Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:12, 10 Kwi 2007 Temat postu: Specyfika tresury psów dużych ras (i nie tylko o tym) |
|
|
Nieprofesjonalne tłumaczenie materiału ze strony:
[link widoczny dla zalogowanych]
Specyfika tresury psów dużych ras (i nie tylko o tym)
Najbardziej chyba znanym wilkodławem, w naszych, dających się „objąć wzrokiem” czasach jest słynny „kaukazczyk” Topusz, który sądząc po fotografiach i opowiadaniach naocznych świadków wcale nie wyróżniał się szczególnie potężną budową fizyczną.
Był wystarczająco rosły, ale nie gigant, z dużą wcale nie ciężką głową, stosunkowo długonogi, z wyraźnym kątowaniem, wyglądał na bardzo szybkiego samca.
Wyróżniał się także spokojnym charakterem. Na wystawie WSHW prowadził go staruszek czaban. Topusz na nikogo się nie rzucał.
Dlatego właśnie mówiono, że tytuł Championa był przyznany jakiemuś mastodontowi z wojskowej hodowli. Ten wściekał się na wszystko, trzymało go z trudem czterech żołnierzy. A on ich i tak ciągnął za sobą. Po prostu strach jaki zły! Prawdą jest jednak że wilki on widział i niszczył.
Na pewno dokonania Topusza według ówczesnych radzieckich standardów i gruzińskich obyczajów były dobrze odbierane (stachanowcy byli wtedy w modzie)
Ale był to pies pasterski, zarówno w stylu pracy jak i „po krwi” (a wilki dławić musiał), a nie był to pies walczący (bojowy) czy łańcuchowy. To ogromna różnica.
Wilk nie będzie walczył z psem bez wyraźnej przyczyny. Wilkowi nie potrzebne jest zranienie, jest to zbyteczne ryzyko niesprawności, śmierci z głodu, choroby albo wroga. I dlatego wilk w starciu z psem, mówiąc obrazowo nie walczy, ale fechtuje się.
Kiedy wilki walczą między sobą, to nie stosują nigdy swoich doskonałych metod uśmiercania przeciwnika. To raczej współzawodnictwo w sile, to zupełnie inna sprawa. Ale kiedy wilk napada na psa to zabija nie walczy. Zarówno uciekać jak i zabijać to potrafi. Dlatego w zębach pasterskich psów giną zazwyczaj nie dorosłe wilki, a podrostki i młode.
Dlatego bez względu na rasę, pies który potrafi dać radę w pojedynkę doświadczonemu wilkowi to ogromna rzadkość.
Potomków w prostej linii pasterskich „kaukazczyków” widocznie już nie ma wśród znanych nam psów. Wszystkie, które teraz widzimy są raczej związane z psami łańcuchowymi i walczącymi, z wszystkimi wynikającymi z tego następstwami w zachowaniu psa.
Śmiesznie jest słuchać (co często się zdarza) że niby dlatego iż Ałabaj jest psem turkmeńskim, to nikt prócz Turkmenów nie orientuje się w tym jaki ten Ałabaj w zasadzie powinien być.
To by znaczyło, że jeśli człowiek urodził się z obywatelstwem rosyjskim, według prawa, to on najlepiej się zna na rosyjskich chartach i ogarach. Bardzo dziwna forma nacjonalizmu.
Mogą być różnice ze względu na intelekt i talent konkretnego człowieka, ale w jego narodowości?
I istnieją także wątpliwości skąd, czyje są rdzennie owczarki środkowoazjatyckie.
To, że turkmeńskie odmiany CAO istnieją prawie 4 tysiące lat wiadomo każdemu. Ale to, że przodkowie Turkmenów, Turko-oguzy z plemienia Satyr pojawili się na terenie dzisiejszej Turkmenii zaledwie około tysiąca lat temu, o tym wspomina się z jakiegoś powodu rzadko.
Zwykli stepowi koczownicy, najbliżsi krewni Pieczyngów pokłócili się z chazarami, którym do tego czasu służyli.
Bez szczególnego szacunku byli później przyjęci przez szacha, szybko się mu sprzykrzyli, ale zdołali odebrać kawałek kraju z wszystkimi tymi karakułowymi owieczkami, ałabajami, „tazuszkami”, winnicami, tkactwem i pozostałymi ich teraźniejszymi dumami narodowymi.
Wydaje się, że z tamtejszych narodów tylko Tadżykowie, „po krwi” mają prosty związek z twórcami dawnych, miejscowych ras zwierząt.
Tak czy owak, jasne jest jedno, pewne rasy CAO (a turkmeńskie w szczególności) są na równi z innymi wybitnymi miejscowymi rasami zwierząt domowych i gatunków roślin, wytworem hodowli dawnych, wysokorozwiniętych cywilizacji.
Przy pierwszej nauce psa ataku na pozoranta (tak samo na wilka, jak i wszystko inne) w świadomość „wdrukowuje się” rezultat tego ataku, oczywiście przeprowadzanego dla zwycięstwa.
Przy następnej takiej sytuacji próbuje on atakować podobnie, kąsać w te same miejsca.
Teraz z tym faktem w pamięci, spróbujmy się przypatrzyć czego przy standardowym drażnieniu psa uczy się owczarek niemiecki, a czego przy swoich naturalnych predyspozycjach uczy się owczarek środkowoazjatycki.
Otóż pozorant nienaturalnie się kołysze, wymachuje rękami, hałasuje, zygzakiem kieruje się w stronę psa, przecina pierwszą granicę bezpieczeństwa (mniej więcej 10 metrów), okazuje niepewność, powoli się cofa, nie posuwa się już w przód, pobudza agresję u psów.
A)Owczarek niemiecki – Wróg się boi, trzeba go atakować! – rwie się do niego, naciąga smycz, szczeka.
B) CAO – Wróg nie decyduje się na napaść, ale nie wiadomo jaką siłą dysponuje. Powinno się pokazać swoją siłę, może się przestraszy. Ale napadać na niego może być niebezpiecznym! Obraca się trochę bokiem, trochę się cofa (z jednej strony pokazuje, że nie chce bójki, ale równocześnie „zapędza się w kąt”, gdzie rozpacz czterokrotnie zwiększa siły co wiedzą wszystkie zwierzęta), przyjmuje demonstracyjną, ostrzegawczą postawę zasadniczą.
Pozorant przebiega blisko psa (zakłócając drugą, w przybliżeniu 5-metrową strefę bezpieczeństwa), uderza szmatą koło psa.
A) Owczarek niemiecki – Wróg jest bezczelny i tchórzliwy, walczyć nie potrafi. To ja mu pokażę! – Zawisa na wyciągniętej smyczy, próbuje za cokolwiek złapać wroga.
B) CAO – Wróg nie zwraca uwagi na demonstrację siły, nawet próbuje napaść.
1) Trzeba go odstraszyć, pokazać, że nie mam gdzie uciec i będę się bronić. Obraca się mordą do wroga, chowa tył, szczerzy zęby, wychyla się, kiwa, imitując próby ugryzienia.
2) Kiedy zrozumiesz, że nie chcę z tobą walki jestem gotowy ustąpić! Ale poddawać się nie zamierzam. Obraca się tyłem, garbi grzbiet, opuszcza głowę do nóg i szczerzy zęby.
Pozorant podbiega, bije szmatą albo gałęzią po nogach lub po boku psa, prowokując ugryzienie.
Owczarek niemiecki odpowiada bardziej czy mniej długim, „zaciskającym” chwytem szczęk za szmatę. CAO stosuje boczne, krótkie, „tnące” ukąszenia, czeka na następne uderzenie.
A) Owczarek niemiecki – Chwyciłem szmatę i zwyciężyłem! Tak samo trzeba zrobić następnym razem!
B) CAO – Ukąszenie za szmatę nie pomogło, napaść dalej trwa. Trzeba ugryźć coś innego!
Z tego zaczynają się różnice w zachowaniach psów. Idąc dalej według takiego schematu można stworzyć model wszystkich pozostałych podobnych zachowań dochodząc do logicznego finału.
Ale istotne jest to, że znając podstawy zachowania danej rasy, można zbudować zasady nauki owczarka niemieckiego, tak że będzie gryzł i atakował obok środków ochrony, aby unikał uderzeń a nie je „wytrzymywał”.
A dla mnie o wiele ważniejsze jest to, że treserzy i pozoranci, nie znający specyfiki zachowania Azjaty, nie powinni uczyć ich podejmowania ataku używając przy tym powszechnych i standardowych metod.
Z materiałów seminarium: A. Własjenko.
|
|