Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:33, 10 Kwi 2007 Temat postu: Użytkowość owczarka środkowoazjatyckiego (CAO) obserwacje... |
|
|
Nieprofesjonalne tłumaczenie materiału ze strony:
[link widoczny dla zalogowanych]
Autor: Instruktor- treser psów i sędzia Helena Cyganowa
Źródło: Czasopismo "Inform CAO", wydanie № 10 / od 2002g.
Użytkowość owczarka środkowoazjatyckiego (CAO) – obserwacje tresera
Każdą rasę psów, która jest popularna otacza tajemniczo – romantyczna aureola, a przez to rozróżnić prawdę od ludzkich wymysłów czasami bywa bardzo trudno.
A owczarki środkowoazjatyckie w tej kwestii wyjątkowo się „udało”: legend i mitów o nich powstało tyle, że centaury, smoki, śnieżny człowiek (Yeti), potwór z Loch Ness razem z przybyszami z kosmosu mogą spokojnie odpoczywać.
Osądźcie sami:
- „krwiożercze monstrum, zdolne rozszarpać człowieka”,
- „pies – gladiator”
- „maszyna do zabijania”
- „najmądrzejszy pies na świecie – tresowanie go tylko go może zepsuć”,
- „najlepsza niańka dla dzieci”,
- „prymitywne zwierzę, działające według prymitywnych instynktów”,
- „tępe, uparte bydle, absolutnie na poddaje się jakiejkolwiek nauce”,
- „kundel z obciętymi uszami”,
- „Alfa, lider w stadzie, łatwiej go zabić niż zmusić do posłuszeństwa”,
- „posłuszny, zależny od człowieka pies”
Tak duży jest rozrzut w opiniach miłośników CAO i tych, którzy spotykają się z nimi w codziennym życiu i na wystawach.
To gdzie leży prawda?
Jestem profesjonalnym kynologiem, hoduję, sprzedaję, wystawiam i tresuję CAO już siedem lat i bardzo niechętnie biorę się za tresurę psów innych ras.
Dla mnie wszystkie psy dzielą się na CAO i te, którym się w życiu nie udało urodzić się takimi psami. Co mnie w nich tak intryguje i przyciąga?
Po pierwsze, niesamowity intelekt, fenomenalna siła i plastyczność systemu nerwowego.
Kynolodzy, którzy w ramach systemu DOSAAF spotkali się z obowiązkowym sprawdzaniem i testowaniem użytkowości/ochronnych jakości na dużych wystawach pamiętają, jak pracochłonna i niebezpieczna była procedura oglądania psów użytkowych podnieconych po pracy na treningowym rękawie (praca z pozorantem).
Natomiast owczarki środkowoazjatyckie, które co dopiero przeszły test na aktywno-obronną reakcję, wchodzą na ring w jak najbardziej dobrodusznym nastroju i demonstrują się jak profesjonalne super-modelki.
Psa mojej hodowli: Dusz-man Kusz Niej-Bars, Bachram i Duszmai Kusz Warwara Owodan regularnie uczestniczą w współzawodnictwie/zawodach z zakresu ochrony, pozostając przy tym zupełnie kierowalnymi i społecznie bezpiecznymi psami, czego nie można powiedzieć o „pracujących” rotwillerach czy amstaffach.
Mój pies – samiec Bars, który przeszedł tresurę w zakresie programowym kursu „Pies towarzyszący-ochroniarz”, w młodości miewał pomyłki. Na przykład kiedyś, w lesie, uznał za złoczyńców i „aresztował” grupę grzybiarzy uzbrojonych w kije i noże.
Ale od skończenia trzech lat stał się w pewnym siebie, pracującym psem, zdolnym prawidłowo ocenić sytuację i wyciągnąć z niej właściwe wnioski nie oglądając się na właściciela.
Pewnego razu wchodziliśmy (a dokładniej wspinaliśmy się) w górę po oblodzonej ścieżce. Powyżej, z przodu szła młoda kobieta. Nagle poślizgnęła się, zamachała rękami, krzyknęła i zjechała w dół bezpośrednio na Barsa. Trzeba było widzieć jej oczy, kiedy znalazła się „nos w nos” z psią mordą!
Zdążyłam pomyśleć: „No to już koniec, po wszystkim!” (Bars był jak zwykle bez kagańca) i zamarłam ze zgrozy, wyobrażając sobie jak ten wielki, trzyletni samiec wczepia się zębami jej w twarz.
A Bars grzecznie obwąchał dziewczynę, pomachał ogonem „No co, wszystko w porządku?” i spokojnie spojrzał na mnie. Wyszłam ze stanu „paraliżu” i podałam dziewczynie rękę pomagając jej podnieść się na nogi.
Bez wątpienia, gdyby na miejscu Barsa był rotwiller czy owczarek kaukaski nie obyłoby się bez pogryzienia.
Dam Wam jeszcze inny przykład. Razem z Barsem, jak zwykle poszliśmy na rynek na zakupy. Ja, obróciwszy się plecami, rozliczając się z sprzedawcą, nagle słyszę z za pleców: „Co robisz Saszeńka? Nie trzeba kopać pieska!” Obracam się i co widzę? Młoda mama próbuje przekonać swoje trzyletnie dziecko, które żarliwie kopie mojego doświadczonego, bardzo agresywnego psa-samca.
A ten dosłownie zgrzyta zębami i milczy! Przy czym należałoby dodać, że dzieci (zwłaszcza chłopców) pies nie lubi. Po prostu pewnego razu, zimą, zarzucili go petardami i opalili łapę.
Jeszcze jeden przykład: Na ulicy, przyczepił się do nas wyraźnie nietrzeźwy bezdomny, po wyglądzie można przypuszczać tadżycki Cygan i zaczął drażnić psa wymachując rękami, machając przed jego mordą swoja brudną kurtką. Pies ma twardo przyswojone: bronić trzeba nie siebie, ale swoją panią, dlatego na głupie, nie niosące bezpośredniego zagrożenia wybryki w otoczeniu, odpowiada ciężką pogardą.
Ośmieliło to bezdomnego, który wyciągnął rękę do głowy psa ze słowami: „A to kołek, drażnią go, a on zupełnie nic”.
To już moja cierpliwość się skończyła i cicho mówię psu „Maluszku, można”. W tej samej sekundzie on wzbił się w skoku celując w gardło mężczyzny. Rozumie się, że ja, wyrobionym, wypracowanym ruchem podcinam jego skok smyczą (nie mogę dopuścić, żeby kogoś ugryzł, nawet takiego skończonego idiotę) i wydaję komendę „siedzieć” – po której, Bars zamienia się w granitowy posąg.
Dookoła nas natychmiast tworzy się pusta przestrzeń. Tak wstrząsnęło otaczających nas ludzi przeistoczenie białej, puszystej, mądrej i wzruszającej istoty w ryczące monstrum z nabiegłymi krwią oczami.
Dodam, ze w tym momencie w pobliżu znajdował się milicjant, który nie znalazł w naszym zachowaniu niczego kryminalnego.
Wspaniałe wrodzone zdolności ochronne, stróżujące zaobserwować można także u psów nigdy nie tresowanych. Na przykład, ośmiomiesięczna Gajdie (wł. Łuszyn, Kurumocz, Samarski rejon) zatrzymała złodzieja, który wszedł do domu.
Jej matka Duszman Kusz Narima (wł.Sje-rych, Samara) dobroduszna i czuła domowa suka, nigdy nie uczona agresji do człowieka, obroniła swojego właściciela B.Riemiennikowa przed grupa pijaków podchodzących z klasycznym pytaniem: „A coś zapalić się znajdzie?”
Ta sama suka, ku zdumieniu właścicielki, błyskawicznie rzuciła się w stronę krawcowej, która robiła jej przymiarkę nowej odzieży – kiedy tylko kobieta wyciągnęła rękę, aby pociągnąć właścicielkę Narimy za ramię. Dotąd suka drzemała na podłodze i wydawałoby się, że jest zupełnie nie zainteresowana tym, co się dzieje dookoła.
Przedsiębiorca Matancew, który posiada u siebie psa i sukę z mojej hodowli jest gotowy godzinami opowiadać o tym jakie to mądre, niezależne i nadzwyczajne psy.
Z wykształcenia jest on biologiem i na różne sposoby eksperymentuje z psami. Karmi je trzykrotnie w tygodniu, (jako, że w naturalnych warunkach nikt nie zabezpiecza regularnego wyżywienia wilkom i szakalom), spaceruje z nimi bez smyczy i kagańców, (przy czym psy nie są tresowane), nie wtrąca się w ich „zbrojne konflikty” z innymi psami. A najbardziej zadziwiające jest to, że psy są ochroniarzami-niańkami dla jego trójki dzieci – dają sobie z tym świetnie radę, mimo że nikt ich tego nigdy nie uczył!!!
Po prostu im WYTŁUMACZONO czego się od nich oczekuje – i one to robią.
„No, to już jest magia, koledzy” – powie każdy doświadczony treser, który wie jak trudno jest wychować pewnego siebie i jednocześnie kierowalnego psa-ochroniarza.
Powie tak tylko ten, który do tej pory nie pracował z Azjatami. Ten treser, który już pracował wie, że Azjata jest pełen tajemnic jak archiwum KGB albo piramida Cheopsa.
Istnieje mit o tym, że CAO to wyłącznie pies ochraniający własne terytorium, odmawiający pracy na obcym terenie.
Rzeczywiście wyjałowione środowisko, brak spacerów, kontaktów z otaczającym światem, cały czas te same bodźce – to prowadzi do tego, że pies z kojca wpada w panikę poza granicami swojego podwórka. Ale to się nie odnosi do CAO.
Przeciwnie, dzięki swej silnej i plastycznej psychice dorosłe Azjaty umieszczone w zupełnie nowych dla siebie warunkach szybko się do nich przystosowują i łatwo rozstają się ze swoimi lękami z powodu samochodowego ruchu, łomoczących tramwajów i innych nowych bodźców.
Trzyletni pies-samiec Waszym (wł.Kutalin), który przyjeżdżał ze wsi do miasta na tresurę, już po trzech tygodniach spokojnie chodził po miejskich ulicach, nie bojąc się niczego i nie stanowiąc zagrożenia dla innych.
Sama tresowałam kojcowe psy, które nie wiedziały co to znaczy smycz i po paru tygodniach osiągaliśmy przyzwoite rezultaty.
Zajmowałam się sześciomiesięcznym Zacharem z Ałastoka. Już po tygodniu wyruszyliśmy na miejskie ulice z kontaktowym, kierowalnym psem, a pierwszego dnia szczeniak jechał za mną na brzuchu i głośno skamlał ze zgrozy.
Roczny Łał (w.Czalin) w pierwszy dzień zajęć bał się własnego cienia, a po paru tygodniach dumnie defiladowaliśmy po alejach, chodzili po rynkach i stadionach.
Podkreślam, to nie moja zasługa jako tresera – to zasługa przyrody, która obdarzyła CAO takimi niesamowitymi cechami.
Nietypowe dla CAO są nieprzyjemne i niebezpieczne zachowania jak agresja w stosunku do właściciela, której celem jest osiągnięcie wyższego hierarchicznego statusu.
Spotkałam się z tym tylko trzykrotnie z takim problemem i za każdym razem winowajczyniami w tym konflikcie były suki.
Możliwe, ze problem tkwi w tym, że suki mają mało rozwinięte zachowania rytualne. Tam gdzie dla psa - samca wystarczy ostry krzyk lub surowe spojrzenie, „damy” muszą otrzymać namacalny dowód na to, że postępują błędnie.
Jeszcze jedna ważna zaleta Azjatów – ich lojalny stosunek do dzieci, nawet obcych i niezbyt dobrze wychowanych.
Nawet te psy, które tworzą swoim zachowaniem pewne problemy (na przykład bardzo agresywne, broniące obejścia, stróżujące Azjaty samce) są bezpieczne dla dzieci gospodarza. Wypadki pogryzienia przez Azjaty nieznanych im dzieci są jednostkowe i wszystkie bardzo lekkie, można powiedzieć „zapobiegawcze” pogryzienia. Zazwyczaj w tych przypadkach dzieci same prowokują psa, a on stara się je tylko nastraszyć, żeby się ich natrętnych zachowań po prostu pozbyć.
I wreszcie aspekt współzależności z gospodarzami, życie Azjaty w rodzinie.
Wiele molosów uznaje tylko jednego „pana”, całkowicie oddaje swoje życie jednemu członkowi rodziny, a do pozostałych przejawia tylko większą czy mniejszą tolerancję.
Takie zachowanie jest nieprzyjemne same w sobie („Boski Pan” wyjechał na przykład w delegację, a pies pod jego nieobecność ogłosił głodówkę, albo całymi dniami wyje), a prócz tego często jest źródłem zazdrości i konfliktów w rodzinie.
Azjaty „psami jednego pana” zazwyczaj nie są. Niewątpliwie, pies będzie słuchał kogoś chętniej, a na polecenia kogoś innego z rodziny będzie reagował mniej więcej tak jak pień. Ale kochać będzie wszystkich bez wyjątku.
Liderem i przywódcą dla dumnego i doświadczonego psa na pewno nie zostanie ani małe dziecko, ani wpół-ślepa babcia. Ale terroryzować „młodszych członków stada” Azjata nie będzie.
Azjata z natury rzeczy jest rycerskim obrońcą, a nie agresorem.
Co do CAO nie sprawdza się rozpowszechniony mit: „Właścicielem dużego, agresywnego psa-samca może być tylko silny mężczyzna, który zdolny jest go okiełznać siłą fizyczną”.
Jestem kobietą i wolę tresować właśnie Azjaty samce. Praca z nimi jest przyjemniejsza, są inteligentniejsi od suk, bardziej kontaktowi i otwarci, starają się przypodobać, zasłużyć na aprobatę.
Samca Azjatę można nauczyć tego co chcemy, ani razu nie używając siły fizycznej.
Ale bronić Was będzie tylko wtedy, kiedy Was kocha, a jego miłość jest odwzajemniona.
Złamany psychicznie, wręcz pokaleczony złym wychowaniem pies nie będzie chciał się wtrącać w konflikt właściciela z drugim „dwunogiem” – na zasadzie – „Radź sobie sam, skoro jesteś taki ważniak, a mnie nie wplątuj”.
Takie wypadki występują zazwyczaj, jeżeli nie do końca zrównoważony, podszyty tchórzem człowiek kupuje sobie Azjatę, aby podkreślić swój prestiż „Patrzcie dobrzy ludzie, ale mam wielkiego i groźnego psa!!!”. Często w takim przypadku właściciel z podświadomego strachu przed tym dużym zwierzęciem zaczyna go „łamać” czy stosować kary fizyczne.
Nic dobrego z tego rodzaju współzależności pan-pies wyniknąć nie może.
Jaki jest wynik moich obserwacji psów tej unikalnej rasy, potwierdzony doświadczeniem siedmiu lat praktycznej pracy? Jest on prosty: CAO jest inteligentnym psem dla inteligentnych ludzi. Prawdziwy skarb dla tych, którzy cenią indywidualność i są zdolni do bliskich, partnerskich z nim układów. Wszystkich pozostałych CAO rozczaruje, ponieważ jak mówił klasyk „cenny brylant, wymaga cennej oprawy…”.
Instruktor- treser psów i sędzia Helena Cyganowa
Źródło: Czasopismo "Inform SAO", wydanie № 10 / od 2002g.
|
|