaliby się, że w swojej obronie mogę suce po prostu „popuścić smyczy”.
W Rosji, ostatnio w takiej sytuacji, chłopaki zaraz się uciszyły i zaczęli „grzecznie przemawiać” do Azjatki proponując, cytuję „rozstanie się w pokoju”.

Dziwne to wszystko jest dla mnie bardzo. Zastanawiam się często nad tymi różnicami.
Bo z drugiej strony, na osiedlu, na którym mam w Polsce dom sąsiedzi boją się poważnie włamywaczy. Wszyscy są podłączeni na stałe do agencji ochrony.
Ale w domkach mieszkają głównie psy do towarzystwa.

Pewnie chodzi o sławetne „granice obrony koniecznej”…
A może o to, ze w Polsce obywatele bardziej wierzą w skuteczność i interwencję policji w przypadku napaści czy włamania?
Naprawdę nie wiem….
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
basia
Forumowy ekspert
Forumowy ekspert



Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 1:08, 12 Sty 2007    Temat postu:

Justyna napisał:



Dziwne to wszystko jest dla mnie bardzo. Zastanawiam się często nad tymi różnicami.
Bo z drugiej strony, na osiedlu, na którym mam w Polsce dom sąsiedzi boją się poważnie włamywaczy. Wszyscy są podłączeni na stałe do agencji ochrony.
Ale w domkach mieszkają głównie psy do towarzystwa.

Pewnie chodzi o sławetne „granice obrony koniecznej”…
A może o to, ze w Polsce obywatele bardziej wierzą w skuteczność i interwencję policji w przypadku napaści czy włamania?
Naprawdę nie wiem….


Z tą wiarą w skuteczność interwencji policji to chyba żartujesz Wink

Powodem może być moda, nadmierne zachłyśniecie się "cywilizacją " i jej dobrami, które przyszły z zachodu.
Pies stróżujący moze czasami przysporzyć kłopotów, a monitoring jest taki trendy Exclamation Twisted Evil

Justyna napisał:

Nie wyobrażam sobie w Polsce sytuacji, by ktoś mnie poważnie przepraszał, z tego powodu iż swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem „zdenerwował mi psa”. W Rosji to mi się zdarzyło.

W Polsce gdyby moja suka zaryczała na grupę podpitych i awanturujących się nastolatków to prawdopodobnie zostałabym obrzucona jeszcze obelgami (pewnie z bezpiecznej odległości).
Myślę, ze oni nie spodziewaliby się, że w swojej obronie mogę suce po prostu „popuścić smyczy”.
W Rosji, ostatnio w takiej sytuacji, chłopaki zaraz się uciszyły i zaczęli „grzecznie przemawiać” do Azjatki proponując, cytuję „rozstanie się w pokoju”.



Bardzo podoba mi się takie zachowanie, świadczy o dużym szacunku dla psów. Szkoda, że u nas psy nie są traktowane z taka powagą.
Chociaż na pocieszenie dodam, że i u nas są ludzie, którzy uważają,że "dobry pies na podwórku, to skarb"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kamil
Forumowy znawca
Forumowy znawca



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 9:18, 12 Sty 2007    Temat postu:

Wydaje mi się, ze tzw. Stróżowanie przy otwartej bramie (otwarty teren) przez Azjatę jest uzalerznione od dwóch czynników.

W warunkach zabudowy szeregowej (ulica i domy) Nasz pies bedzie miał zbyt dużo bodźców zewnętrznych i może zdarzyć się sytuacja (bardzo prawdopodobne) że gdy otworzymy bramę i wyjedziemy na cały dzień do Pracy to Pies będzie wychodził poza swój teren.

W Warunkach bardziej naturalnych Mazurskie, Bieszczadzkie wolne przestrzenie (zabudowa pojedyńcza lub kilka domostw)Myślę, że spokojnie można zostawiać otwarta bramę - pies będzie w pobliżu.

Przytocze tu przykład Luizy, która dała jednego ze swoich psów swojej matce, akurat mieszka w takich Mazurskich warunkach. Z tego co pisze Luiza to pies wyskakuje na polną droge przed posesje i pilnuje całego okolicznego terenu, a nie tylko działki swoich Państwa. Zawsze po ich powrocie pies jest przy bramie.

Ja w Warunkach w których mieszkam nie odwarzyłbym się otworzyć bramy i zostawić psa....
Natomiast Artur, który mieszka obok z Saule miał już taką sytuacje, ze omyłkowo nie zamknał bramy...Saule, była na swoim nie wyszła na zewnątrz. Pilnuje swojego terenu.

Tak więc dochodzi jeszcze jeden czynnik czyli predyspozycje psychiczne i charakterologiczne konkretnego psa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka Strona Główna -> CAO - tematy ogólne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 55, 56, 57 ... 105, 106, 107  Następny
Strona 56 z 107

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin