Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 17:44, 10 Kwi 2007 Temat postu: Obserwacje i wrażenia o stanie rasy |
|
|
Nieprofesjonalne tłumaczenie materiału ze strony:
[link widoczny dla zalogowanych]
Obserwacje i wrażenia o stanie
rasy w miejscach odwiecznego przebywania.
Nie chciałbym tu mówić o historii powstania, stawania się i rozpowszechnienia azjatyckiego pasterskiego psa, otrzymującej dzisiaj nazwę „sriednieaziatskoj owczarka” (CAO). To pytanie jest niejednokrotnie opisywane, objaśniane w kynologicznej literaturze. Jest dziesiątki wersji i hipotez. Wysuwać jeszcze jedną albo podtrzymywać jedną z wysuniętych wcześniej nie uznaję potrzebnym w ramach tego artykułu.
Chciałbym podzielić się swoimi obserwacjami i wrażeniami o dzisiejszym stanie rasy w miejscach odwiecznego jej przebywania. Nie pretenduję tu objąć cały obszerny rejon przebywania tych psów i ograniczę się tylko Tadżykistanu, Północnego Iranu (prowincji Chorasan i Mazandaran) i północnego Afganistanu (prowincji Bałch i Kunduz).
Od razu że chcę uściślić, że w moje zadanie nie wchodzi klasyfikacja według typów i jeśli będę o samych typach mówić, to tylko dla wygody europejskiego czytelnika.
Tak się stało, że z samego swojego niemowlęctwa miałem możliwość objeździć cały Tadżykistan. Najpierw z ojcem, potem na studenckich praktykach i wreszcie w samodzielnych ekspedycjach. Jako, że psy zawsze wchodziły w sferę moich zainteresowania, to w tych przejażdżkach zwracałem na nie szczególną uwagę. Na przykład w Tadżykistanie w 60-je roku nie było żadnych innych ras oprócz azjatyckiego owczarka (ostatnie jednostkowe „tazi” (?) nie wliczam), to właśnie ta rasa była moim jedynym obiektem obserwacji.
W 60-tych -70-tych latach w Tadżykistanie te psy były wszędzie. Jeśli obliczyć, że wtedy pogłowie kołchozowego i prywatnego drobno- rogatego bydła osiągało liczbę 4 000 000 głów, średnio stado owiec składało się z 1 000 głów i przy każdej stadzie owiec pracowało 5 psów, to nie trudno zrozumieć, że przy stadach owiec było 20 000 psów. Zapewne, nie mniej, jeśli nie więcej psów siedziało w” kiszłakach” po podwórzach. Prawda jest, z ogólnej ilości psów suki stanowiły, zapewne, dziesiątą część populacji. Sama populacja Azjatów w Tadżykistanie nie była zamknięta, jako, że część stad owiec w zimowym okresie przeganiana była do Uzbekistanu, gdzie przebiegała wymiana «uzbeckich» i «tadżyckich» psów.
Trochę słów chciałaby powiedzieć o formowaniu populacji Azjatów w Zarawszanskoj dolinie. W górnych częściach tej doliny są wspaniałe letnie pastwiska. Jednakże, w związku z złożonością reliefu i ich rozbiciem (terytorialnym) nie ma warunków dla przygotowania pasz (zimowych?). Dlatego zimowe utrzymanie bydła w tej dolinie nawet w radzieckim okresie było nieprawdopodobne trudne, a do rewolucji praktycznie nie możliwe. Jednakże nikt nie mógł pozwolić ginąć tym pastwiskom. W 19 wieku powstał oryginalny system wykorzystania pastwisk górnych części doliny Zarawszana.
Na początku zimy hodowcy bydła na opas zakupywali na równinach Północnego Afganistanu wielotysięczne stada owiec, młodych owiec i zaczynali przepędzać ich w stronę Samarkandy, którą osiągali na początek wiosny. Z stadami owiec szły i psy. Potem stada owiec skręcały w stronę górnej Zarawszana i całe lato paśli się tam. Do zimy hodujący spędzali bydło do Samarkandy i tam sprzedawali, a hodowcy bydła na opas znowu odchodzili w Afganistan. Zrozumiale, że psy pozostawały w Zarawszanskoj dolinie (?).
W końcu 70-ch początku 80-ch lat, sytuacja z Azjatą w Tadżykistanie zaczyna zamieniać się. Do republiki przyjeżdża ogromna ilość europejskiej ludności, która wiedzie z sobą niemało psów, przede wszystkim kundli. Jednocześnie dzięki filmom „Czterej pancerni i pies”;, „Daj łapę przyjacielu”; zaczyna się powoli zamiłowanie do europejskich owczarków.
Pierwsze uderzenie przyjęły na siebie azjaty żyjący w miastach i kiszłakach. Domieszki krwi, choroby, przeciwko którym azjaty nie miały odporności, po prostu wykosiły azjaty w wielu miejscowościach. Sytuacja w stadach owiec także zaczynała pogarszać się. Z powodu totalnej walki z wilkami, z których zniknięciem wołkodaw stawał się po prostu niepotrzebnym.
Ogólnie mówiąc, kiedy się otrząsnęliśmy, od minionych czterdziestotysięczny stad azjatów zostało wszystkiego tylko parę tysięcy psów. I jak zawsze w takich wypadkach, nie lepszych.
Powinien oddać rację klubowi „służbowego sobakowodstwa” DOSAAF Tadżykistanu, który zaczął pracę nad zachowaniem rasy. To jemu udało się zebrać jakieś pogłowie, ale nie najlepszych psów.
Trochę później do pracy przyłączył się klub „sobakowodstwa” przy społeczności myśliwych i rybaków. Coś zaczynało wychodzić/udawać się.. Jednocześnie pojawiło się zainteresowanie psimi walkami i ich amatorzy zaczynali zbierać psy po stadach owiec, otrzymywać mioty po najlepszych wojownikach.
Ale wtedy zaczęła się „domowa – wewnętrzna” wojna w Tadżykistanie i wszystkie wysiłki sprowadziły się do zera. Na szczęście, część psów z Tadżykistanu dostała się do Rosji i odegrała swoją skromną rolę w powstaniu użytkowego/pracującego (?) wariantu CAO.
Nie darmo mówi się, że podczas wojny zawsze rośnie ilość łajdaków i wilków. Tadżykistan był w stanie to poczuć w pełnej rozciągłości. I od razu też, przy czabanach odrodziła się potrzeba posiadania takich psów. Podobnie u mieszkańców miasta zachowały się walczące psy.
Teraz są przesłanki do odrodzenia Azjaty w Tadżykistanie, jest potrzeba i państwowe (rządowe) poparcie.
Jak już powiedziałem, populacje psów Centralnego Tadżykistanu, Centralnego Uzbekistanu i Północnego Afganistanu były blisko związane.
Samemu mi się poszczęściło widzieć na żywo trochę psów Północnego Afganistanu, jednocześnie dzięki zdjęciom i materiałom video, a także według świadectw zasługujące zaufania ludzi można powiedzieć, że w psie z Północnego Afganistanu więcej od tego pojęcia, które wkładamy w słowo „Azjata”;.
Można, w przyszłości, właśnie afgańskie psy zagrają decydującą rolę w odrodzeniu Azjaty w Tadżykistanie.
Co do Północnego Iranu, to wiedząc o wspaniałych psach w Turkmenii myślałem, że zobaczę nie najgorsze psy w Iranie. Przejeżdżając cały Mazandaran i Chorasan, byłem okrutnie rozczarowany w swoich oczekiwaniu. Po pierwsze, psów było bardzo, bardzo mało i głównie przy stadach owiec. I, po drugie, psy w zasadzie, w ogóle nie odpowiadały naszemu wyobrażeniu o azjatyckim pasterskim psie. Przez cały czas zobaczyłem tylko dwa psy, które nie chciałbym mieć na swoim podwórzu.
Irańczycy objaśnili mi, że w okresie irańsko-irackiej wojny pojawiła się ogromna ilość psów „trupojadów”. Były powołane specjalne przepisy/nakazy o zgładzeniu tych psów, przy czym wielka ilość psów była zgładzona także w miejscach dalekich od miejsc walk.
Teraz jest o samych psach. Dawno wiadomo, że CAO nie przedstawia sobą czegoś jednorodnego. Różnica między oddzielnymi przedstawicielami CAO jest większa, niż różnice są między przedstawicielami pewnych europejskich ras. Jednocześnie tworzą - zadziwiająco stabilną populację, o podobnej użytkowej jakości. Wcześniej czaban mógł zdać się na każdego psa osiągającego średni wiek. Słabe psy ginęły same, niezdatne bezlitośnie zgładzało się. Na wyjściu otrzymany był pies, obecnie zwycięsko idący z kraju do kraju, prosto do swojej zagłady.
Oczywiście, przesadzam. Rosja wniosła ogromny wkład w sprawę zachowania CAO podczas totalnej degradacji rasy w miejscach tradycyjnego ich występowania. Ale tu zderzamy się z odwrotną stroną medalu. CAO oderwane od swojego naturalnego środowiska krok za krokiem, zaczynają gubić te unikalne wartości, za które rasa stała się tak popularna. Oczywiście i dzisiaj większość psów z użytkowych hodowli zdolnych ochraniać powierzane im obiekty. Ale czy to te same psy?. Czy maja te bezprzykładne męstwo, siłę (nie po prostu fizyczna siła, a siła ducha), wytrzymałość. Dzisiaj wybór (?) według tych wartości/jakości, według których było to realizowane w Azji, w Europie staje się niemożliwym albo dokładniej prawie niemożliwym. Azjata w Europie siedmiomilowymi skokami pędzi po drodze utorowanej przez angielskiego mastiffa, niemieckiego doga, doga de Bordoux (?) i innych.
Jack Londynu napisał opowiadanie.. W nim opisana jest degradacja psów w jednym z indiańskich plemion i w jaki sposób były one odradzane.
Może warto zastanowić się nad możliwością wykorzystania opisanego tam schematu - pies pociągowy - wilk, w zestawieniu użytkowy/hodowlany CAO - Aborygen.
Propozycja nie jest nowiną i w jakiejś mierze ten schemat dzisiaj pracuje. Ale, obliczając znikome pogłowie Aborygenów w odniesieniu do użytkowych/hodowlanych i jeszcze bardziej znikome wykorzystanie Aborygenów w hodowli tylko nieznacznie odsuwamy agonię „Azjaty”;. Psy zostaną, ale do Azjaty oni będą mieć mniej więcej tyle, ile nowoczesny angielski buldog ma do tych psów, które nosiły to sławne imię w 17 wieku.
Tłumaczenie materiału ze strony:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|