|
Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka CAO Grupa i inne rasy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 12:34, 17 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
ARTYKUŁ 8
Specyfika tresury psów dużych ras (i nie tylko o tym)
Ze strony: [link widoczny dla zalogowanych]
Najbardziej chyba znanym wilkodławem, w naszych, dających się „objąć wzrokiem” czasach jest słynny „kaukazczyk” Topusz, który sądząc po fotografiach i opowiadaniach naocznych świadków wcale nie wyróżniał się szczególnie potężną budową fizyczną.
Był wystarczająco rosły, ale nie gigant, z dużą wcale nie ciężką głową, stosunkowo długonogi, z wyraźnym kątowaniem, wyglądał na bardzo szybkiego samca.
Wyróżniał się także spokojnym charakterem. Na wystawie WSHW prowadził go staruszek czaban. Topusz na nikogo się nie rzucał.
Dlatego właśnie mówiono, że tytuł Championa był przyznany jakiemuś mastodontowi z wojskowej hodowli. Ten wściekał się na wszystko, trzymało go z trudem czterech żołnierzy. A on ich i tak ciągnął za sobą. Po prostu strach jaki zły! Prawdą jest jednak że wilki on widział i niszczył.
Na pewno dokonania Topusza według ówczesnych radzieckich standardów i gruzińskich obyczajów były dobrze odbierane (stachanowcy byli wtedy w modzie)
Ale był to pies pasterski, zarówno w stylu pracy jak i „po krwi” (a wilki dławić musiał), a nie był to pies walczący (bojowy) czy łańcuchowy. To ogromna różnica.
Wilk nie będzie walczył z psem bez wyraźnej przyczyny. Wilkowi nie potrzebne jest zranienie, jest to zbyteczne ryzyko niesprawności, śmierci z głodu, choroby albo wroga. I dlatego wilk w starciu z psem, mówiąc obrazowo nie walczy, ale fechtuje się.
Kiedy wilki walczą między sobą, to nie stosują nigdy swoich doskonałych metod uśmiercania przeciwnika. To raczej współzawodnictwo w sile, to zupełnie inna sprawa. Ale kiedy wilk napada na psa to zabija nie walczy. Zarówno uciekać jak i zabijać to potrafi. Dlatego w zębach pasterskich psów giną zazwyczaj nie dorosłe wilki, a podrostki i młode.
Dlatego bez względu na rasę, pies który potrafi dać radę w pojedynkę doświadczonemu wilkowi to ogromna rzadkość.
Potomków w prostej linii pasterskich „kaukazczyków” widocznie już nie ma wśród znanych nam psów. Wszystkie, które teraz widzimy są raczej związane z psami łańcuchowymi i walczącymi, z wszystkimi wynikającymi z tego następstwami w zachowaniu psa.
Śmiesznie jest słuchać (co często się zdarza) że niby dlatego iż Ałabaj jest psem turkmeńskim, to nikt prócz Turkmenów nie orientuje się w tym jaki ten Ałabaj w zasadzie powinien być.
To by znaczyło, że jeśli człowiek urodził się z obywatelstwem rosyjskim, według prawa, to on najlepiej się zna na rosyjskich chartach i ogarach. Bardzo dziwna forma nacjonalizmu.
Mogą być różnice ze względu na intelekt i talent konkretnego człowieka, ale w jego narodowości?
I istnieją także wątpliwości skąd, czyje są rdzennie owczarki środkowoazjatyckie.
To, że turkmeńskie odmiany CAO istnieją prawie 4 tysiące lat wiadomo każdemu. Ale to, że przodkowie Turkmenów, Turko-oguzy z plemienia Satyr pojawili się na terenie dzisiejszej Turkmenii zaledwie około tysiąca lat temu, o tym wspomina się z jakiegoś powodu rzadko.
Zwykli stepowi koczownicy, najbliżsi krewni Pieczyngów pokłócili się z chazarami, którym do tego czasu służyli.
Bez szczególnego szacunku byli później przyjęci przez szacha, szybko się mu sprzykrzyli, ale zdołali odebrać kawałek kraju z wszystkimi tymi karakułowymi owieczkami, ałabajami, „tazuszkami”, winnicami, tkactwem i pozostałymi ich teraźniejszymi dumami narodowymi.
Wydaje się, że z tamtejszych narodów tylko Tadżykowie, „po krwi” mają prosty związek z twórcami dawnych, miejscowych ras zwierząt.
Tak czy owak, jasne jest jedno, pewne rasy CAO (a turkmeńskie w szczególności) są na równi z innymi wybitnymi miejscowymi rasami zwierząt domowych i gatunków roślin, wytworem hodowli dawnych, wysokorozwiniętych cywilizacji.
Przy pierwszej nauce psa ataku na pozoranta (tak samo na wilka, jak i wszystko inne) w świadomość „wdrukowuje się” rezultat tego ataku, oczywiście przeprowadzanego dla zwycięstwa.
Przy następnej takiej sytuacji próbuje on atakować podobnie, kąsać w te same miejsca.
Teraz z tym faktem w pamięci, spróbujmy się przypatrzyć czego przy standardowym drażnieniu psa uczy się owczarek niemiecki, a czego przy swoich naturalnych predyspozycjach uczy się owczarek środkowoazjatycki.
Otóż pozorant nienaturalnie się kołysze, wymachuje rękami, hałasuje, zygzakiem kieruje się w stronę psa, przecina pierwszą granicę bezpieczeństwa (mniej więcej 10 metrów), okazuje niepewność, powoli się cofa, nie posuwa się już w przód, pobudza agresję u psów.
A)Owczarek niemiecki – Wróg się boi, trzeba go atakować! – rwie się do niego, naciąga smycz, szczeka.
B) CAO – Wróg nie decyduje się na napaść, ale nie wiadomo jaką siłą dysponuje. Powinno się pokazać swoją siłę, może się przestraszy. Ale napadać na niego może być niebezpiecznym! Obraca się trochę bokiem, trochę się cofa (z jednej strony pokazuje, że nie chce bójki, ale równocześnie „zapędza się w kąt”, gdzie rozpacz czterokrotnie zwiększa siły co wiedzą wszystkie zwierzęta), przyjmuje demonstracyjną, ostrzegawczą postawę zasadniczą.
Pozorant przebiega blisko psa (zakłócając drugą, w przybliżeniu 5-metrową strefę bezpieczeństwa), uderza szmatą koło psa.
A) Owczarek niemiecki – Wróg jest bezczelny i tchórzliwy, walczyć nie potrafi. To ja mu pokażę! – Zawisa na wyciągniętej smyczy, próbuje za cokolwiek złapać wroga.
B) CAO – Wróg nie zwraca uwagi na demonstrację siły, nawet próbuje napaść.
1) Trzeba go odstraszyć, pokazać, że nie mam gdzie uciec i będę się bronić. Obraca się mordą do wroga, chowa tył, szczerzy zęby, wychyla się, kiwa, imitując próby ugryzienia.
2) Kiedy zrozumiesz, że nie chcę z tobą walki jestem gotowy ustąpić! Ale poddawać się nie zamierzam. Obraca się tyłem, garbi grzbiet, opuszcza głowę do nóg i szczerzy zęby.
Pozorant podbiega, bije szmatą albo gałęzią po nogach lub po boku psa, prowokując ugryzienie.
Owczarek niemiecki odpowiada bardziej czy mniej długim, „zaciskającym” chwytem szczęk za szmatę. CAO stosuje boczne, krótkie, „tnące” ukąszenia, czeka na następne uderzenie.
A) Owczarek niemiecki – Chwyciłem szmatę i zwyciężyłem! Tak samo trzeba zrobić następnym razem!
B) CAO – Ukąszenie za szmatę nie pomogło, napaść dalej trwa. Trzeba ugryźć coś innego!
Z tego zaczynają się różnice w zachowaniach psów. Idąc dalej według takiego schematu można stworzyć model wszystkich pozostałych podobnych zachowań dochodząc do logicznego finału.
Ale istotne jest to, że znając podstawy zachowania danej rasy, można zbudować zasady nauki owczarka niemieckiego, tak że będzie gryzł i atakował obok środków ochrony, aby unikał uderzeń a nie je „wytrzymywał”.
A dla mnie o wiele ważniejsze jest to, że treserzy i pozoranci, nie znający specyfiki zachowania Azjaty, nie powinni uczyć ich podejmowania ataku używając przy tym powszechnych i standardowych metod.
Z materiałów seminarium: A. Własjenko.
Ostatnio zmieniony przez Justyna dnia Czw 15:11, 30 Mar 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 11:18, 24 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
ARTYKUŁ 9
[link widoczny dla zalogowanych]
Wywiad Latifi Alihon Otahonowicz
Dziękujemy Natalii Karasowej za przygotowany materiał
Strona [link widoczny dla zalogowanych]
ROZMAWIAM Z DYREKTOREM TADŻYCIEGO ODDIZŁU REGIONALNEGO CENTRUM PRZYRODNICZEGO AZJI ŚRODKOWEJ, KANDYDATEM NAUK BIOLOGICZNYCH, WŁAŚCICIELEM HODOWLI AMARYKAŃSKICH PITT BULL TERIERÓW „VALHALLA BURC KENNEL”, MIŁOŚNIKEM RASY OWCZAREK ŚRODKOWOAZJATYCKI - Latifi Alihon Otahonowicz
NATALIA KARASOWA: - Alihonie Otahonowiczu, zajmowaliście się przez długi czas owczarkami środkowoazjatyckimi, badaliście ich pogłowie….Czy byliście w innych republikach Azji Środkowej? Czy widzieliście tam psy? Czy w waszej opinii są jakieś fenotypowe różnice Waszych tadżyckich psów, w porównaniu na przykład z psami z Turkmenii?
ALIHON OTAHONOWICZ: Nie powiedziałbym żebym przez długi czas zajmował się owczarkami środkowoazjatyckimi w jakiś szczególny sposób, po prostu wyrosłem wśród tych psów. Mój zmarły ojciec był dziennikarzem, korespondentem. Jeździł po Tadżykistanie i innych republikach byłego ZSSR, po rożnych krajach Azji Środkowej. Bardzo często zabierał ze sobą brata i mnie.
Jeździł po różnych rejonach, po stadach owiec, po kiszłakach – czyli psy te zawsze były przed oczyma. Tym bardziej, że rodzina ojca zajmowała się hodowla bydła, owiec i babcia też dużo o tych psach mówili, a także jej krewni.
Po prostu można było wszystko to widzieć, pytać, uczyć się.
Można powiedzieć, że byłem we wszystkich republikach Środkowej Azji, prócz w zasadzie Turkmenistanu. Dostałem się do Turkmenistanu po raz pierwszy w 1993 roku, na samym jego początku, dosłownie na parę dni, kiedy uciekali do Iranu, nie dla psów… potem byłem tam jeszcze dwa razy, i znowu nie z powodu psów… Psów w Turkmeni w ogóle nie oglądałem. Tylko zapisy video.
Powstało u mnie wrażenie (po oglądnięciu materiałów na video i fotografii), że w Turkmenistanie jest o wiele więcej jasno umaszczonych psów, praktycznie nie ma czarnych. Przewaga czarnego umaszczenia jest dla turkmeńskich psów mniej charakterystyczna, w porównaniu z psami z Tadżykistanu, gdzie czarny i czarno-podpalany kolor uważam za bazowy.
Chociaż oczywiście i u nas są doskonałe białe psy, pstrokate, jasnożółte, jasnożółte z czarną maską. Jest tak po prostu jak i w innych rejonach.
W innych republikach Azji Środkowej… Zawsze mi się wydawało, że w Uzbekistanie jest niedobre pogłowie… To zdanie czysto subiektywne… bardziej mi się podobają psy spod Buchary, bardzo potężne, z dobrym kośćcem, złe psy. Czasami je nam przywożono do Duszanbe.
Na północy kraju mamy granicę z Kirgistanem, tam są psy lżejsze niż nasze, bardziej ruchliwe, dość drapieżne. Wydaje mi się, że są lżejsze niż tadżyckie, o drobniejszej kości.
W ogóle tak jak kiedyś wspominałem, liczne stada owiec w Kirgizji chronią w zasadzie Tajgany.
W jednym z okręgów, rejonów Tadżykistanu, Dżergitale żyją etniczni Kirgizi. Ta kirgiska ludność używa do strzeżenia stad właśnie Tajganów, które równocześnie używane były to tępienia świstaków i lisów. Przy tych stadach owiec Azjatów w sumie nie było.
To nie znaczy, że oni nie wiedzieli nic o Azjatach, albo dookoła ich nigdzie nie było –po prostu ich nie trzymali, nie hodowali.
O psach z Kazachstanu nic nie mogę powiedzieć, do tych rejonów gdzie trafiałem, nie widziałem psów.
O irańskich psach. Widziałem ich mało, cały czas byłem w rozjazdach. Widziałem i Azjaty, podobne do nich kundle, ale też typowe, „rasowe”, ale mało… mniej więcej jeden na 30 psów.
Zapytałem wtedy Irańczyków, gdzie podziały się psy ze stad owiec, co się stało? Powiedzieli, że w okresie wojny z Irakiem, pozostawało wiele trupów na polach walki, a psy stawały się „trupojadami”… praktycznie wszystkie powystrzeliwali, ogromne ilości psów, przy czym nie tylko w miejscach bitew, ale w ogóle wszędzie likwidowali wędrowne psy w ten sposób.
Brat mi opowiadał, że w Afganistanie jest bardzo dobre pogłowie. Sam widziałem afgańskie walki, a i do nas czasami przywożą afgańskie psy – wspaniałe osobniki.
Ale w sumie od dobrych tadżyckich czy turkmeńskich psów niczym się nie odróżniają… Są takie poglądy, że niby w Afganistanie można spotkać ogromne, ooogromne osobniki…
Sporo słyszałem takich rozmów, ale one zwykle nie odpowiadają prawdzie, bo nie ma skali porównawczej, mierzone są „na oko” czy „tak jak powinny być”. A w realnym porównaniu okazuje się, że są średniego lub niewiele wyższego od średniej wzrostu…
Od początku lat 80-tych zaczęliśmy zauważać, że liczba psów zaczęła maleć – a te które pamiętamy, że takie powinny być te psy, taka właśnie psychika, takie walory użytkowe, zaczęło to się obniżać i wygląd już był nie ten. Nie to co pamiętamy z naszego doświadczenia i z tego co się zachowało na fotografiach.
I zdecydowaliśmy się zająć tym co jeszcze pozostało, zachowaniem tego co pamiętamy. Jeszcze nas motywuje to, że w Rosji już wyszła książka „Krajowe rasy psów służbowych azjatyckiego pochodzenia”. To spowodowało pewien wstrząs w republikach Azji Środkowej – trzeba się po prostu obudzić, zacząć czuć dumę ze swoich psów.
W zasadzie znane były zachodnie rasy: wschodnioeuropejski owczarek, czarne teriery, moskiewski stróżujący. A nasze stare rasy po prostu pracowały i to wszystko. Nie były znane praktyczne nikomu.
Na przykład Tadżyckie Tazy – praktycznie zaniknęły. Widzieliśmy kiedyś zaledwie dwa psy Tazy, które były tadżyckie. Później kilka przywieziono z Kazachstanu, ale znalazło się mało wielbicieli tej rasy, psów też przywieziono niewiele.
Na dzień dzisiejszy tej rasy u nas nie ma.
I wtedy zdecydowaliśmy się, że trzeba się zjednoczyć. Zebrało się trochę ludzi w Duszanbe, w klubie właścicieli psów przy Klubie Myśliwskim. Zdecydowaliśmy się przeglądnąć standard, który był na ten moment mało wiarygodny. Zdecydowaliśmy się przeglądnąć standard, sprawdzić na ile on odpowiada naszym psom, wyciągnąć wnioski przynajmniej na podstawie tych psów, które są w naszych rękach. Zebraliśmy się, przyprowadzili psy w liczbie 15-20.
Oglądnęliśmy, pogłowie było oczywiści różnorodne. To zawsze występowało w Tadżykistanie, jednego, spójnego, „monolitowego”, jednakowego typu w Tadżykistanie nie było. Ale pewne cechy ogólne, wyróżniające się na tle psów z innych republik były.
Zdecydowaliśmy z bratem, że należy zebrać pogłowie, które jest w tym momencie „w rękach” w Duszanbe, ale także pojechać po otarach w celu zobaczenia, poznania aborygennego pogłowia.
Po licznych podróżach doszliśmy do następujących wniosków:
Dostać suki ze stad owiec praktycznie było niemożliwym, czabani suk oddawać nie chcieli z zasady.
Na dwie, trzy otary znajdowaliśmy po jednej suce i ani jeden czaban takiej suki oddać się nie zgodził.
Pamiętam, przyjechaliśmy do jednej z otar, a tam było 8 psów, wszyscy byli wstrząśnięci!!! Jeszcze tam były dwa szczeniaki, jeden ze szczeniaków to była suka, jej także za żadne pieniądze czabani nie chcieli sprzedać.
Pewnego razu mój brat razem z Timorem Kłyczewym trafili do jednego z kiszłaków i zobaczyli tam trochę szczeniąt, udało się im namówić czabana to sprzedaży. Jedną z suk zabrał Timur, jedna trafiła do nas. Wtedy generalnie wiedzieliśmy już sporo o typach, które można znaleźć w Tadżykistanie, zdecydowani byliśmy na drogę, którą pójdziemy dalej. Dużo objeździliśmy, obejrzeliśmy mnóstwo psów, mieliśmy wyobrażenie o większej części pogłowia w Tadżykistanie, zdobiliśmy dużo fotografii, pomiarów…
Ale zaczęła się wojna, która także zniszczyła większą część tadżyckiego pogłowia.
Po wojnie wróciłem do Tadżykistanu, zajmują się już rasą amerykański pitt bull.
NATALIA KARASOWA: W JAKI SPOSÓB WASZE ABORYGENNE PSY RÓŻNIĄ SIĘ W ZACHOWANIU OD WIDZIANYCH PRZEZ WAS ROSYJSKICH PSÓW?
ALIHON OTAHONOWICZ: Nie będę tu mówić o rosyjskich pasch, które widziałem w latach 1993-1994, ponieważ często były one po prostu Aborygenami, albo potomkami Aborygenów i WTEDY nie zauważyłem żadnej zasadniczej różnicy, tym bardziej że większość tych psów widziałem w warunkach wiejskich.
Zachowywały się one tak jak i u nas na podwórzach.
Co się tyczy psów, które przywieźli z Rosji i hodowali u nas… Teraz obserwuję jedną sukę na podwórku. Ona mi się właśnie zupełnie nie podoba z powodu jej zachowania.
Ona zachowuje się skandalicznie, bardzo dużo szczeka, to się nazywa „pustołajka – puste szczekanie”, ona… no, przychodzisz na podwórze, zwykle jeśli Azjata ciebie obszczekał, nasz Aborygen – to wystarcza jeden okrzyk gospodarza, żeby pies zamilkł i w ogóle na ciebie nie szczekał, dopóki jesteś na podwórzu.
Może zaszczekać, jeśli wyszedłeś i ponowni wróciłeś. Ale czasami i to się nie zdarza, jeżeli gospodarz dał do zrozumienia, że ty jesteś „swój” i ciebie trzeba wpuszczać. To dniem.
Nocą natomiast, wszystko jedno komu, stanowczo nie zaleca się wchodzenia na teren, podwórko NAWET „swoim” (osobom nie żyjącym w danym domu, „swoim” których „tylko” określił gospodarz), nie uprzedziwszy wcześniej gospodarza.
Można tylko podejść do furtki i czekać ZA terytorium.
A ta suka „depcze mi po piętach”, cały czas mnie obszczekuje. Okrzyki nie pomagają, ona odchodzi, po jakimś czasie wraca i znowu obszczekuje. Bardzo to działa na nerwy nie tylko mnie, ale też i gospodarzowi. Chociaż suka wygląda po mistrzowsku, bardzo imponująco, ale ma tez problem z tylnymi nogami… myślę, że jako szczenię rosła za szybko, szybko nabierała wagi i oczywiście nie wytrzymały wiązadła.
Mamy jednego wspaniałego samca, przywieziony jest z Moskwy, w rodzaju psów pani Owsjannikowej, tak samo, u niego są jednak problemy z tylnymi nogami…
Mieliśmy wystawę jesienną, byłem w komitecie organizacyjnym i w zespole sędziów. Mamy bardzo wielkie ringi dla psów i prosiłem, żeby psy poruszały się przez dłuższy czas, chciałem ocenić aparat ruchu. Ten pies przebiegał półtora okręgu, drugiego okręgu po prostu nie był w stanie przebiec w całości. Przeszedł z kłusu do kroku i jakby jego nie ciągnęli nie był w stanie pójść szybciej.
NATALIA KARASOWA: JAKA JEST RÓŻNICA POMIĘDZY PSEM OTARNYM I PSEM PODWÓŻOWYM?
ALIHON OTAHONOWICZ: Jest różnica w zachowaniu się tego psa. Ten sam pies w otarze i na podwórzu zachowuje się różnie. Jeśli jest ze stadem owiec pies sam sobie wyznacza, ogranicza terytorium, na którym „daje głos” i atakuje przeciwnika, a na podwórku nie ma takiej możliwości. Podwórze swoim płotem samo jest ograniczeniem, pies pracuje TYLKO na tej wyznaczonej płotem przestrzeni.
I przestrzeń tak jest zawsze mniejsza niż dookoła stada owiec i pies na podwórzu pracuje znacznie aktywniej.
W stadzie owiec pies z oddali ocenia sytuację i jeśli człowiek po prostu przechodzi obok, nawet jeśli zakłóci wyznaczone przez psa granice, ale pies widzi, że człowiek po prostu przechodzi w oddali koło stada owiec, pies może nawet nie zareagować. Na podwórzu tak się nie dzieje, każde podejście do bramy zostaje ogłoszone, zaznaczone szczekaniem.
Przy przedostanie się cudzy na powierzane jej terytorium pies zwykle atakuje od razu.
NATALIA KARASOWA: NA WIELU INTERNETOWYCH FORACH, POMIĘDZY WLAŚCICIELAMI STALE TRWAJĄ DEBATY O MOŻLIWOŚCIACH TRESURY CAO, O ICH NIEZALEŻNOŚCI JEŚLI CHODZI O PODPORZĄDKOWANIE SIĘ CZŁOWIEKOWI, MAŁO TEGO, ŻE AZJATÓW NIE NALEŻY TRESOWAĆ I W ŻADNYM WYPADKU NIE POWINNY BEZWARUNKOWO SŁUCHAĆ WLAŚCICIELA. „OWCZAREK ŚRODKOWOAZJATYCKI – DOMNY, MYŚLĄCY, WOLNY PIES, KTÓRY KAŻDĄ DECYZJĘ PODEJMUJE SAM” – OTO DEWIZA TAKICH OSÓB. JAK DŁUGO PRZEŻYJE TAKI PIES PRZY STADZIE OWIEC, JEŚLI ABSOLUTNIE O WSZYSTKIM BĘDZIE DECYDOWAĆ SAM, NIE PODPORZĄDKOWYWAĆ SIĘ CZABANOWI? WEDŁUG MNIE PRZY STADZIE OWIEC ISTNIEJE ELEMENTARNY PROCES NAUKI I TRESURY PSA, PIES POWINNIEN BYĆ PODPORZĄDKOWANY WŁAŚCICIELOWI. JAKIE JEST WASZE ZDANIE?
ALIHON OTAHONOWICZ: W stadzie owiec pies musi znać tylko dwa rozkazy „Do mnie” i „Poszedł precz”. Jeżeli „Do mnie” można zrozumieć dosłownie, tak „Poszedł precz” – ma swoje proste znaczenie, ale też oznacza rozkaz zaniechania danego działania. Jeżeli pies nie będzie ich wykonywać, to przeżyje mniej więcej tyle czasu, ile jest potrzebne czabanowi na podejście do niego ze strzelbą.
Po co w stadzie owiec potrzebny jest pies, który nigdy nie podporządkowuje się czabanowi? U tego psa i tak jest dość wolności i swobody, może niezależnie myśleć i decydować się na te czy inne zachowanie. Ale to nie oznacza, że może przekroczyć pewne granice w zachowaniu się. Pies nie może napaść na przechodzącego człowieka, który w żaden sposób nie niesie groźby życiu, zdrowiu czy majątkowi czabana. Ale ma obowiązek uprzedzić o jego podejściu, a czaban decyduje czy przepuścić tego człowieka.
Pies nie może odchodzić od stada owiec. Jeśli nie przyswaja sobie reguł stada jest likwidowany. Pies niezależny – w pełnym tego słowa znaczeniu – nikomu nie jest potrzebny. Przywódcą dla tego stada jest pasterz, on ustala reguły, którym pies zobowiązany jest się podporządkować. Zazwyczaj bywa tak, że pasterz kieruje jednym psem: Liderem w stadzie. A lider kieruje stadem, pozostałymi psami. W współzależności pomiędzy psami pasterz się nie miesza.
Kiedyś przeczytałem na jednej ze stron wypowiedzi Ł.Rogińskiej o zobaczonej sytuacji w Turkmenii. Młode samce z jakiegoś powodu się zaatakowały i jednego z nich czaban zdecydował się oddzielić gdzieś za ogrodzeniem. Szczerze mówiąc uśmiałem się. U nas żaden pasterz nie będzie zamykać psa za ogrodzeniem, ponieważ po prostu nie ma takiej możliwości. Stado owiec jest niestacjonarne, to nie krowy na pastwisku w pobliżu obory.
Stado owiec jest przeganiane, jest w ruchu. Będą w ruchu nie można trzymać psa w ogrodzeniu. Stado owiec nigdy nie pasie się długo w jednym miejscu, pastwisko byłoby wtedy wydeptane. Parę dni, a potem owce znowu się przegania. Ani jeden pasterz nie będzie za sobą ciągnął żadnego ogrodzenia. Bo i po co?
Wtedy pojawiłby się u niego problem karmienia tego psa. A czabani nie karmią jakoś specjalnie swoich psów, oni je jedynie podkarmiają. Kiedy zabijają bydło, kiedy wybijają jagnięta na karakuły, wtedy oczywiście bardzo dużo mięsa trafia się psom. Podczas wykotów też psy objadają się – im trafiają się resztki. Ale w innych sytuacjach psy żywią się same. Łowią szarańczę, świstaki i inne zwierzęta. Otrzymują od pasterza chleb i placki, jeżeli jest taka możliwość. Pasterz ma zawsze mąkę, z której piecze sobie placki lub chleb i czasami, niewiele, dzieli się z psami…
A jeśli będzie trzymać psa za ogrodzeniem to powinien też go karmić, a to w sumie niemożliwe.
Nie wiem jak w Turkmenii, ale w Tadżykistanie to jest niemożliwe. Pies musi dostosowywać się do całego stada, jak nie może to jest przeganiany, odchodzi. Tak wielkich stad jak w Rosji nie bywa. Zazwyczaj są 3 – 4 psy, maksimum 6, 7, ale to rzadko. Żeby razem były dwie dorosłe suki nie widziałem. Szczenięta są, ale młoda suka w stadzie nie pozostaje, jest darowywania lub wymieniana.
NATALIA KARASOWA: PROBLEM WARTOŚCI UŻYTKOWYCH. MÓWILIŚCIE, ŻE PIES ZATRZYMUJE CZŁOWIEKA, ALE GO NIE ATAKUJE. CZY PRZY JAKIŚ AGRESYWNYCH ZACHOWANIACH OBCEGO JEST DOPUSZCZALNY ATAK NA CZŁOWIEKA?
ALIHON OTAHONOWICZ: Powinienem powiedzieć, że przez wszystkie wieki, jak długo istnieje koczownicza hodowla bydła, układ pasterz – pies – obcy (przez obcego rozumie się człowieka, który rozumie nasze tradycje i obyczaje) jest szczególny. U nas nie ma nikogo, kto podchodzi do stada owiec i przejawia zachowania agresywne, nie widziałem tego. U nas ludzie odnoszą się do psa z szacunkiem, czyli do psa ostrzegającego „to moje terytorium!”. Nikt nie zachowa się agresywnie w obecności takiego psa. Nikt nie zechce wyrządzić szkody gospodarzowi albo jego majątkowi, kiedy u jego boku jest pies.
Podszedłszy do stada owiec, obcy będzie czekać za wyznaczoną przez psy granicą. Jeśli psy wypasające owce zobaczą idącego człowieka zaczynają szczekać. Pasterz na nie krzyczy, one przestają i odchodzą. Stado porusza się swobodnie, psy mogą mu towarzyszyć lub obserwować z wygodnej dla nich pozycji… bez agresji. Przeżyliśmy z jednym ze stad tydzień, kiedy odchodziliśmy jeden z psów nas odprowadził. Jechaliśmy na koniach obok zapewnie z dziesięciu stad owiec.
Reakcja była zawsze taka sama: psy podbiegały, szczekały, a widząc że tylko przejeżdżamy obok odchodziły.
W czasie przeganiania z miejsca na miejsce, stado może iść po drodze i zdarzają się przypadki, że psy rzucają się na samochody, które dostały się na ich terytorium. Ale to przeważnie psy z kiszłaków, które na dany sezon zabrano ze stadem. One są aktywniejsze w obronie.
Kiedy stado owiec idzie przez kiszłak psy nie napadają na mieszkańców, nawet ich nie obszczekują. Po prostu ich terytorium się przemieszcza i one przemieszczają się razem z nim. Przechodzą przez kiszłak i odchodzą dalej.
NATALIA KARASOWA: PODWÓRKOWE PSY. CZY DLA NICH JEST DOPUSZCZALNE ATAKOWANIE OBCEGO, KTÓRY WDARŁ SIĘ NA TERYTORIUM?
ALIHON OTAHONOWICZ: Złodzieja – tak. U nas ludzie odnoszą się do psa z szacunkiem. Zaatakował mnie pies samiec na styku dwóch podwórzy. Wystarczyło, że wyszedłem poza granicę „jego” terytorium – on wrócił z powrotem. Nocą u nas, nie uprzedziwszy zawczasu nikt nie wejdzie na cudze terytorium. Psy się bardzo uaktywniają.
NATALIA KARASOWA: LUDZIE JEDNAK BYWAJĄ ROŻNI I NIE WSZYSCY SĄ PRZEDSTAWICIELAMI WASZEGO NARODU. NIE MAJA NIC PRZECIWKO ŻEBY WEJŚĆ, UKRAŚĆ, DZIAŁAĆ NA SZKODĘ WŁAŚCICELA, DOMU, STADA OWIEC…
ALIHON OTAHONOWICZ: Złodzieje są oczywiście wszędzie, ale rzeczywiście nie słyszałem, żeby ktoś polazł tam gdzie jest pies. Nie znam przypadku żeby podwórze, stado owiec, gdzie pies swobodnie ochraniał były okradzione. Prawdą, pies przywiązany na łańcuchu też stara się uwolnić i chronić dobro gospodarza. Inaczej w mieście, tu jest dużo sposobów by zneutralizować psa. Kiedy podczas wojny wszyscy mieli broń, a nasz pies samiec nie wpuszczał uzbrojonych ludzi na nasze podwórko, rzucał się, to go po prostu zastrzelili.
NATALIA KARASOWA: JAK W ROSJI PRZEDSTAWIA SIĘ PROBLEM WARTOŚCI UŻYTKOWYCH (PIES OCHRONIARZ TERYTORIUM), CZY JEST ROŻNICA Z TYM CO JEST U WAS? CZY UWARUNKOWANA JEST ‘PSYCHOLOGIĄ” TEGO, KTÓRY ZNAJDUJE SIĘ PO DRUGIEJ STRONIE PŁOTU, CZY „PSYCHOLOGIĄ” PSA?
ALIHON OTAHONOWICZ: Oczywiście tego, który jest po drugiej stronie płotu. Jest jasne, że jeśli jest pies, to ma on żeby i będzie bronić dobra swojego gospodarza. Podwórze z psem – jest podwórzem z psem. U nas psy są bardziej szanowane, bardziej się ich obawiają. Ponieważ (nie wiem jak wcześniej) teraz w Rosji, o ile słyszałem, u służbowych ras są problemy z cechami użytkowymi – to po prostu loteria – wpuści pies – nie wpuści, będzie chronić, albo i nie będzie. A u nas wiedza, że będzie. I oczywiście ryzykować nikt nie chce…
NATALIA KARASOWA: JAKIE JEST POSTRZEGANIE PSA ZGODNE Z WASZĄ WIARĄ, CZY JEST RÓŻNICA POMIEDZY WIARA ORTODOKSYJNĄ I LUDKIMI UCZUCIAMI? OBJASNIĘ: NA PRZYKŁAD RELIGJA CHRZEŚCIJAŃSKA UWAŻA, ŻE ZWIERZĄT KOCHAĆ NIE WOLNO, ALE POWINNO SIĘ IM POPKAZYWAĆ MIŁOSIERDZIE. TYM NIE MNIEJ WSZYSCY, NAWET WIERZĄCY BARDZO KOCHAJA SWOJE ZWIERZETA, PSY W SZCZEGÓLNOŚCI, ODDAJĄ IM DUSZE W PEŁNYM TEGO SŁOWA ZNACZENIU… CZY MACIE TAKĄ RÓŻNICĘ POMIĘDZY ZASADAMI WIARY A UCZUCIAMI?
ALIHON OTAHONOWICZ: Z punktu widzenia Islamu pies to zwierzę nieczyste. To polega (przejawia się) tym: pies nie jest wpuszczany do domu, pies nie powinien do domu w ogóle wchodzić. Ale więcej niczego innego w odniesieniu do psa nie zauważyłem… Co więcej, w islamie jest nawet wyjątek: nasze charty. Charty to jedyne psy, które respektujemy w krajach islamu (nawet jest zauważone to, że rozpowszechnianie się charta szło razem z rozpowszechnianiem się Islamu).
W Koranie mówi się o ludziach i psie w jaskini… i tam o psach nie ma niczego złego. Żeby psy nie były lubiane, kochane – to nie, nie mogę nic takiego powiedzieć. Pasterz kocha swoje psy, jak i ten, u którego są one na podwórzu…
Mogę dać taki przykład: byłem kiedyś w jednym z górskich kiszłaków i zobaczyłem tam naprawdę wspaniałego psa, był u przyjaciela mojego ojca. Poprosiłem gospodarza o oddanie mi psa. O sprzedaży nie mogło być mowy, ponieważ nasze rodziny się przyjaźniły, a przyjaciołom nie przyjęte jest sprzedawać… im się daruje. Na to on powiedział, że psa swojego bardzo lubi i oddać niestety nie może…
Inny przykład: u nas żył słynny pies walczący, prawdziwy wojownik z lat 80-tych i początku 90-tych. Zobaczyłem tego psa już po zakończeniu wszystkich walk w 1998 roku, był już na emeryturze, cały czas przy tym samym właścicielu. Pies był już bardzo, bardzo stary i chory, ale po dawnemu kochany, żyjący przy kochającym go właścicielu, który go nie sprzedał za żadne pieniądze. A propozycje sprzedaży psa otrzymywał wielokrotnie… Miał przy sobie psa nawet w najcięższe lata wojny, kiedy sami nie mieli co jeść… Właściciel nie oczekiwał od psa posiadania duszy, nie cenił go też tylko dla tego iż przyniósł sławę. Cenił i lubił go za charakter, za to że ani razu nie ustąpił pola w trakcie walk.
NATALIA KARASOWA: POMÓWMY O WALKACH. CZY TO DAWNA, STARA TRADYCJA CZY MOŻE COŚ ZUPEŁNIE NOWEGO?
ALIHON OTAHONOWICZ: Jeśli dzisiaj zapytacie każdego kto zajmuje się tak zwanymi walkami azjatów, to od razu usłyszycie, że to stara tadżycka tradycja. Tylko ani ja, ani moi rodzice i dziadkowie, ani starsi krewni i wszyscy starzy czabanowie, których pytałem, o takiej tradycji z jakiegoś powodu nie słyszeli. Dziwią bardzo dowiadując się o jej istnieniu. Spotkałem się z walkami Azjatów gdzieś do początku lat 80-tych. Nic takiego wcześniej nie pamiętam.
W Turkmenii mówią, że przychodzi zima, psy zostają bez pracy, że czabani mają taką rozrywkę w trakcie odpoczynku. W Tadżykistanie psy nie zostają bez pracy nigdy. U nas, w odróżnieniu od Turkmenii, stada ni krążą po pustyni, latem idą na wysokogórskie pastwiska, a zimą w step. Pies pracuje zawsze, cały sezon.
Na początku lat osiemdziesiątych zaczęły nas dochodzić słuchy Z Turkmenii, że jest taka rozrywka. Praktycznie walczyły zupełnie różne rasy bez jakichkolwiek reguł… Są to oczywiście i Azjaty i mieszańce i wschodnio-europejskie owczarki. Chodzi o zwykłe szczucie psów na siebie. Potem pojawiły się nagrania…są różne psy, różna waga, różny wiek… brak reguł.
Pies wystawiany jest codziennie, dopóki walczy. Jak tylko zaprzestaje to albo jest oddawany, sprzedawany, albo żyje na podwórzu, albo jest likwidowany…
Ja tego nie nazywam walkami, nazywam to raczej szczuciem i prawie nigdy tam z przyjaciółmi nie chodzimy. To nie walki… Mam inne pojęcie o walkach…
To co widzę na materiałach video z testowych prób w Rosji lub czytam w czasopiśmie „ASKA”, na stronach internetowych – to też dwa rożne podejścia.
Z jednej strony jestem przekonany, że te psy, które uczestniczą w testowych próbach, są znacznie bliżej naszego rdzennego pogłowia jeżeli chodzi o ich psychikę niż te, które tylko chodzą na wystawy.
Jeszcze bardziej mnie o tym przekonały psy z rosyjskich hodowli, które zostały przywiezione do Tadżykistanu – to byli przedstawiciela akurat wystawowego pogłowia.
Z drugiej strony – często te testowe próby przekształciły się w walkę dla walki, sprowadzają się do nie do końca jasnych reguł (choć niby reguły są, nawet wydrukowane), psy walczą wiele razy, udowadniając w zasadzie nie wiadomo co….
Wykorzystywanie systemu walk pit bulli dla Azjatów i Owczarków Kaukaskich wydaje się mi bez sensu. Tworzenie drugiego pitbulla nie jest potrzebne, ta rasa już jest… A Azjata i Kaukaz – one mają inne zadania. Sprowadzenie Azjaty tylko do walk – to więcej niż niemądre. Ale z szacunkiem odnoszę się do dążenia zwolenników waleczności/ walk zachowania unikalnego ducha ich wychowanków.
Jeżeli wrócić jeszcze do tematu walk: Ani jeden pasterz nie będzie zainteresowany potencjalnym zranieniem psa.. Kto miałby wtedy pracować? Pracować nie byłoby komu.
NATALIA KARASOWA: W TURKMENII TWIERDZI SIĘ, ŻE JEŚLI PIES WALCZY – TO NA PEWNO POJDZIE NA WILKA. JAKI JEST WASZ KOMENTARZ?
ALIHON OTAHONOWICZ: Znam rzeczywiste przypadki ataku psa na wilka. Dwa psy znam osobiście i ani jeden z nich nigdy nie uczestniczył w walkach. Sądzę, że psy, które trafiają do walk nigdy nie wracają do stada owiec. Dlatego wniosku wyciągnąć nie mogę, że psy które walczą też atakują drapieżnika. Tak naprawdę bezpośredni kontakt pies-drapieżnik zdarza się rzadko.
Drapieżnik nie jest idiotą i jemu zbyteczne dziurki w ciele są zupełnie niepotrzebne. Jeżeli strzeże aktywnie stada owiec, to wilk po prostu nie będzie podchodził.
NATALIA KARASOWA: TO JEST GŁÓWNE ZADANIE – NIE DOPUŚCIĆ WILKA DO STADA OWIEC. W TYM JEST PSA ZALETA I MĘSTWO, NIE W TYM, ŻEBY WILKA DOPUŚCIĆ, A POTEM GO ATAKOWAĆ.
ALIHON OTAHONOWICZ: W sumie jego zadaniem jest nie dopuścić drapieżnika do stada owiec. Zadaniem Azjaty nie jest zlikwidowanie wilka jako takiego. To nie jego zadanie. Do szczucia na wilka praktycznie nigdy nie był wykorzystywany. Azjaty czasami używano do polowań na dzika, ale okazało się, ze często są trafiały pod uderzenia kłów dzika.
NATALIA KARASOWA: JAK TERAZ PRZEDSTAWIA SIĘ SPRAWA Z HODWOLĄ PSÓW W TADŻYKISTANIE, WSZYSCY JUŻ WRÓCIŁO DO NORMY PO WOJNIE?
ALIHON OTAHONOWICZ: Na dzień dzisiejszy są w Tadżykistanie entuzjaści rasy. Jednocześnie martwi mnie, że cześć entuzjastów idzie „nie tam gdzie trzeba”. Zaczęli używać psy z Rosji.
Trudno mi ich osądzać, bo sam w 1994 roku trafiłem do Sankt Petersburga. Zacząłem współpracować z Klubem Pamir i patrzeć jakie są Azjaty w Rosji.
Przez jakiś czas i u mnie świtała myśl, że Rosja uratuje i odbuduje nasza rasę, że trzeba przywozić Azjaty z rosyjskich hodowli i używać je…
Na szczęście, takie myśli szybko mi przeszły… Psy przywożone do Tadżykistanu gdzieś w 2003-2004 tylko potwierdziły moje obawy. Wiele rosyjskich Azjatów wygląda wspaniale, bardzo imponująco, kiedy jedzą lub lezą. Ale jak tylko zaczynają się ruszać, to od razu wiem, że to „nie te psy”. Takimi psami to można rasę wykończyć, a nie w jakikolwiek sposób uratować.
Oczywiście nie mogę powiedzieć, że nic się nie robi, nic się nie dzieje. Teraz na przykład zaczęły się wystawy, odbywa się to jak przy radzieckich wystawach… najpierw jest pomiar psów, sędzia mierzy wszystkie psy w ringu, potem ocena eksterieru, a przy tym BARDZO wielką uwagę zwraca się na ruch, ruchowi psa przypatruje się bardzo, bardzo długo (mam na myśli psy użytkowe/pracujące i myśliwskie).
To bardziej zootechniczne zdarzenie niż „show”. Na tych wystawach zbierają się głownie niemieckie i wschodnioeuropejskie owczarki, mało jest Azjatów. Bardziej aktywnie idzie praca na północy republiki…
Przewodniczący tego obwodu sam jest właścicielem psów, ma hodowlę i wszelkimi sposobami podtrzymuje kynologię. Ale niestety ich wystawy są wtedy, kiedy inne regiony nie mogą tam dotrzeć – w kwietniu, kiedy przełęcze są nie do przebycia…
U nas w Duszanbe jest klub, jak DOSAAF, ale praca w nim idzie slabo. Jesienią zeszłego roku przeprowadziliśmy pierwszą wystawę po wojnie. Psów było mało, a sama idea wystawa wydawała nie niektórym właścicielom niezrozumiała…
Hodowla Azjatów w Duszanbe jakby się rozdzielała… na czysto rdzenne i na te, które używają w hodowli psów rosyjskich.
Mam jedną wspaniałą użytkową sukę, chroni mój teren. Można powiedzieć, że hodowlą Azjatów się zajmuję, ale w bardzo ograniczonym zakresie – w hodowli uczestniczy tylko moja jedna suka. Nie stawiam sobie żadnych super zadań, chcę tylko nie zepsuć i osłabić tego, co dotrwało do naszych czasów przez wieki. Swoja opinię powinni wypowiedzieć nie posiadacze bardzo małych hodowli, ale dużych poważnych hodowli.
Osobiście nie mogę zajmować się równocześnie dwoma rasami. Dobrze rozumiem, że powinno się zajmować naszą rasą rodzimą, trzeba ją zachować. Ale na dwie rasy mi nie starcza, finansowo mnie wykańcza jedna rasa i nie mogę pozwolić, żebym przez drugą definitywnie zbankrutował.
Robię co mogę – nie kryję mojej suki złym psem-samcem – to po pierwsze. Po drugie napisałem do naszej gazety artykuł „Pytania o psy”, gdzie opisałem złe położenie tej rasy w naszym kraju, wykorzystywanie rosyjskich psów. A także próbowałem znaleźć środki do przeprowadzenia prac badawczych nad stanem rasy.
NATALIA KARASOWA: CZY SA W TADŻYKISTANE WYSPECJALIZOWANE WYDANIA O PSACH? CZY PRASA ZNAJDUJE MIEJSCE NA PUBLIKACJĘ O PSACH? NA ILE SA ONE PRAWDZIWE „NA ZAMÓWIENIE”, DLA SENSACJI, NIE MAJĄCE WIELE WSPÓLNEGO Z RZECZYWISTOŚCIĄ?
ALIHON OTAHONOWICZ: Żadnych specjalistycznych wydań u nas nie ma. Artykuły w rożnych gazetach oczywiście się pojawiają. Jeszcze niedawno gazety bardzo lubiły przedruki o pitt bullach mordercach. Z inicjatywy redaktora gazety „Wieczorny Duszanbe” przeprowadziliśmy spotkanie z dziennikarzami. Wyszedł z tego nawet całkiem niezły wywiad.
W lutym zeszłego roku korespondentka rosyjskiej BBC Tadżykistanie, P.Sarkorowa zrobiła ze mną wywiad o walkach psów w Tadżykistanie. Wywiad ukazał się w tadżyckiej gazecie i w Internecie.
Kiedy go przeczytałem to po prostu zgłupiałem. Okazało się, że jestem inicjatorem walk psów z ogromnymi zakładami. A sama publikacja była bardzo agresywna. Zadzwoniłem do biura BBC i zagroziłem im sądem, ponieważ to co wydrukowali nie było zgodne z tym co powiedziałem.
Przysłano mi przeprosiny, ale nieoficjalne i nie od samej dziennikarki. W tadżyckiej gazecie było sprostowanie, ale „wywiad” dalej się błąka po Internecie. Jak zrozumiałem przed Sarkorową stało zadanie zdyskredytowania naszych narodowych tradycji jak walki kieklikow (górskich kuropatw) i walki kogutów. Czyjeś bardzo brudne zamówienie. A dobrać się do tego postanowiono przez krwawe walki psów. I jeszcze zakłady. W odpowiedzi na wywiad napisałem artykuł, o którym wspominałem wcześniej.
Czyli ja, mówiąc obrazowo „rozrzuciłem kamienie”, przyjdzie czas żeby zobaczyć efekty.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 21:47, 25 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
Jakże prawdziwy i pesymistycznie nastrajający artykuł, wszystkie zadawane
pytania, to te, które mi sami sobie zadajemy, a odpowiedź też jest podobna, brak środków finansowych i możliwości na odbudowywanie rasy przez pojedyńczych miłośników , a pogłowie którym dysponują rosyjskie hodowle , nie przedstawia już wymaganych w Krajach jej pochodzenia użytkowych wartości.........
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:53, 29 Mar 2006 Temat postu: |
|
|
ARTYKUŁ 10
ZDJĘCIA DO ARTYKUŁU NA STRONIE:
[link widoczny dla zalogowanych]
HANDLING (PRZYGOTOWANIE I POKAZ NA WYSTAWIE)
OWCZARKÓW ŚRODKOWOAZJATYCKICH
Rubrykę prowadzi N.Karasjowa (KPC CAO DZENARD AK-UŁA)
Pokaz zębów
Rady umieszczone w tym artykule zostały przygotowane przez profesjonalnych handlerów i hodowców owczarków środkowoazjatyckich. Natomiast z tych rad z powodzeniem może skorzystać właściciel psa każdej innej rasy. Ten etap przygotowania psa do wystawy jest taki sam dla wszystkich właścicieli i ich wychowanków.
Życzymy Wam samych sukcesów!
Najlepiej by było, jeśli każde zajęcia przygotowujące do wystawy będziecie zaczynać jakąś jedną frazą/ słowem, na przykład „ring”, „pracuj” albo „wystawa” albo każdy inny, za którym pójdzie pewien zestaw wypracowanych nawyków.
Pokaz zębów na przykład można oznaczać komendą „zęby” albo „pokaż zęby”. Ruch w ringu wystawowym na przykład „poszli”, „biegiem”. Zmianę tempa „wolniej” i „szybciej”, a wystawową postawę zasadniczą oznaczyć na przykład komendą „pokaz” czy „przegląd” i tak dalej.
Od jak najmłodszego wieku przyuczajcie i przyzwyczajajcie szczeniaka do pokazywania zębów. Na wystawie będziecie musieli pokazać zgryz (sposób zwierania się szczęk) i kompletność uzębienia (obecność wszystkich zębów u psa).
Zwraca się także uwagę na biel i jednolitość szkliwa nazębnego, równość linii siekaczy.
Należy zawczasu przyuczyć szczenię do tej procedury, a i samemu umieć to zrobić szybko i poprawnie.
Najlepiej zacząć uczyć się tego w częściach, nie całość od razu. Zacznijcie od tego, że przyzwyczaicie szczenię do faktu, iż bierzecie je za mordę, jakby obejmując ją pierścieniem dłoni.
Połóżcie mordę szczenięcia na jedną dłoń, na przykład prawej ręki (komu jak wygodnie), a drugą ręką proszę objąć pyszczek szczenięcia. Mordka pozostaje w pierścieniu dłoni. Nie zatykajcie szczenięciu nosa, ono nim oddycha.
Zdjęcie numer 1 i numer 2.
Zaczynajcie dosłownie od kilku sekund – objąć dłonią, pochwalić, podać smakołyk. Niektóre szczenięta protestują przeciwko takiej sytuacji. Nie spiesząc się, cichutko, przyuczajcie szczenię do takiego zachowania. Nawet jeśli na parę sekund przestanie ono się sprzeciwiać, natychmiast je pochwalcie i podajcie smakołyk.
To, co najważniejsze – na czas pochwalić szczeniaka, właśnie wtedy, kiedy zachowuje się i przyjmuje naukę spokojnie, a nie sekundę później, kiedy już zaczęło się wyrywać.
Kiedy szczenię zacznie się sprzeciwiać, należy niezadowolonym głosem dać mu do zrozumienia, że nie akceptujecie takiego zachowania. Jak tylko przestanie się wyrywać od razu go radośnie pochwalcie. Kiedy zaczniecie zauważać, że się Wam udaje, przedłużajcie powoli czas pozostawania psa w tej sytuacji. Obowiązkowo chwalcie malucha, jeżeli nie dokonuje prób oswobodzenia się.
Kiedy ten etap jest już przyswojony, można przechodzić do następnego etapu, pokazu zgryzu.
Proszę objąć pyszczek szczenięcia, potem kciukiem i palcami wskazującymi odprowadzić wargi – górną do góry, a dolną proszę odciągnąć w dół. Szczęki powinny być zwarte.
Zdjęcie numer 3.
Dopracujcie to zachowanie, nawyk pokazu zgryzu podobnie jak w poprzednim etapie – dosłownie w sekundach, dodając po trochu czas pozostawania psa w tej pozycji. Obowiązkowo chwalcie i podawajcie smakołyk za każdy spokojny i poprawnie wykonany pokaz.
Teraz będziecie musieli pokazać kompletność uzębienia. Należy także objąć pyszczek szczenięcia, odprowadzić wargi najpierw po jednej stronie mordy, potem z drugiej.
Zdjęcie 4 i zdjęcie 5.
Każdy z tych etapów potraktujcie osobno. Dopiero na końcu, oswoiwszy się z pokazem zębów wykonajcie całość, wszystko razem.
Czasami się zdarza, że przy pokazie kompletności zębów trzeba pokazać ząb przedtrzonowy (mały ząb od razu za kłem), a przeszkadza język psa. Palcem wskazującym należy go odsunąć i dać możliwość sędziemu przekonania się o pełnym asortymencie psiego uzębienia.
Żeby pokazać zęby trzonowe czasami sędzia prosi o maksymalne odciągnięcie kątów warg, a czasami prosi o otworzenie paszczy jak można najszerzej. Nauczcie szczenię i tego o tego.
Odciąganie kątów warg odbywa się podobnie jak przy pokazie kompletności uzębienia tylko dalej.
Żeby rozewrzeć paszczę psa trzeba uchwycić złożone szczęki i ostrożnie je rozewrzeć jak na zdjęciu numer 6.
Możliwe, ze szczenię będzie protestować i przy takich zachowaniach. Nie śpieszcie się, przyuczajcie go do tego stopniowo.
Kiedy przyswoi te zachowania w całości powtarzajcie je nie tylko w domu, albo w ogrodzie, także w absolutnie każdych warunkach: na ulicy, będąc u kogoś w gościnie, przy spotkaniu ze znajomymi.
Wielu sędziów i ekspertów niestety lubi pchać się w paszczę psa i sprawdzać obecność zębów własnoręcznie. Niestety, ponieważ nie tylko jest to wbrew weterynaryjnym normom bezpieczeństwa (sędzia będzie się pchał w paszcze psom nie tylko nie mając jednorazowych rękawiczek, ale i nie dezynfekując rąk po sprawdzeniu każdego psa), ale często sędziowie nie zważają na użytkowy charakter i przeznaczenie tego psa.
Jak już powiedziano powyżej, nawet wspaniale ułożony, posłuszny użytkowy pies przejawia oznaki agresji, kiedy zupełnie nieznany człowiek próbuje pchać się jego w paszczę. Taka pouchwałość po prostu przeczy idei rasy.
Żeby uniknąć problemów w zachowaniu się psa w czasie takich manipulacji sędziego lepiej zawczasu nauczyć szczenię tego, że nieznany człowiek może dotykać jego mordy, dotykać zębów.
Poproście kogokolwiek z Waszych znajomych, który jest nieznany szczenięciu, aby wystąpił w roli sędziego eksperta, żeby na wystawie takie zachowanie ze strony nieznanego człowieka nie było dla szczenięcia niespodzianką.
Powtarzajcie tę czynność jak można najczęściej, na każdym spacerze, w pustych miejscach jak i tam gdzie jest dużo ludzi i psów.
Jak tylko odbędziecie kilka wystaw i przekonacie się, ze Wasz wychowanek wspaniale i bez sprzeciwów demonstruje zęby, możecie nie powtarzać tych ćwiczeń tak często.
Zdjęcia zrobił Timofiejew K.O.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 17:04, 05 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Tekst nie dotyczy owczarka środkowoazjatckiego, jest to artykuł "ogólny".
Ale mimo to może kogoś z Was zainteresuje
ARTYKUŁ 11
[link widoczny dla zalogowanych]
Pies agresywny w stosunku do młodszych członków rodziny
Możliwe przyczyny:
1. Pies posiada wyższy hierarchiczny status, niż młodzi członkowie rodziny
Zazwyczaj dzieci mają niewysoką hierarchiczną rangę w grupie społecznej-rodzinie i często znajdują się nisko w strukturze rodziny-stada. To może wyrażać się w tym, że pies zachowuje się agresywnie, kiedy dziecko zbliża się do niego w czasie snu próbując na przykład pogłaskać lub rozpocząć zabawę.
„Zazdrość” psa, która przejawia się przy próbach dziecka włączenia się, przeszkodzenia zabawie z liderem stada może być rezultatem hierarchicznej agresji, ale także konkurencyjną walką o uwagę (a to dość ograniczony zasób) dominującego członka stada.
Z punktu widzenia psa, małe dziecko to szczenię, które powinno zachowywać się odpowiednio do swojej społecznej roli – roli dziecka – typowego sub-dominanta. Powinno słuchać i wykazywać ogromny szacunek.
Dzieci natomiast zachowują się dokładnie odwrotnie. Przez to, często są odbierane jako bezczelne „młode zwierzę”, które należałoby ustawić na swoje miejsce.
Nastolatek natomiast w oczach psa może przedstawiać już realne zagrożenie w walce o wysoką pozycję hierarchiczną w stadzie-rodzinie, albo nawet już niezasłużenie ją posiadać. Dlaczego niezasłużenie? Dlatego, że jest fizycznie słaby i zupełnie nie zna praw stada.
2. U psa wytworzono instrumentalną agresję
Powstanie tego typu agresji u psa jest możliwe w czasie pewnych działań dorosłych członków rodziny, w sposób przez nich zupełnie nieświadomy.
Na przykład, gdy pojawia się dziecko pies zaczyna warczeć. W reakcji na to, dorośli próbują uspokoić go czułymi słowami, pieszczotami, smakołykami. Z czasem dziecko kojarzone jest z pozytywnymi reakcjami dorosłych w stosunku do psa, ale pod warunkiem jego wcześniejszego agresywnego zachowania - nagroda(!).
Albo możliwa następna sytuacja. Pies leży na dywanie. Podpełza do niego dziecko. Pies zawarczał - tak na wszelki wypadek. Rodzice natychmiast zabierają dziecko. Na skutek tego w psie wyrabia się przekonanie – nie chcesz żeby ci przeszkadzano – warcz!
3. Kontakty z młodymi członkami rodziny prowadzą (lub kiedyś prowadziły) do nieprzyjemnych odczuć lub bólu (możliwe występowanie agresji obronnej).
Dzieci często świadomie lub nieświadomie sprawiają psu ból lub dostarczają nieprzyjemnych odczuć: ciągną za ogon, szarpią za sierść i łapy, wkładają palce do oczu, urządzają pirotechniczne eksplozje lub po prostu uderzają.
Nastolatki mogą nadmiernie „karać” psa w procesie jego wychowania czy tresury.
Pies zazwyczaj mając smutne doświadczenia w obcowaniu z dzieckiem, próbuje uniknąć bliskiego i długotrwałego kontaktu. Przy próbach zbliżenia się dziecka pies wstaje i odchodzi próbując znaleźć jakieś bezpieczne miejsce. Może on wykazać agresją, jeżeli nadal nie jest zostawiany w spokoju lub ma odciętą w jakiś sposób drogę ucieczki.
Zadawany psu ból wyzwala u niego instynktowną reakcje obronną. Dokładnie tak jak u nas, u ludzi. Jeżeli nie możemy uwolnić się od bólu odsuwając rękę, staramy się odepchnąć źródło tych nieprzyjemnych odczuć.
4. Brak doświadczeń społecznych (ograniczona lub nie pełna socjalizacja psa)
Czyli po prostu brak doświadczeń przebywania z dziećmi. W takim przypadku dziecko traktowane jest jak niezwykłe zjawisko, które może wyzwolić chęć poznania jak i zachowania obronne.
Tak naprawdę natrętne, hałaśliwe, krzykliwe i niezwykle aktywne zachowanie się dzieci może być przez psa postrzegane jako niebezpieczne, lub co najmniej nieakceptowane zachowanie.
Z drugiej strony pies po prostu może nie wiedzieć jak się ma zachować w obecności takiej nieprzewidywalnej małej istoty.
5. Świadome lub nieświadome wytworzenie norm zachowania się w grupie-stadzie
Możemy przykładowo, wychowując szczenię pozwalać mu podczas zabawy na łapanie człowieka za brzegi odzieży, ręce lub nogi. Z czasem staje się to normą w zachowaniu w stosunku do członków grupy i jest stosowane podczas zabawy czy dla przyciągnięcia uwagi.
Z drugiej jednak strony, bardzo często stosuje się fizyczne oddziaływanie na psa (to co zwykle nazywane jest karą) – jako jedyną formę rozwiązania konfliktu.
Na przykład często uderzamy psa (np. klapsy, uderzenia w nos), kiedy uważamy, że w czymkolwiek zawinił albo nie podporządkował się. Uczymy psa w ten sposób siłowego rozwiązywania konfliktu.
Nic w tym nie będzie dziwnego, jeśli i pies skorzysta z tego pokazywanego przez was sposobu.
6. Przeadresowana agresja
Zdarza się, że do czegoś długo i z poświęceniem dążymy, a nie udaje się nam – wtedy nie odczuwamy pozytywnych emocji.
Jeżeli nie możemy w taki sam sposób odpowiedzieć na obraźliwą uwagę naszego kierownika w pracy to też radości nie czujemy. Chcemy znaleźć gdzieś rekompensatę.
I bardzo często poprawiamy swoje samopoczucie przekierowując swoją agresję na członków naszej rodziny. Może się to przejawiać w rozdrażnieniu, znudzeniu, małostkowości, złośliwości itp.
Podobnie może postępować nasz pies. On doskonale zdaje sobie sprawę, że warczeć na was albo na wasze dziecko – to dwie zupełnie różne sprawy. W pierwszym ryzykuje to, że dostanie „po uchu”, a w drugim ma sukces zapewniony.
7. Możliwość pojawienia się konkurencyjnej agresji - zdobycie ograniczonych dóbr
Rzeczy potrzebnych i ważnych zawsze brakuje, ciągle jest ich za mało. Dlatego należy je chronić lub trzeba o nie walczyć. Kości, zabawki, miejsce obok właściciela, jego pieszczota i uwaga, miejsce w fotelu albo na kanapie – wszystko to jest ograniczone w ilości lub miejscu.
Często psy szanują prawo pierwszeństwa.
Trzymasz w ręce zabawkę – jest ona twoja. Rzuciłeś na podłogę – zabawka jest niczyja.
Siedzisz w fotelu – fotel jest twój. Odchodzisz – fotel jest „wszystkich”.
Odbierasz psu „znalezioną” przez niego zabawkę – to przecież rabunek! Trzeba się bronić.
Wyganiasz, spędzasz psa z fotela – a gdzie prawo pierwszeństwa, ja tu już jestem?!
No i konflikt gotowy!
A jeżeli mówić o uwadze właściciela, zdarzenia mogą rozwijać się według na przykład takiego scenariusza.
Wesoło bawicie się z psem. W tym momencie z sąsiedniego pokoju przychodzi dziecko, które właśnie się obudziło. Natychmiast zostawiacie psa, być może nawet go odpychając i zaczynacie zajmować się dzieckiem.
Na pewno u psa wytworzy się taki skutkowo-przyczynowy związek: pojawienie się dziecka oznacza pozbawienia psa pozytywnych emocji.
A potrzeba pozytywnych emocji jest jedną z ważniejszych życiowych potrzeb. Niezaspokojenie takich podstawowych potrzeb może w dłuższym czasie doprowadzić nawet do śmierci.
A więc dziecko, jako przyczynę „nieszczęść” trzeba neutralizować – na przykład nastraszyć, żeby się nie pojawiało.
Włodzimierz Gricenko
Gazeta - Zoo Nowości № 10-2003
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 10:14, 20 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Artykuł 12
HANDLING (PRZYGOTOWANIE I POKAZ NA WYSTAWIE)
OWCZARKÓW ŚRODKOWOAZJATYCKICH
Rubrykę prowadzi N.Karasjowa (KPC CAO DZENARD AK-UŁA)
Zdjęcia do artykułu na stronie:
[link widoczny dla zalogowanych]
Handling – część 2
Pokaz psa w ringu
Jeżeli macie psa – samca należy go przed wystawą przyzwyczaić do całej procedury sprawdzania jąder. Postawcie szczeniaka, chwyćcie prawą ręką za obrożę, lewą ręką obejmijcie psa nad grzbietem pod pierś, zwróćcie uwagę i zapobiegajcie wszelkim próbom negatywnych reakcji psa na sędziego (lub na Waszego pomocnika w ćwiczeniu). Zdjęcie numer 1.
Poproście również znajomych o wystąpienie w roli sędziego na przykład w domu, na ulicy, w ogrodzie czy podwórku. Po zakończeniu manualnego sprawdzania od razu pochwalcie szczeniaka, podajcie mu smakołyk.
Po wypracowaniu tego nawyku, postarajcie się, aby szczenię stało spokojnie, nie garbiło się, nie przysiadało i oczywiście nie robiło agresywnych wypadów do oglądającego i obmacującego go człowieka.
Na początku szczeniak może przysiadać, odwracać się na bok. Spokojnie z nim rozmawiajcie, uspokajajcie, wkrótce zrozumie, że nic złego się nie dzieje. Jeżeli wszystko przebiega w spokoju, obowiązkowo chwalcie malucha i dawajcie smakołyki. Jeżeli pies przejawia agresję, niepokój czy się kręci, zmieńcie intonację głosu na bardziej niezadowoloną, przytrzymajcie szczeniaka mocniej i starajcie się osiągnąć prawidłowe wykonanie tego nawyku.
Gdy zrozumie i wykonuje, pochwalcie i puśćcie psa, pobawcie się z nim i potem powtórzcie wszystko od nowa. Tak jak i w poprzednich sytuacjach stopniowo przechodźcie do wykonywania tego nawyku w coraz bardziej zmiennych warunkach otoczenia.
Następnie możecie przejść do nauki ruchu psa w ringu wystawowym. Powinniście poruszać się w ringu w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, trzymając psa z lewej strony, przy sobie, bokiem do sędziego.
Sędzia może poprosić o zademonstrowanie ruchu psa w różnym tempie – od spokojnego kroku, do biegu o różnej prędkości. Znajdźcie równą, niedużą przestrzeń/plac i zacznijcie dopracowywać ruch na ringu. Byłoby wspaniale, jeśli do tego czasu Wasz wychowanek miał by już wyuczoną komendę „równaj”/”noga”/”przy mnie”.
Nie wystarcza tylko nauczenie spokojnego ruchu na smyczy obok Was, powinniście jeszcze do osiągnięcia jego prawidłowego ruchu, nie dawać szczeniakowi możliwości wysuwania się w przód, pozostawania w tyle za Wami i wykonywać różnych innych wyskoków. Postarajcie się, aby szczeniak w trakcie ruchu na ringu poruszał się tuż przy Was, albo tylko trochę z tyłu.
W trakcie ruchu powinniście mądrze podzielić Waszą uwagę pomiędzy swojego wychowanka, sędziego, ale równocześnie w zasięgu wzroku mieć Waszych sąsiadów-rywali na wystawowym ringu. Kontrolować jak utrzymują oni odległości (odstępy) między sobą i Wami, czy z przodu nie ma jakiegoś ostro zatrzymującego się psa, czy psy nie wykazują agresji wobec siebie, żeby na wszelki wypadek być przygotowanym i zdążyć skoordynować ruch i działania swoje i swojego psa.
Postarajcie się osiągnąć ze szczeniakiem spokojny ruch obok Was, lub niewiele z tyłu, w różnych tempie. Ostro reagujcie i kończcie jakiekolwiek zabawy z Wami czy ze smyczą, skoki, wyścigi galopem i tym podobne zachowania. Chwalcie poprawny ruch, a w jego trakcie, nie zatrzymując się możecie psu podać jakiś smakołyk. Przyuczajcie do tego rodzaju ruchu stopniowo zwiększając odległość do przebiegnięcia.
Poruszajcie się po okręgu, żeby pies nauczył się tego rodzaju ruchu.
Wiele psów, które po raz pierwszy trafiły na wystawę, kategorycznie odmawia poruszania się po okręgu, jeśli nie zostały do tego przyzwyczajone wcześniej.
W ruchu starajcie się, aby pies nie wznosił głowy zbyt wysoko i samemu nie należy ciągnąć smyczy zbyt mocno do góry. Macie Azjatę, a nie boksera czy dobermana.
Nie pozwólcie także opuszczać psu głowy do ziemi, wykonujcie wtedy krótkie szarpnięcia smyczą w górę, ale nie za silne. Naturalne ułożenie szyi u owczarka środkowoazjatyckiego jest niewysokie. Starajcie się zachować to naturalne ułożenie zarówno w ruchu jak i w postawie zasadniczej psa na wystawie.
Kiedy uznacie, że ruch waszego wychowanka w zaimprowizowanym ringu wystawowym jest coraz lepszy, starajcie się komplikować zewnętrzne warunki.
Po tym jak już opracowaliście ruch wystawowy, przejdźmy do omówienia wystawowej postawy zasadniczej. Ustawcie szczenię na komendę na przykład „pokaz” i postarajcie się go ustawić od razu tak, jak powinien prezentować się owczarek środkowoazjatycki w postawie zasadniczej wystawowej. Przednie łapy mniej więcej 90 stopni w stosunku do podłoża, stojące równolegle obok siebie. Szyja nie opuszczona i nie wyciągnięta w górę, gdzieś pod katem mniej więcej 40 stopni.
Tylne kończyny trochę odstawione do tyłu, lewa trochę bardziej niż prawa.
Utrzymajcie psa w takiej pozie i z lekka przytrzymajcie go pod brzuch, rozmawiając z nim jednocześnie, chwaląc czy częstując kawałkiem czegoś smacznego.
Ponownie, zaczynajcie od paru sekund i stopniowo poprzechodźcie do dłuższego wytrzymania psa w tej pozycji.
Dla bardziej szczegółowego zrozumienia lub zobaczenia możliwych błędów spójrzcie na zdjęcie numer 2 i zdjęcie numer 3
Natalia Karasjowa – Hodowca owczarków środkowoazjatyckich
Zdjęcia zrobił K.O. Timofiejew
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:24, 23 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
ARTYKUŁ 13
[link widoczny dla zalogowanych]
RADY DLA ZACZYNAJĄCYCH OD POCZĄTKUJĄCYCH
Nie jesteśmy ani kynologami, ani doświadczonym właścicielami psów, ale opierając się na swoich obserwacjach i doświadczeniach w wychowaniu i hodowli Azjatów pozwalamy sobie na śmiałość przedstawienia paru rad.
SPECYFIKA RASY OWCZAREK ŚRODKOWOAZJATYCKI
Powszechne jest zdanie, że Azjata to tak zwana „trudna rasa”. Postaramy się zdyskredytować ten mit.
Oczywiście wychowanie tych psów jest dość specyficzne. Nie jest to spowodowane tym, że rasa ta od tysiącleci żyła w stanie pół-dzikim i jak ostatnio w telewizji powiedział jeden znany moskiewski kynolog „czaban rzucał kamieniami w psy kiedy wchodziły do jurty, a teraz te psy są trzymane w mieszkaniach” (proszę sobie wyobrazić czabana, obok niego ułożone kamienie i od czasu do czasu zaglądające do jurty psy).
Trudności powstające przy wychowaniu i tresurze tej rasy dla początkujących i doświadczonych właścicieli psów przede wszystkim pojawiają się z powodu niezrozumienia psychologii zachowania się psów tej rasy.
Azjaty to przede wszystkim psy stadne, a stąd u nich wysoko rozwinięte poczucie statusu.
W nowoczesnych warunkach życia oznacza to, że pies w rodzinie stara się zająć pozycję przywódcy (według ludzkich pojęć – gospodarza), a jak dokonuje takich prób to psa oddają gdziekolwiek (opowiadając przy tym wszystkim o agresywności i tępocie Azjatów).
Albo jeszcze gorzej, pies uznaje głowę rodziny i stawia się w hierarchii na drugim miejscu, zaraz po gospodarzu.
Stąd powstaje cały zestaw ukrytych problemów. Posłuszny i kierowalny pies, ni z tego , ni z owego gryzie członków rodziny, okalecza kotkę z która wyrósł, nie mówiąc o drobniejszych przejawach nieposłuszeństwa. Ale to nie „z tego, nie z owego” – tak to widzimy z naszego ludzkiego punktu widzenia.
W psim rozumieniu świata po prostu członek stada, znajdujący się niżej w hierarchii, odważył się hierarchię zakłócić i został sprowadzony na swoje miejsce.
Drugą „trudnością” są intelektualne zdolności. Intelekt Azjatów, naszym zdaniem, jest o wiele wyższy niż u innych przedstawicieli psiego gatunku (niech nam wybaczą miłośnicy innych ras). Owczarki środkowoazjatyckie są myślącymi, niezależnie podejmującymi decyzję psami.
Z tego wynika „przemyśliwanie” przez te psy złożonych sytuacji, niechęć do wykonywania „głupich” z ich punktu widzenia poleceń.
Każdy właściciel Azjaty może przytoczyć mnóstwo takich przykładów. Z takim zachowaniem nie należy walczyć, jak to robią najbardziej stanowczy treserzy, ale postarać się je użyć do swoich celów.
JAK WYCHOWAĆ AZJATĘ NIE „BIJĄC GO DO PÓŁ-ŚMIERCI”
Zwierząt, jako naszych braci mniejszych, nigdy po głowie nie biłem.
S.Jesjenin.
Tak, tak – „Nie bijąc go do pół-śmierci”, ponieważ widzieliśmy wystarczająco wiele Azjatów, które „padały jak skoszone”, gdy tylko właściciel podniósł rękę.
Jedną z zalet Azjaty jest jego dumny, prawie wyniosły, zagadkowy wygląd. Tak może wyglądać tylko pewny siebie pies. A wychowywanie przez bicie pozbawia Azjatę tego co bardzo ważne, tak samo ważne jak eksterier, umiejętności. Pies, który nawet samym wyglądem wzbudza szacunek, może zmienić się w „zbitego, złamanego psa”.
Otóż, na co należy zwrócić uwagę. Bardzo ważnym momentem jest wiek, w którym bierze się szczenię. Bardzo wiele osób radzi brać szczeniaka w wieku 3 miesięcy lub później. Pozwolimy nie zgodzić się z takim zdaniem. W wieku 3 miesięcy szczenię nie tylko jest samodzielne, ale u niego już w pewien sposób utrwaliły się wzorce zachowań. Zmiana tych przyzwyczajeń mogą wpłynąć poważnie na nieokrzepłą jeszcze psychikę.
Oczywiście odpowiecie na to, że większość szczeniąt różnych ras jest zabierane przez nowych właścicieli w wieku trzech miesięcy i nie ma to wpływu na ich psychikę. A tym bardziej nie powinno wpływać na żelazobetonową psychikę Azjaty.
W tym tkwi oto „zagwozdka”. Do trzech miesięcy Azjata ma już swoją osobowość, ze swoimi wartościami, opiniami i gotowością do ich bronienia, a wam w ten czy inny sposób przyjdzie ułożyć jego zachowania pod siebie. Przy właściwym Azjatom uporze i samodzielności to nie takie łatwe. Łatwo wtedy może dojść do użycia siły fizycznej przez właściciela.
A tu w każdym konkretnym przypadku należy szukać przyczyny i źródeł jego zachowania i postarać się je usunąć. A jeśli jest to niemożliwe, po prostu cierpliwie czekać, aż szczenię przyzwyczai się do nowych warunków i zasad.
Tamira zabraliśmy do domu gdy miał 2,5 miesiąca i jeden tydzień. Skomlał praktycznie bez przerwy, zwłaszcza w nocy, dokuczając nam i sąsiadom. Oczywiście wyrósł on w wielkiej psiej rodzinie, przy matce, braciach, siostrach, gdzie były jeszcze i psy innych ras. A teraz został sam jeden. Po upływie tygodnia byliśmy gotowi oddać go z powrotem, do tego nas doprowadził (specjalne podziękowania dla sąsiadów za zrozumienie i cierpliwość).
A można by było przez tydzień biciem oduczyć go wydawania jakichkolwiek dźwięków, ale co by potem z niego wyrosło?
Rinę wzięliśmy zaledwie 20 dni po jej urodzeniu (nie specjalnie, tak po prostu wyszło). Poskomlała noc i się uspokoiła, szybko się przystosowała do nowych warunków.
Ogólnie, wniosek według nas jest taki: Radzimy brać szczenię kiedy skończy miesiąc, wtedy kiedy przebiega naturalne przejście z mleka do innego rodzaju jedzenia, przejście od pełnej zależności od matki do etapu poznawania otaczającego świata.
W wieku 45 dni zazwyczaj przeprowadzana jest ocena szczeniąt. Jeśli hodowca nie jest waszym znajomym, lepiej brać po tym. (Choć przegląd nie gwarantuje 100 procentowej wystawowej kariery, ale możecie przypuszczać, że nie dostaniecie szczenięcia z widocznymi wadami.)
Następny etap to wychowanie dorastającego pokolenia. Od tego jak wychowacie waszego podopiecznego także zależy wasze życie przez najbliższe 10 czy 15 lat, a także mówiąc bardzo poważnie, całe życie waszego psa. Pamiętajcie – to my odpowiadamy za tego, kogo oswoiliśmy.
Jak już pisaliśmy, szczenię Azjaty szybko pojmuje o co chodzi i zaczyna zdobywać swoje miejsce pod słońcem. To tkwi u nich w genach. Przecież w tym środowisku, w którym żyły przez tysiące lat, szczenię praktycznie od momentu urodzenia musiało walczyć nie tylko o kawałek jedzenia, ale też o prawo życia na tym świecie.
Spójrzmy na przykład: Nasz szczeniak, Gezal, kiedy miała trzy miesiące, po sprzedaży innych szczeniąt, została sama na szczenięcym wybiegu. Taka sytuacja zupełnie jej się nie podobała i zaczęło się urządzanie koncertów.
Przyszło nam wypuszczać ją do dorosłych psów. Szybo zorientowawszy się w nowej sytuacji, już na 3 dzień sama otwierała drzwi kuchni letniej, zaczęła poznawać nasze stado.
Warczała na mamę, kiedy ta jej za bardzo dokuczała, a jak zauważyła, że ta naprawdę się złości, to od razu biegła pod moją opiekę.
Zajęła swojemu tatusiowi budkę, a jemu jako kochającemu ojcu, przyszło szukać innego miejsca na nocleg. Tamir był dla niej niezaprzeczalnym autorytetem. Jak mała małpka naśladowała wszystkie jego zachowania i zwyczaje.
Naukę i wychowanie trzeba zaczynać od tego momentu jak szczeniak pojawił się w domu.
Najważniejsze to wypracować podporządkowanie i gotowość wykonywania poleceń.
Ale nie trzeba dążyć do tego przez bicie. Proszę nigdy nie bić szczeniaka, nie oszukiwać psa, nie mścić się na nim za jakieś zło, nie postępować z nim podle. Azjata szybko zrozumie charakter takiego zachowania i może postępować podobnie ze słabszymi od niego (dziecko, babcia, drobne zwierzęta domowe).
Przede wszystkim proszę stworzyć rytuał karmienia. Pies powinien jeść wtedy kiedy mu pozwolono – to wytwarza opanowanie, uczy posłuszeństwa, w pewnym stopniu oducza jedzenia tego co się znalazło, tego na co się właśnie trafiło.
W ideale powinno to wyglądać tak – kładziecie miskę z jedzeniem na stałe miejsce karmienia (najlepiej, jeśli pies ma stale, wyznaczone miejsce do karmienia). Pies siada przy was i po pozwoleniu zaczyna jeść. Przypominam sobie taką sytuację, kiedy zapomniałem Tamirowi powiedzieć, że już może jeść i przechodząc po jakimś czasie bardzo się zdziwiłem. On nadal siedział, nie jadł tylko patrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
Dla was też to powinno być rytuałem – komenda „siad” (pies siada), kładziecie miskę – komenda „można” lub inna podobna przez was wybrana. Pies przyzwyczai się do każdego słowa (pies zaczyna jeść).
Komendy „siad” szczenięta uczą się szybko, trudniej przyswajają komendy „leżeć” i „stać”.
Dla owczarka środkowoazjatyckiego obowiązkowa jest znajomość komend „równaj/przy nodze” i „do mnie”. Są one potrzebne dlatego, żeby spacery z waszym psem nie zmieniły się w koszmar.
Większość szczeniąt Azjatów zachowuje się na spacerze dość samodzielnie i pędzi dokąd oczy poniosą, nie zwracając uwagi na właściciela. Ale jest określony procent mądrutkich Azjaciątek, które podążają za wami jak przywiązane.
Na przykład ta sama Gezal, przy całej jej dumie i niezależności, chodziła przy nas bez żadnej nauki czy tresury, po prostu jak niteczka za igłą.
I jeszcze o czym należy stale pamiętać – wydawszy jakąś komendę należy obowiązkowo oczekiwać i żądać jej wypełnienia. Najmniejsze odstępstwo, wasza rezygnacja zostanie natychmiast zauważona przez szczeniaka i spróbuje ją wykorzystać. Bieg jego myśli będzie wyglądał mniej więcej tak: „Acha, to właściciel dał mi luz, znaczy mogę osiągnąć to co chcę, a może w przyszłości zająć jego miejsce; trzeba parę razy go wypróbować i sprawdzić jego wytrwałość”.
Od trzech miesięcy należy zacząć przygotowywać psa do różnych sytuacji, które mogą zdarzyć się w jego życiu. Dlatego należy maksymalnie urozmaicić miejsca spacerów, postarać się, aby za każdym razem spacer odbywał się inną trasą. Odwiedzać z psem dworce, rynki, wchodzić na podwórka, chodzić wiaduktami, mostami, jeździć samochodem i w społecznym transporcie.
Azjata pod wieloma względami jest dzieckiem przyrody, we krwi mają ogromne niebo od horyzontu do horyzontu, naturalną cisze stepów i pustyń – dlatego dla nich jest niezrozumiały nasz ciasny i hałaśliwy świat.
I nie należy przejmować się ostrożnością i obawami Azjaty z jakimi odnoszą się do zamkniętych pomieszczeń, głośnych dźwięków, ruchowi ulicznemu. Nie należy pojmować tego jako tchórzliwości, po prostu psy te nie mają tego w genach. Uczyć je należy ostrożnie, nie łamiąc psychiki psa, tak aby sam zrozumiał, że niczego strasznego w tych doświadczeniach nie ma.
Już w tym wieku można chodzić ze szczenięciem na plac szkoleniowy, na zajęcia z instruktorem. Przede wszystkim wy sami nauczycie się poprawnie wydawać psu komendy, a szczeniak będzie miał możliwość nauczenia się zachowań pomiędzy psami. Tylko proszę nie oczekiwać od tych kursów za wiele, głównie mają nauczyć was jak się zwracać do szczeniaka, zachowywać względem psa.
Tym bardziej proszę nie oddawać szczenięcia na naukę. Pamiętajcie, że tresura to głównie wytworzenie zaufania i przywiązania do was, a tego w żaden sposób treser nie nauczy.
Andrej Czaszczin (Tamir)
„Białe Azjaty rejonu Bajkału”
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:26, 23 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
ARTYKUŁ 14
[link widoczny dla zalogowanych]
Autor: Instruktor- treser psów i sędzia Helena Cyganowa
Źródło: Czasopismo "Inform CAO", wydanie № 10 / od 2002g.
Użytkowość owczarka środkowoazjatyckiego (CAO) – obserwacje tresera
Każdą rasę psów, która jest popularna otacza tajemniczo – romantyczna aureola, a przez to rozróżnić prawdę od ludzkich wymysłów czasami bywa bardzo trudno.
A owczarki środkowoazjatyckie w tej kwestii wyjątkowo się „udało”: legend i mitów o nich powstało tyle, że centaury, smoki, śnieżny człowiek (Yeti), potwór z Loch Ness razem z przybyszami z kosmosu mogą spokojnie odpoczywać.
Osądźcie sami:
- „krwiożercze monstrum, zdolne rozszarpać człowieka”,
- „pies – gladiator”
- „maszyna do zabijania”
- „najmądrzejszy pies na świecie – tresowanie go tylko go może zepsuć”,
- „najlepsza niańka dla dzieci”,
- „prymitywne zwierzę, działające według prymitywnych instynktów”,
- „tępe, uparte bydle, absolutnie na poddaje się jakiejkolwiek nauce”,
- „kundel z obciętymi uszami”,
- „Alfa, lider w stadzie, łatwiej go zabić niż zmusić do posłuszeństwa”,
- „posłuszny, zależny od człowieka pies”
Tak duży jest rozrzut w opiniach miłośników CAO i tych, którzy spotykają się z nimi w codziennym życiu i na wystawach.
To gdzie leży prawda?
Jestem profesjonalnym kynologiem, hoduję, sprzedaję, wystawiam i tresuję CAO już siedem lat i bardzo niechętnie biorę się za tresurę psów innych ras.
Dla mnie wszystkie psy dzielą się na CAO i te, którym się w życiu nie udało urodzić się takimi psami. Co mnie w nich tak intryguje i przyciąga?
Po pierwsze, niesamowity intelekt, fenomenalna siła i plastyczność systemu nerwowego.
Kynolodzy, którzy w ramach systemu DOSAAF spotkali się z obowiązkowym sprawdzaniem i testowaniem użytkowości/ochronnych jakości na dużych wystawach pamiętają, jak pracochłonna i niebezpieczna była procedura oglądania psów użytkowych podnieconych po pracy na treningowym rękawie (praca z pozorantem).
Natomiast owczarki środkowoazjatyckie, które co dopiero przeszły test na aktywno-obronną reakcję, wchodzą na ring w jak najbardziej dobrodusznym nastroju i demonstrują się jak profesjonalne super-modelki.
Psa mojej hodowli: Dusz-man Kusz Niej-Bars, Bachram i Duszmai Kusz Warwara Owodan regularnie uczestniczą w współzawodnictwie/zawodach z zakresu ochrony, pozostając przy tym zupełnie kierowalnymi i społecznie bezpiecznymi psami, czego nie można powiedzieć o „pracujących” rotwillerach czy amstaffach.
Mój pies – samiec Bars, który przeszedł tresurę w zakresie programowym kursu „Pies towarzyszący-ochroniarz”, w młodości miewał pomyłki. Na przykład kiedyś, w lesie, uznał za złoczyńców i „aresztował” grupę grzybiarzy uzbrojonych w kije i noże.
Ale od skończenia trzech lat stał się w pewnym siebie, pracującym psem, zdolnym prawidłowo ocenić sytuację i wyciągnąć z niej właściwe wnioski nie oglądając się na właściciela.
Pewnego razu wchodziliśmy (a dokładniej wspinaliśmy się) w górę po oblodzonej ścieżce. Powyżej, z przodu szła młoda kobieta. Nagle poślizgnęła się, zamachała rękami, krzyknęła i zjechała w dół bezpośrednio na Barsa. Trzeba było widzieć jej oczy, kiedy znalazła się „nos w nos” z psią mordą!
Zdążyłam pomyśleć: „No to już koniec, po wszystkim!” (Bars był jak zwykle bez kagańca) i zamarłam ze zgrozy, wyobrażając sobie jak ten wielki, trzyletni samiec wczepia się zębami jej w twarz.
A Bars grzecznie obwąchał dziewczynę, pomachał ogonem „No co, wszystko w porządku?” i spokojnie spojrzał na mnie. Wyszłam ze stanu „paraliżu” i podałam dziewczynie rękę pomagając jej podnieść się na nogi.
Bez wątpienia, gdyby na miejscu Barsa był rotwiller czy owczarek kaukaski nie obyłoby się bez pogryzienia.
Dam Wam jeszcze inny przykład. Razem z Barsem, jak zwykle poszliśmy na rynek na zakupy. Ja, obróciwszy się plecami, rozliczając się z sprzedawcą, nagle słyszę z za pleców: „Co robisz Saszeńka? Nie trzeba kopać pieska!” Obracam się i co widzę? Młoda mama próbuje przekonać swoje trzyletnie dziecko, które żarliwie kopie mojego doświadczonego, bardzo agresywnego psa-samca.
A ten dosłownie zgrzyta zębami i milczy! Przy czym należałoby dodać, że dzieci (zwłaszcza chłopców) pies nie lubi. Po prostu pewnego razu, zimą, zarzucili go petardami i opalili łapę.
Jeszcze jeden przykład: Na ulicy, przyczepił się do nas wyraźnie nietrzeźwy bezdomny, po wyglądzie można przypuszczać tadżycki Cygan i zaczął drażnić psa wymachując rękami, machając przed jego mordą swoja brudną kurtką. Pies ma twardo przyswojone: bronić trzeba nie siebie, ale swoją panią, dlatego na głupie, nie niosące bezpośredniego zagrożenia wybryki w otoczeniu, odpowiada ciężką pogardą.
Ośmieliło to bezdomnego, który wyciągnął rękę do głowy psa ze słowami: „A to kołek, drażnią go, a on zupełnie nic”.
To już moja cierpliwość się skończyła i cicho mówię psu „Maluszku, można”. W tej samej sekundzie on wzbił się w skoku celując w gardło mężczyzny. Rozumie się, że ja, wyrobionym, wypracowanym ruchem podcinam jego skok smyczą (nie mogę dopuścić, żeby kogoś ugryzł, nawet takiego skończonego idiotę) i wydaję komendę „siedzieć” – po której, Bars zamienia się w granitowy posąg.
Dookoła nas natychmiast tworzy się pusta przestrzeń. Tak wstrząsnęło otaczających nas ludzi przeistoczenie białej, puszystej, mądrej i wzruszającej istoty w ryczące monstrum z nabiegłymi krwią oczami.
Dodam, ze w tym momencie w pobliżu znajdował się milicjant, który nie znalazł w naszym zachowaniu niczego kryminalnego.
Wspaniałe wrodzone zdolności ochronne, stróżujące zaobserwować można także u psów nigdy nie tresowanych. Na przykład, ośmiomiesięczna Gajdie (wł. Łuszyn, Kurumocz, Samarski rejon) zatrzymała złodzieja, który wszedł do domu.
Jej matka Duszman Kusz Narima (wł.Sje-rych, Samara) dobroduszna i czuła domowa suka, nigdy nie uczona agresji do człowieka, obroniła swojego właściciela B.Riemiennikowa przed grupa pijaków podchodzących z klasycznym pytaniem: „A coś zapalić się znajdzie?”
Ta sama suka, ku zdumieniu właścicielki, błyskawicznie rzuciła się w stronę krawcowej, która robiła jej przymiarkę nowej odzieży – kiedy tylko kobieta wyciągnęła rękę, aby pociągnąć właścicielkę Narimy za ramię. Dotąd suka drzemała na podłodze i wydawałoby się, że jest zupełnie nie zainteresowana tym, co się dzieje dookoła.
Przedsiębiorca Matancew, który posiada u siebie psa i sukę z mojej hodowli jest gotowy godzinami opowiadać o tym jakie to mądre, niezależne i nadzwyczajne psy.
Z wykształcenia jest on biologiem i na różne sposoby eksperymentuje z psami. Karmi je trzykrotnie w tygodniu, (jako, że w naturalnych warunkach nikt nie zabezpiecza regularnego wyżywienia wilkom i szakalom), spaceruje z nimi bez smyczy i kagańców, (przy czym psy nie są tresowane), nie wtrąca się w ich „zbrojne konflikty” z innymi psami. A najbardziej zadziwiające jest to, że psy są ochroniarzami-niańkami dla jego trójki dzieci – dają sobie z tym świetnie radę, mimo że nikt ich tego nigdy nie uczył!!!
Po prostu im WYTŁUMACZONO czego się od nich oczekuje – i one to robią.
„No, to już jest magia, koledzy” – powie każdy doświadczony treser, który wie jak trudno jest wychować pewnego siebie i jednocześnie kierowalnego psa-ochroniarza.
Powie tak tylko ten, który do tej pory nie pracował z Azjatami. Ten treser, który już pracował wie, że Azjata jest pełen tajemnic jak archiwum KGB albo piramida Cheopsa.
Istnieje mit o tym, że CAO to wyłącznie pies ochraniający własne terytorium, odmawiający pracy na obcym terenie.
Rzeczywiście wyjałowione środowisko, brak spacerów, kontaktów z otaczającym światem, cały czas te same bodźce – to prowadzi do tego, że pies z kojca wpada w panikę poza granicami swojego podwórka. Ale to się nie odnosi do CAO.
Przeciwnie, dzięki swej silnej i plastycznej psychice dorosłe Azjaty umieszczone w zupełnie nowych dla siebie warunkach szybko się do nich przystosowują i łatwo rozstają się ze swoimi lękami z powodu samochodowego ruchu, łomoczących tramwajów i innych nowych bodźców.
Trzyletni pies-samiec Waszym (wł.Kutalin), który przyjeżdżał ze wsi do miasta na tresurę, już po trzech tygodniach spokojnie chodził po miejskich ulicach, nie bojąc się niczego i nie stanowiąc zagrożenia dla innych.
Sama tresowałam kojcowe psy, które nie wiedziały co to znaczy smycz i po paru tygodniach osiągaliśmy przyzwoite rezultaty.
Zajmowałam się sześciomiesięcznym Zacharem z Ałastoka. Już po tygodniu wyruszyliśmy na miejskie ulice z kontaktowym, kierowalnym psem, a pierwszego dnia szczeniak jechał za mną na brzuchu i głośno skamlał ze zgrozy.
Roczny Łał (w.Czalin) w pierwszy dzień zajęć bał się własnego cienia, a po paru tygodniach dumnie defiladowaliśmy po alejach, chodzili po rynkach i stadionach.
Podkreślam, to nie moja zasługa jako tresera – to zasługa przyrody, która obdarzyła CAO takimi niesamowitymi cechami.
Nietypowe dla CAO są nieprzyjemne i niebezpieczne zachowania jak agresja w stosunku do właściciela, której celem jest osiągnięcie wyższego hierarchicznego statusu.
Spotkałam się z tym tylko trzykrotnie z takim problemem i za każdym razem winowajczyniami w tym konflikcie były suki.
Możliwe, ze problem tkwi w tym, że suki mają mało rozwinięte zachowania rytualne. Tam gdzie dla psa - samca wystarczy ostry krzyk lub surowe spojrzenie, „damy” muszą otrzymać namacalny dowód na to, że postępują błędnie.
Jeszcze jedna ważna zaleta Azjatów – ich lojalny stosunek do dzieci, nawet obcych i niezbyt dobrze wychowanych.
Nawet te psy, które tworzą swoim zachowaniem pewne problemy (na przykład bardzo agresywne, broniące obejścia, stróżujące Azjaty samce) są bezpieczne dla dzieci gospodarza. Wypadki pogryzienia przez Azjaty nieznanych im dzieci są jednostkowe i wszystkie bardzo lekkie, można powiedzieć „zapobiegawcze” pogryzienia. Zazwyczaj w tych przypadkach dzieci same prowokują psa, a on stara się je tylko nastraszyć, żeby się ich natrętnych zachowań po prostu pozbyć.
I wreszcie aspekt współzależności z gospodarzami, życie Azjaty w rodzinie.
Wiele molosów uznaje tylko jednego „pana”, całkowicie oddaje swoje życie jednemu członkowi rodziny, a do pozostałych przejawia tylko większą czy mniejszą tolerancję.
Takie zachowanie jest nieprzyjemne same w sobie („Boski Pan” wyjechał na przykład w delegację, a pies pod jego nieobecność ogłosił głodówkę, albo całymi dniami wyje), a prócz tego często jest źródłem zazdrości i konfliktów w rodzinie.
Azjaty „psami jednego pana” zazwyczaj nie są. Niewątpliwie, pies będzie słuchał kogoś chętniej, a na polecenia kogoś innego z rodziny będzie reagował mniej więcej tak jak pień. Ale kochać będzie wszystkich bez wyjątku.
Liderem i przywódcą dla dumnego i doświadczonego psa na pewno nie zostanie ani małe dziecko, ani wpół-ślepa babcia. Ale terroryzować „młodszych członków stada” Azjata nie będzie.
Azjata z natury rzeczy jest rycerskim obrońcą, a nie agresorem.
Co do CAO nie sprawdza się rozpowszechniony mit: „Właścicielem dużego, agresywnego psa-samca może być tylko silny mężczyzna, który zdolny jest go okiełznać siłą fizyczną”.
Jestem kobietą i wolę tresować właśnie Azjaty samce. Praca z nimi jest przyjemniejsza, są inteligentniejsi od suk, bardziej kontaktowi i otwarci, starają się przypodobać, zasłużyć na aprobatę.
Samca Azjatę można nauczyć tego co chcemy, ani razu nie używając siły fizycznej.
Ale bronić Was będzie tylko wtedy, kiedy Was kocha, a jego miłość jest odwzajemniona.
Złamany psychicznie, wręcz pokaleczony złym wychowaniem pies nie będzie chciał się wtrącać w konflikt właściciela z drugim „dwunogiem” – na zasadzie – „Radź sobie sam, skoro jesteś taki ważniak, a mnie nie wplątuj”.
Takie wypadki występują zazwyczaj, jeżeli nie do końca zrównoważony, podszyty tchórzem człowiek kupuje sobie Azjatę, aby podkreślić swój prestiż „Patrzcie dobrzy ludzie, ale mam wielkiego i groźnego psa!!!”. Często w takim przypadku właściciel z podświadomego strachu przed tym dużym zwierzęciem zaczyna go „łamać” czy stosować kary fizyczne.
Nic dobrego z tego rodzaju współzależności pan-pies wyniknąć nie może.
Jaki jest wynik moich obserwacji psów tej unikalnej rasy, potwierdzony doświadczeniem siedmiu lat praktycznej pracy? Jest on prosty: CAO jest inteligentnym psem dla inteligentnych ludzi. Prawdziwy skarb dla tych, którzy cenią indywidualność i są zdolni do bliskich, partnerskich z nim układów. Wszystkich pozostałych CAO rozczaruje, ponieważ jak mówił klasyk „cenny brylant, wymaga cennej oprawy…”.
Instruktor- treser psów i sędzia Helena Cyganowa
Źródło: Czasopismo "Inform SAO", wydanie № 10 / od 2002g.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karanuker
Forumowy ekspert
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1579
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rivignano (Udine) Italia
|
Wysłany: Nie 16:33, 23 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Justyna zaczęłam czytać pierwszy artykuł (nr. 13) i mówię, już to gdzieś czytałam. W momencie zdania Tamira zabraliśmy.... już wiedziałam że to Andrej. Och jak bardzo nie zgodziałam się z tym aby zabierać szczeniaka w wieku 20 dni, pomyślałam to wariaci. Nigdy bym nie oddała szczeniaka w tym wieku. Patrząc na moje to dopiero zaczynają chodzić, nie próbować chodzić, zaczynają chodzić i pomimo tego chwieją się.
Czytałam ten artykuł w 2003 roku, jak tylko się pojawił i nadal uważam że nigdy nie dałabym szczeniaka młodszego niż 65 dni.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karanuker
Forumowy ekspert
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1579
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rivignano (Udine) Italia
|
Wysłany: Nie 16:36, 23 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Cholera wilki z nory wychodzą ok 14 tygodnia życia.
Wiem, na pewno dużo łatwiej o przyzwyczajenie do nowych warunków, im jest mniejszy, ale dla mnie zabranie tak szybko szczeniaka to okropne.
Często w Rosji oddają szczeniaki w wieku 30 dni. Ja nie ma na to odwagi, uważam że pies nie nauczy się ochrony taka jak powinien, bo od matki się uczy. Może oddają od tych matek, od których pies niczego się nie nauczy, albo kiedy matka zdechnie, nie wiem, ale mam nadzieję, że mają poważne powody.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 16:39, 23 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Luiza - wkleiłam tekst żeby był "porządek" w dziale
Przedtem tylko podałam linka do tego artykułu na rosyjskiej stronie.
Trochę się gubię co już wkleiłam, a na co podałam tylko linki....
A chciałabym, żeby w jednym miejscu (np. na tym forum) było jak najwięcej dostepnych po polsku informacji
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
basia
Forumowy ekspert
Dołączył: 18 Lut 2006
Posty: 2938
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 18:10, 23 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Justyna napisał: | ........
A chciałabym, żeby w jednym miejscu (np. na tym forum) było jak najwięcej dostepnych po polsku informacji |
Justyna, i tak trzymaj!!!!!!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karanuker
Forumowy ekspert
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1579
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rivignano (Udine) Italia
|
Wysłany: Nie 18:54, 23 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Ja nie o tym że wkleiłaś tekst, a o tym że jak oni mogą oddawać psy w wieku 20-30 dni.
Teksty wklejaj, bo większość rosyjskiego nie zna, i nie mogą ich czytać w oryginale. Ogromną robotę odwalasz. Dzięki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
waldek
Forumowy znawca
Dołączył: 20 Lut 2006
Posty: 750
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:06, 23 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Luizo praktyka oddawania szczeniat w wieku 30 dni bierze sie jeszcze z czasow DOOSAFu.Uwazano wtedy ze szczeniaki zabrane w tym wieku najlatwiej sie socjalizuja-czytaj sa najbardziej podatne tresurze,uznaja dominujaca role czlowieka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 19:07, 23 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Luiza, podzielam Twój pogląd, nawet więcej, oddawanie szczeniaka w tak młodym wieku uważam nawet za absurdalne , niezgodne z naturą , więc szkodliwe.... . Mój komentarz do tego zagadnienia napisałam w pierwszej edycji artykułu. Nawet mysle Jusytna , czy nie mozna by było albo usunąc ten fragment, albo zaznaczyć "gwiazdka " i skomentować, żeby ktos nie zinterpretował tego jako procedurę godną polecenia
ps. W komentarzu moze byc uzasadnienie tego poglądu podane przez Waldka, ? Nie uważam ze oddawanie szczeniaka w wieku 30dni- to "gra warta świeczki" tym bardziej , że azjata tresury nie potrzebuje, pogląd ten jak przypuszczam głoszony byłprzez ludzi nie znających psychiki CAO, lub zwolenników przekształcenia go w posłusznego ONA. ?
Ostatnio zmieniony przez MOGUL dnia Nie 20:31, 23 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|