Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 19:23, 10 Kwi 2007 Temat postu: SZKOLENIE AZJATY - fragm. |
|
|
Nieprofesjonalne tłumaczenie materiału ze strony:
[link widoczny dla zalogowanych]
SZKOLENIE AZJATY
Autor artykułu: Michaił Pulin.
Fragmenty
W związku z coraz szerszym rozpowszechnianiem się CAO w ostatnich latach, chciałoby się zrozumieć dlaczego akurat ta rasa przyciąga miłośników psów. Trudno to wyjaśnić wyłącznie reklamą, choć aktywność klubów CAO w rozprzestrzenianiu informacji o rasie zasługuje na pochwałę. Zazwyczaj także rasa, która nie posiada wartości użytkowej nie rozpowszechnia się tak szeroko.
W pojęcie użytkowości wchodzi wiele różnych cech, jak na przykład: dobre zdrowie, wygląd zewnętrzny psa, łatwość jego utrzymania, przystosowanie do naszego niełatwego klimatu.
Bardzo ważna jest możliwość socjalizacji zwierzęcia do takiego poziomu, że nie sprawia ono właścicielowi i jego bliskim zbytecznych problemów swoim zachowaniem, kontaktowość zwierzęcia.
O wyglądzie CAO i zdrowiu tej rasy, o łatwości pielęgnacji powiedziano już wiele dobrego. Dodać tyko mogę, jako człowiek, przez którego ręce przeszło wiele psów różnorodnych ras i w tym więcej niż setka CAO (w różnych hodowlach i u mnie w domu), że jestem po prostu tą rasą zachwycony.
Ponieważ ostatnim czasy zajmuje się głownie tresurą psów, chciałbym omówić zachowania Azjaty, możliwość jego socjalizowania w grupie ludzi, problemy pojawiające się w trakcie tresury.
Od razu chciałbym zastrzec, ze wszystkie omawiane problemy dotyczą nie tylko CAO, ale w mniejszym czy większym stopniu każdej rasy psów. Metody stosowanie są takie same jak przy innych zwierzętach. Różnica to głównie stopień uporu, często dochodzący do fazy „oślego uporu”, co jest w przypadku Azjaty „niechcianym załącznikiem” do całego procesu tresury.
Pierwsza cecha CAO, którą chciałbym omówić:
Szczenięta Azjaty, jak i każdego innego potężnego psa dość późno dojrzewają (dorośleją). Stwarzać to może określonego rodzaju problemy. Osiągnąć stabilne rezultaty w procesie tresury można tylko z dorosłym psem, ukształtowanym już do końca zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Natomiast wiele CAO do ukończenia 1,5 czy nawet 2 lat zachowują się jak szczenięta-nastolatki, dla których w przewadze nad innymi typami zachowań są reakcje „orientacyjne”.
Szczeniętom bywa trudno na przykład, siedzieć w jednym miejscu lub spokojnie iść na smyczy, co chwilę nie dekoncentrując swojej uwagi. One starają się poznawać świat. Każdy nowy, lub prawie nowy, ale poruszający się, wydający dźwięki obiekt, lub pachnący czymś interesującym – przyciąga ich uwagę i wymaga szczegółowego zbadania.
A tymczasem, nie zważając na „dziecinność zachowań”, to zwierzę nabrało już dość słusznej masy!
I oto to „słoniątko”, osiągające około 60 kilogramów „żywej wagi”, szarpie gospodarza smyczą, kiedy tuż koło niego stanie się coś z jego punktu widzenia interesującego.
A zainteresować go może listek gnany wiatrem lub po prostu coś, co wyjątkowo uwodzicielsko pachnie.
Ręce i nerwy właściciela młodego Azjaty powinien mieć bardzo mocne.
Zresztą mocne nerwy właściciela są niezbędnym warunkiem w wychowaniu praktycznie każdego psa….
Tak się historycznie złożyło, ze swoją odwieczną pracę to znaczy ochronę stada owiec od wilków, Azjata wykonywał głównie samodzielnie, często bez jakiejś szczególnej pomocy ze strony właściciela.
W związku z tym, decyzje o tym jak powinien swoje sprawy załatwiać, podejmował on niezależnie. W jakim miejscu stada powinien się najlepiej usadowić, w jaką stronę i z jaką prędkością biec, gdzie wąchać i iść po tym wywęszonym śladzie.
Z powodu tej cechy CAO (i Owczarek Kaukaski) bardzo mocno różnią się w metodach pracy od pozostałych owczarków.
Niemiecki, belgijski, szkocki, australijski owczarek w swojej pracy zorientowany był na gospodarza/pasterza i jego wskazówki. Ich podstawowym zadaniem były różnorodne „manipulacje” przy stadzie: skręcić, spędzić razem, zapędzić w przejście, nie wpuścić w jakieś określone miejsce, przegnać jakieś konkretne zwierzę. I wszystko to na komendę gospodarza.
CAO zaś powinien ochraniać stado owiec od wilków, szakalów i czasami od dzikich kotów.
Przy czym powinien to robić samodzielnie, nie czekając na wskazówki właściciela i powinien to robić dobrze.
Jeżeli nie będzie tego robił dobrze to gospodarz może być krańcowo niezadowolony (przy czym swoje niezadowolenie może uzewnętrznić odstrzeliwując psa, co sprzyjało selekcji zwierząt w kierunku oczekiwań właścicieli).
Stąd też są różnice – być właścicielem CAO lub większości hodowanych ras owczarków. Podczas gdy Owczarek Niemiecki lub collie zaglądają człowiekowi w oczy, stale pytając „Co robić? No rozkaż!”, Azjata jest pewien własnych kompetencji w rozwiązaniu danego problemu. Przy czym opinia właściciela nie zawsze się pokrywa z opinią psa, ale Azjatę to specjalnie nie przejmuje.
W warunkach miejskich taka samodzielność CAO jest często po prostu niewygodna.
Jest jeszcze jedna cecha tej rasy, która tworzyć może pewne problemy w naszych warunkach i wymaga korygowania, to skłonność do bójek z innymi psami.
Chociaż bójki u Azjaty są zazwyczaj bardzo „dżentelmeńskie” i rzadko kończą się poważnymi urazami, tym niemniej wiele radości właścicielowi nie przysparza taka skłonność u jego własnego psa.
Można próbować wytłumaczyć mu to tym, ze Azjata chroni stado od wilków lub tym że są używane w walkach. Natomiast, jeśli właściciel zmuszony jest swojego podopiecznego prowadzić cały czas na smyczy lub na ogrodzonym terenie gdzie nie ma szans na spotkanie innych psów – to dla niego takie „wytłumaczenia” są niezrozumiałe/niepotrzebne.
Następną cechą, o której należy pamiętać przy tresurze Azjaty to jego „flegmatyczność” często występująca u przedstawicieli tej rasy.
Oczywiście cecha ta rzadko występuje w takim natężeniu jak na przykład u bernardyna. Tym nie mniej, jeśli pies poruszając się szeregiem, przy nodze właściciela, zaczyna ciągnąć w przód jest to w miarę zrozumiałe.
Ale co zrobić, jeśli pies wlecze się z tyłu, wtula nos pod wasze kolana, żadnym sposobem nie udaje się psa zmusić do szybszego biegu niż „cherlawą rysią”. Wielu właścicielom opadają wtedy ręce.
Często ta „flegmatyczność” tworzy trudno rozstrzygalne problemy przy tresurze na obronę i ochronę obiektów. CAO ze względu na swoją budowę fizyczna jest do tego rodzaju prac przydatny, ale oczekiwanych rezultatów nie ma mimo wszelkich starań tresera.
Prawdopodobnie ta cecha była jednym z powodów tego, ze w przeszłości rasa CAO nie rozpowszechniła się tak szeroko jak owczarek kaukaski.
W latach 30-tych Azjaty razem z Kaukazami zaczęto wprowadzać do różnych hodowli psów służbowych/użytkowych.
W owym czasie istniało społeczne zapotrzebowanie na strażniczego psa, chroniącego obiekt siedzącego „na bloku” (blok - lina rozciągnięta pomiędzy słupami, pies porusza się wzdłuż liny).
W przepisach szkoleń i testów psów strażniczych istnieje ściśle określona odległość, z której pies powinien oszczekiwać intruza. To było niezbędne, aby człowiek- przewodnik psa, usłyszawszy szczekanie, mógł nadejść psu z pomocą, czasami nawet z sporej odległości.
Wymagania takie jak oszczekanie intruza z sporej odległości spełnić mogły psy, które dość łatwo się pobudzają. O wiele lepiej niż Azjata sprawdzał się w tym Owczarek kaukaski.
Te cechy Owczarka kaukaskiego rozwijano za pomocą selekcji i wykorzystywane były także do stworzenia nowych ras psów „na społeczne zamówienie”, jak na przykład moskiewski stróżujący i wielu innych nowych ras. Azjata natomiast został zapomniany.
Jednakże nie zważając na pewną flegmatyczność w ochronie terytorium, ochronne cechy tych psów zasługują na szacunek.
W naszych czasach oczekiwania co do pracy psów na ochronie uległy zmianie. Chociaż przepisy i normatywy szkolenia i testowania pozostały praktycznie takie same, to zmienili się podstawowi „odbiorcy”, klienci na psy ochraniaące. Nie są to już zmilitaryzowane obiekty, ochrona budynków specjalnego przeznaczenia. Klientami są przeważnie osoby prywatne, którym psy są potrzebne do ochrony swoich mieszkań, podmiejskich działek, siebie i swoich najbliższych.
W tych warunkach dla ludzi nieobowiązkowa, a często i zupełnie niechciana jest zbytnia agresywność i pobudliwość swoich wychowanków.
Chroniąc na przykład zmilitaryzowany obiekt dla psa wszystko jest stosunkowo proste: trzeba oszczekiwać, a w miarę możliwości gryźć wszystkich, którzy znaleźli się w zasięgu, na terytorium. Dla psa „na służbie” na chronionym terytorium pojawia się tylko „intruz” nikt inny.
Natomiast na letniskową działkę lub do mieszkania zachodzi wiele osób: przyjaciele gospodarza, jego krewni, koledzy i koleżanki ich dzieci, hydraulik, sąsiadka z prośbą o pożyczenie soli i niewiadomo kto jeszcze.
I jeśli pies rzuca się z wściekłością na nich wszystkich próbując ich „posmakować”, a wszystkich przechodzących w okolicy płotu odprowadza wściekle rycząc…. to wielu właścicielom psa taka ochrona może się nie spodobać, chociaż będzie ona i bardzo efektowna.
W obecnych czasach złodziejaszkowi nie będą leźli do specjalnych, chronionych obiektów, szukając abstrakcyjnych państwowych tajemnic (tam prócz psów na ochronie siedzą jeszcze wielkie chłopy z bronią automatyczną, którzy sami już dawno bardziej cenne rzeczy z danego obiektu wynieśli).
Złodziejaszkowie będą leźli na prywatne działki i do prywatnych mieszkań szukając zupełnie konkretnych, wartościowych, domowych rzeczy.
W związku z tym za każdym razem biedne zwierzę zmuszone jest orientować się kto właśnie przyszedł. Kolejny znajomy czy krewny, czy też złodziej i łotr.
W tych warunkach nie hałaśliwy, spokojny, nawet trochę senny, ale przy tym myślący Azjata zaczyna podbijać rynek psów stróżujących.
Wielokrotnie spotykałem Azjaty chroniące wiejskie, prawosławne cerkwie. Tu psu to dopiero nie jest lekko! Ilość przychodzących osób jest bardzo duża, rozmiary ochranianej działki też są zazwyczaj spore.
Ludzie przychodzą bez szczególnego planu czy rozkładu dnia, przecież do wiejskiego kapłana ludzie ze swoimi nieszczęściami przychodzą o każdej porze dnia i nocy.
Równocześnie jednak prawdopodobieństwo sytuacji zagrożenia także jest wielkie. Mity o ogromnej wartości ikon w wiejskich cerkwiach jest nadal bardzo żywy.
Czasami też, z jakiegoś powodu, jakiś agresywny człowiek wyładowuje swoje frustracje właśnie na samej cerkwi lub ludziach jej służących. O głośnych tego przykładach wszyscy słyszeliśmy.
……….
Praca CAO z człowiekiem - pozorantem nie jest zupełnie podobna po pracy na przykład owczarka niemieckiego czy rotweillera.
Problem w tym, że obecnie w związku z rozpowszechnieniem w naszym kraju zasad IPO, uczenie psa pracy odbywa się zazwyczaj przez zabawę i skłonność do aportowania. Czyli pies powinien podbiec do „złodziejaszka”, odebrać od niego rękaw ochronny i wrócić z tym rękawem do właściciela. Oczywiście bardzo mocno upraszczam.
Azjata do aportowania zbyt nie jest skłonny i na ochronie zwykle się nie bawi. W związku z tym on nie interesuje się „ubranym na złodziejaszka rękawem”, ale dąży do uchwycenia go za inną część ciała, tą która ochronnym ubraniem nie jest przykryta.
Także bardzo często spotyka się sytuację, kiedy Azjata (zwłaszcza suki) w ogóle nie ma mocnego chwytu w jakiś jeden punkt, a raczej nanosi szereg krótkich, ale silnych ugryzień w różne miejsca.
Przy konkursach i współzawodnictwach psów taki sposób pracy nie jest zbyt efektowny, ale w czasie realnej pracy na ochronie, według mojej opinii takie sposób pracy jest zupełnie zasadny.
Przy tym trzeba dodać, że wielu treserów-instruktorów niezbyt lubi pracować z ta rasą.
Po pierwsze pracować najczęściej z Azjatą trzeba w całym ubraniu ochronnym, co jest trudniejsze fizycznie niż na przykład w samym rękawie. Po drugie nie ma takiej efektowności pracy jak na przykład z rotweillerem, owczarkiem niemieckim czy staffordem.
Do tego wszystkiego, żeby właścicielowi Azjaty nie było zbyt nudno w życiu, prócz „flegmatyczności” u CAO występuje jeszcze upór.
Czasami trzydziesty siódmy raz próbujesz objaśnić mu komendę, na przykład „leżeć”.
Zwierzak patrzy na ciebie absolutnie niczego nie rozumiejącymi oczyma, nie sprzeciwia się, pozwala się układać ile razy tylko zapragniesz i chętnie zżera smakołyk – ale przy tym wszystkim sam, na komendę nijak się nie kładzie.
W końcu dochodzisz do wniosku, że tym razem w życiu zetknąłeś się z jakimś unikalnym wręcz psim idiotą, albo sam jesteś zupełnym idiotą bo nie możesz psu objaśnić elementarnej komendy.
„Plujesz na to wszystko” i żeby nie pracować z psem samemu będąc w złym nastroju (czego lepiej nigdy nie robić) kończysz z nim zajęcia.
Po jakimś czasie ten sam zwierzak, zobaczywszy u ciebie w dłoniach coś interesującego, zaczyna przed tobą demonstracyjnie wykonywać wszystkie komendy nawet bez polecenia. Czyli pies nauczył się wszystkiego pięknie, ale wtedy mu się komend wykonywać nie chciało z jakiś tylko mu bliżej znanych przyczyn.
Czasami pozytywne cech tej rasy mogą stwarzać problem przy tresurze. Takim przykładem może być to, że CAO jaki i liczne „pierwotne”, stare rasy bardzo oszczędnie wydatkuje energię. W związku z tym nie jest to rasa żarłoczna.
Cecha ta pewnie cieszy każdego właściciela, ale treserom przysparza wielu bólów głowy.
„Tresura za smakołyk”, za pomocą wszyscy wielcy i sławni treserzy, od Durowa do Pryor tresowali kogo tylko było trzeba, od ludzi tchórzliwych do słoni i wielorybów – nagle nie odnosi skutku.
No nie chce Azjata tych wszystkich smakołyków w kawałeczkach, którymi próbujecie go tresować, nie są one dla niego wystarczającym wzmocnieniem. Chociaż w dzisiejszym dniu nie był zupełnie karmiony.
Oczywiście, tak naprawdę wielcy treserzy nie są tu winni i metoda jest dobra. Porostu CAO nie jest żarłoczny i potrzeba dłuższego czasu żeby poczuł głód w wystarczającym stopniu.
Jeszcze jedną charakterystyczną cecha CAO jest naprawdę rzadko spotykany u innych ras upór w dążeniu do osiągnięcia postawionego sobie celu.
Jeśli na przykład wasz pies zdecyduje, że powinien on wyjść z jakiegokolwiek zamkniętego terytorium, to zaczyna on dokonywać cudów bystrości i uporu.
Otwierają różnorodne zasuwki, klamki, sztaby i nawet klucze w zamku czasami potrafią obrócić.
To czego nie uda się pokonać za pomocą intelektu, bierze się kawaleryjską fantazją i skokiem. Na moich oczach suka CAO bez rozbiegu przeskoczyła dwumetrowe ogrodzenie nie opierając się o nie wogóle.
Z mocnych na pierwszy rzut oka płotów wyrywane są deski, kiedy się tego zrobić nie da wykonują podkopy, których pozazdrościć mogą przedsiębiorstwa budujące metro czy nawet sam hrabia Monte Christo.
Opowiadano mi historię, według której suka CAO przekopała się przez ścianę jednego z miejskich mieszkań do innego mieszkania – a ja z jakiegoś to powodu skłonny jestem w tą historię uwierzyć…
Istotnym faktem jest także występujące u Azjaty dążenie do przejęcia pozycji lidera w rodzinie-stadzie. Ta cecha nie występuje tylko u CAO, u pewnych innych ras wyraża się ona nawet w o wiele silniejszym stopniu. Nawet z zupełnie wydawałoby się spokojnymi nowofundlandami czy bernardynami można nieprawidłowym wychowaniem osiągnąć sytuację, ze będą one broniły swojej miski przed właścicielem lub będą przeciwstawiać się przekroczeniu ich przez domowników w drodze do toalety.
U różnych ras to dążenie do zajęcia pozycji lidera przejawia się w różnym natężeniu.
Dlatego też, żeby nowofundland „wlazł właścicielowi na głowę” to naprawdę trzeba bardzo się postarać, narobić niemało poważnych głupot. Za to z rotweillerem wystarczy chwila nieuwagi.
Moim zdaniem Azjata ma skłonności do przejmowania pozycji lidera, ale o wiele mniejsze niż rotweiller czy jużak. Ponieważ jednak skłonność ta występuje, trzeba na to zwrócić uwagę.
Przy czym nie dotyczy to tylko psów samców, ale także i suk, zwłaszcza podczas cieczki, ciąży czy szczenności. Niejednokrotnie musiałem wysłuchiwać skarg, ze suka urodziła w kuchni i teraz nikt tam wejść nie może.
Jednak pomimo tego o czym wspominałem przed chwilą, nie wolno zapomnieć o zdumiewającej wręcz lojalności i wyrozumiałości CAO względem dzieci.
Wielokrotnie obserwowałem jak dziecko dokuczało zwierzęciu, które przewyższało je wagą pięć razy, a nieszczęśliwe psisko tylko odchylało mordę żeby oczek nie mieć wydłubanych i cichuteńko popiskiwało.
Moje własne dzieci regularnie były zamykane na wybiegu z zgrają Azjatów, żeby się pod nogami nam nie plątały.
Robiliśmy to od ich najwcześniejszego dzieciństwa – jak tylko dzieci zaczęły pewnie same chodzić. I nawet jeśli na wybiegu wybuchały konflikty, agresja psów nigdy nie była rozprzestrzeniana na dzieci. Jedyne co mogło się wydarzyć to jeśli rozpędzony pies potrącił dziecko przypadkowo, przez nieuwagą.
Oczywiście ja, jako dobry ojciec nikogo nie namawiam do postępowania w ten sposób, ale tego typu zachowania są charakterystyczne dla Azjaty.
Mówiąc ogólnie rasa ta posiada wiele cech i pozytywnych i negatywnych.
Ale to nikogo nie powinno dziwić, tak jest u każdej rasy i jest to naturalne.
Dziwi moim zdaniem coś zupełnie innego. Wielu ludzi, którzy do zetknięcia się z rasą owczarek środkowoazjatycki byli miłośnikami zupełnie innych ras, naprawdę przeróżnych, po dłuższym kontakcie z CAO zakochiwali się w tych psach jak Romeo w Julii.
Bardzo interesujące informacje, zebrane od właścicieli psów rasy CAO, owczarek kaukaski i owczarek niemiecki zamieścił na swojej stronie znany treser psów pracujących/służbowych, sędzia Władimir Wasiljewicz Gricenko…..”
…………………………………………………….
(W dalszej części rozdziału autor omawia dane, które są dostępne na tym forum w temacie „Azjata w życiu codziennym”, strona 27 i dalsze:
http://www.ysolom.fora.pl/viewtopic.php?t=38&postdays=0&postorder=asc&start=390)
……………………………………………………
No to przejdźmy do wyboru szczenięcia. Kogo wybrać psa-samca czy sukę?
Samce są zazwyczaj bardziej bezpośredni, prostolinijni. Wybrawszy psa samca, mamy dość duże szanse spotkać się z silnym charakterem, który podporządkować sobie nie będzie łatwo.
Ale po tym jak układy w rodzinie-stadzie są pewnego razu wyjaśnione, więcej wątpliwości się już nie pojawia.
Suka jest w zasadzie bardziej przywiązana do właściciela i na niego zorientowana, ale swoje „żeńskie cechy charakteru” stale pokazuje.
Psu-samcowi wystarczy jeden raz (czasami z walką) objaśnić, ze tego robić nie wolno (na przykład włazić na kanapę) Suka natomiast musi mieć przypominane o tym regularnie, a i tak będzie ona co jakiś czas sprawdzać „czy naprawdę nie wolno, a może jednak jedną łapę położyć można?”, a jeśli okaże się, ze jedną łapę położyć można, to natychmiast próbuje położyć drugą i tak dalej.
Zdolności/dążenie suk, do znajdywania wszelkich możliwych dróg, aby nie wypełnić poleceń właściciela, których wykonywać się jej nie chce, lub odwrotnie, zrobić za wszelką cenę coś, na co nie zezwala właściciel jest znacznie wyższa niż u psów – samców.
Z drugiej strony mając psa-samca należy być przygotowanym na to, że w pewnym momencie przyjdzie nam z nim stoczyć „walkę” o starszeństwo w rodzinie-stadzie.
Pies-samiec zazwyczaj okrężnych dróg nie szuka, idzie „przebojem”.
Ale należy podejść do tego indywidualnie, bywają „chytro-mądre” psy-samce i prostolinijne suki, ale to zazwyczaj jest wyjątek.
Co do ochronnych/użytkowych cech to między psami-samcam i sukami są wyraźnie zauważalne różnice. Suki są zazwyczaj bardziej stróżujące, czujne, odważne.
Psy-samce są senniejsze, wyraźnie pewniejsze siebie, że nawet im do głowy nie przychodzi, ze ktoś może chcieć się wedrzeć na ich terytorium.
Czasami z powodu swojej pewności siebie drzemią, do momentu aż do nich przylezie złodziejaszek.
Przykład.
Zadzwoniono raz do mnie z prośbą sprawdzenia psa w „realnej sytuacji”. Przyjeżdżam, spotykam się z ludźmi na podwórzu domu, zakładam ubranie ochronne, biorę od gospodarzy klucze, idę do mieszkania, otwieram drzwi, wchodzę.
Psa nie ma. Chodzę po mieszkaniu, a działo się to w centrum Moskwy, dom jest stary, mieszkanie ogromne.
Psa nie ma.
Zrobiło mi się dziwnie, myślę sobie, ze zaszedłem nie do tego mieszkania… Wrócą jego właściciele i zaczną pytać, to jak im swoje zachowanie wyjaśnię?
Wchodzę do kuchni i nagle zauważam, ze spod stołu sterczy koniuszek łapy i się porusza, drga.
Czyli po domu złodziej łazi, a ten łajdak śpi i śni! No to walnąłem pięścią w stół – JAAAK on wyskoczył, stół przewrócił się na bok, a trzeba powiedzieć, że stół był wielki i ciężki. Pies-samiec rzucił się na mnie z rykiem. Wczepił się we mnie jak krokodyl, szarpie, gryzie, ledwo się z mieszkania wydostałem. Widać był krańcowo niezadowolony z tego powodu, iż go ze snu rozbudzili.
Sukom często nie starcza pewności siebie w momencie starcia z człowiekiem. Styl walki suki jest bardziej nerwowy, ruchliwy albo nawet histeryczny.
Oczywiście gra tu rolę na pewno rozmiar psa i suki. Dymorfizm płciowy jest u CAO wyraźnie zaznaczony, samce są większe, wyglądają bardziej imponująco.
Optymalnie jest oczywiście trzymać parę CAO, ale zrozumiałe jest, że nie zawsze jest to możliwe.
Tak, że każdy wybiera to co mu bardziej bliskie z charakteru i temperamentu.
Może mi się wydaje, ale zazwyczaj kobiety mają lepszy kontakt z Azjatkami-sukami, a mężczyźni z psami-samcami, ale oczywiście to jest uzależnione od warunków….”
|
|