|
Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka CAO Grupa i inne rasy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 19:05, 12 Gru 2005 Temat postu: Anegdoty - stare i nowe |
|
|
Zapraszam do wpisywania tutaj anegdotek o swoich psach, najlepiej popartych ilustracjami,
tymczsem przedstawiam kilka anegdot o owczarkach środkowoazjatyckich żyjacych na stepach , wybranych z Książki " Psy Azji Środkowej " Al. Łabuńskiego.
PIES i SUKA
" Pewnego dnia w mieście Aszchabadzie zaobserwowałem taki obrazek . W oddali , na innej ulicy , chłopiec prowadził na sznurku sukę średniego wzrostu i rozmiarów, a obok kroczył duży pies. Pobiegliśmy za chłopcem, dogonili , przywitali się i zapytali go gdzie prowadzi psy. Chłopiec miał lat 14.
Odpowiedział że prowadzi samca na walkę. Spytalismy , dziwiąc się , dlaczego w takim razie prowadzi na sznurku sukę a samiec idzie obok?
Chłopiec odpowiedział , iż pies ten będzie szedł posłusznie za suką , dokąd kolwiek ją poprowadzi . A bez suki pies ów za nic nie pójdzie i gryźć się nie będzie........"
Ostatnio zmieniony przez MOGUL dnia Wto 19:54, 13 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 23:15, 12 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
TROPEM AŁABAJÓW / ze wspomnień A.Łabuńskiego z podróży /
Z miasta Mary do stad Kołchozu " Ak Ałtyn" z okręgu maryjskiego jechaliśmy przez piaski 7 godz. Przejeżdżając przez pustynię , widzieliśmy /dwukrotnie /osady Kazachów którzy mieli własne psy , nieco różniące się od turkmeńskich.
Powiedziano nam , że Turkmeni i Kazachowie starają się nie dopuszczać do kryć między ich psami.
W drodze powrotnej zajechaliśmy w głąb pustyni 40 km, od bitej drogi , by obejrzeć interesujące / jak nam powiedziano/ ałabaje , psy przy kierdlu Kołchozu z okręgu Bajram –alijskiego , gdzie był starszy Czaban Gusiejnow Gułam. Należał on do plemienia koczowników – hodowców bydła, uchodźców z Afganistanu.
W obwodzie maryjskim , nawet potem w czardżowskim, słyszeliśmy iż czabańskie psy z okręgu bajram –alijskiego są większe, mocniejsze i posiadają dobre cechy pasterskie.
SIŁA WOLI AZJATY –SUKA
Około kilometra przed postojem czabana ujrzeliśmy zabitą na poboczu dużą sukę.
Gusiejnow Gułan powiedział , że to leży zabita babka szczeniąt , które są teraz u niego przy stadzie. Opowiedział iż pod jego nieobecność przed namiot podjechała kołchozowa ciężarówka –ZIŁ Kierowca zatrąbił , poczekał jakiś czas i widząc że nie ma nikogo z ludzi , postanowił odjechać. Lecz ta stara suka kontrolowała sytuację i gdy samochód zaczął wyjeżdżać , postanowiła go nie wypuszczać. Skakała na maskę , na kabinę , na stopień.
W ogóle broniła do upadłego i nie odpuszczała. Cały kilometr kierowca dokładnie manewrował i wolniutko odjeżdżał. Długo się to przeciągało, a kiedy odległość wydała się z byt duża , suka stanęła przed ciężarówka i nie odchodziła na bok.
Kierowca przyznał że bardzo się śpieszyli, a ile czasu pies by ich trzymał nie wiadomo !
Wypadło ją przejechać, przenieśli ją na pobocze , odjechali.......
Czaban bardzo rozpaczał za ta suką , powiedział , że kierownictwo kołchozu zmusza go ,
by zaopatrywał w szczenięta inne stada.
Być może kierowca nie wszystko opowiedział ?
Może przyjechali pod nieobecność Gułana specjalnie i chcieli zabrać szczeniaka , a suka zrozumiawszy złodziejski cel przyjazdu tak mocno się rozzłościła?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 11:38, 13 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
c.d. ze wspomnień Łabuńskiego...
SZCZENIAKI A EFEKTYWNOŚĆ EKONOMICZNA
Córka tej suki , matka szczeniaków , miała już nie tak ostry charakter i gorszy eksterier. Jednak szczenięta , a było ich troje –wszystkie pieski , podobały się nam, jednego nabyliśmy i wywieźli do Charkowa.
Był to jedyny kierdel, przy którym psy przy naszym pojawieniu się nie uciekały , podwijając ogonki , a ostrzegawczo warczały. To jedyny kierdel , gdzie widzieliśmy na szyi owczarskich psów obroże z metalowymi ostrymi kolcami . Interesujący był taki obrazek :
Z nor wygrzebanych w piasku pod kątem do horyzontu, wyglądały tylko głowy i część szyi , wokół której sterczały ostre i duże /ok. 6 cm/ jak gwoździe , metalowe kolce . Czaban powiedział że jego stado migruje do płaskowzgórza Kara-Bil /300 km/ i z powrotem.
Na drodze migracji , zwłaszcza koło płaskowzgórza Kara-Bil są wilki !!! Gdyby nie jego psy to nie byłoby owiec i on by nie pracował .
I w ten sposób odpowiedział on na nasze pytanie :
" jaka jest efektywność, ekonomiczna korzyść z psów?"
Gdy przed wyprawą byłem w Moskwie i powiedziałem że wybieram się do Azji srodkowej , W.N. Zubko dał mi kilka zagadnień do wyjaśnienia i właśnie jednym z nich było i to /jak się później przekonałem , durne pytanie / : "ekonomiczny efekt wykorzystania psów" .
W żadnym z Regionów Czabani nie mogli zrozumieć tego pytania. A kiedy prostymi słowami , jak potrafiłem wytłumaczyłem, to wszyscy Czabani mówili jedno i to samo : 'bez psów niemożliwe by było pracować"
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 15:50, 13 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Waleczna suka /A.Łabuński/
Przypomniałem sobie też szarą pręgowaną sukę , widzianą przeze mnie na grzbiecie góry Baba-tag przy czabańskim stadzie . Średniego wzrostu /ok.65cm w kłębie / , mocnego typu konstrukcji , bardzo rozbudowana fizycznie, leżała na skraju urwiska i groźnie warcząc ostrzegała, że zbliżać się do niej niebezpiecznie. Czaban podjął się nam ją pokazać.
Suka przymilnie powitała Czabana , pochyliła głowę w dół i przypadła na przednie nogi.
Czaban przewrócił ją na grzbiet i pokazał duże blizny na brzuchu i bokach.
Kiedy wróciliśmy do namiotu , czabani , wesoło przerywając jeden drugiemu opowiedzieli nam co następuje:
Pewnego razu głuchą nocą usłyszeli warczenie , rzężenie i zgiełk walki.
Jeden Czaban schwycił dużą żerdź i rzucił się w ciemność . Prawdopodobnie samce gdzieś odeszły, /a może zwabiły je wilki /i tylko ta suka została przy namiocie .Ona jedna nie przestraszyła się i toczyła zawziętą walkę z kilkoma wilkami. ..Czaban lękał się strzelać
ponieważ było ciemno . Posługując się żerdzią , razem z suka odparł wilki.
Po trzech latach , będąc znów na Baba –tagu , dowiedzieliśmy się , że suka ta, ulubienica czabanów , zginęła jednak w walce z drapieżnikami .
Przywieźliśmy przyjaciołom szczeniaka po niej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 16:35, 13 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
ANEGDOTA o CZAMBARZE z Uzbekistanu
W roku 1958, do Instytutu Fizjologii im. Pawłowa w Leningradzie, w którym od 57r. Zajmowano się hodowla i badaniami tzw. wyższej czynności nerwowej owczarków środkowo- azjatyckich sprowadzonych z Turkmenii, zakupiono tym razem z Kołchozu w UZBEKISTANIE, psa o imieniu CZAMBAR.
CZAMBAR trafił do hodowli w Leningradzie z ukształtowanym charakterem i był swoistą osobistością. CZAMBAR był wspaniały!!! W tych latach azjatów w Leningradzie praktycznie nie było , i gdy pojawiał się na Newskim Prospekcie , wokół niego zawsze tworzył się tłum ludzi.
W hodowli był niańką , uważał , że powinien wychowywać szczenięta. Otwierał kojce, robił podkopy, i uprowadzał szczenięta ze sobą. , zaznajamiał je z terenem, i sam też przyprowadzał je z powrotem. Na przykładzie CZAMBARA można sądzić, że w swojej ojczyźnie azjaty żyją według praw stada. Widocznie jego " żona" , została tam, i on dochowywał jej wierności , w Leningradzie reagował na suki , ale nie krył.
Później otrzymano po nim jeden miot, po BIRMIE, z którą żył w jednym kojcu.
CZAMBAR nie okazywał agresji człowiekowi. , i żadnym sposobem nie udało się tego u niego osiągnąć, bez względu na eksperymenty i doświadczenia jakie wykonywali na nim szacowni treserzy pracujący w tamtych latach w Instytucie leningradzkim.
Czambar nie był kłótliwy , jednak w sytuacjach wymagających interwencji w mgnieniu oka ustawiał psy na miejscach.
Do opowiadania o Czambarze , można dodać , że bardzo do niego pasuje trafna i lapidarna charakterystyka psów tej rasy , którą tak lubi przytaczać W. Ajzenberg, :
" AZJATA – TO NIE PIES BOJOWY A BOJOWNIK Z SAMEJ ISTOTY" .
Ostatnio zmieniony przez MOGUL dnia Pon 13:36, 10 Gru 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 18:52, 13 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Azjata ochroniarz
I jeszcze jedną zadziwiającą służbę pełnią dla człowieka w górach psy.
Kiszłaki w Tadżykistanie są zwykle maleńkie , a szkoła z reguły znajduje się w kiszłaku największym , zwykle jedna na kilka miejscowości. Tak oto w jednym górskim kiszłaku były dwa psy, które niewiele odróżniały się od zwykłych czabańskich swoim wyglądem zewnętrznym . Za dnia przychodziły one pod szkołę , czekały na dzieciaki i przyprowadzały ze szkoły do domu.
W tym czasie słońce przygrzewało już całą siłą i istniało niebezpieczeństwo spotkania w górach węży lub jakich bądź drapieżników . A z taką ochroną dzieci powracały bezpieczne.
Stróżowanie bez ogrodzenia -
OBRAZEK 4.
Na południu TADZYKISTANU, gdzie w okolicy nie było osad, szliśmy ku samotnemu domostwu. Dziesięć metrów od progu leżał pies. Gdy zaczęliśmy się zbliżać, wstał. , i zaszczekał, ale spokojnie, bez histerii i bieganiny..........
Zatrzymaliśmy się , i przeczekawszy , znów ruszyliśmy ku domostwu.
PIES WARCZĄC ZASTRASZAJĄCO, PRZECIĄŁ NAM DROGĘ. ZATRZYMALIŚMY SIĘ ... Wyszła gospodyni.
Okazało się że żyli tu sami a pies , był ich jedynym stróżem , dlatego nawet nie przywiązywali go na łańcuch.
W ciągu dnia pies kryjąc się przed słońcem , czy deszczem zmieniał swoje miejsce, jednak tak żeby zawsze być w pogotowiu i widzieć wejście do domu. Samiec ten miał półtora roku.
Był niewysoki, ok.70 cm w kłębie, łaciaty gładko włosy,
podobno nie wpuszczał na teren ani, kobry, ani lisa, ani wilka.
Refleksje z podróży - do AZJI
OBRAZEK 5
Gdy podrasta młody samiec, i zaczyna dominować wśród pilnujących stada psów i pewnego dnia bierze górę nad przywódcą, a ten ostatni, zwykle nie taki jeszcze stary , nie godzi się z drugorzędną rolą i ODCHODZI ze stada...
Aleksander Łabuński:
"Podsumowując swoje wrażenia z pierwszej podróży do Azji Środkowej chcę zauważyć , że SPOTKAŁEM DALEKO NIE TO, O CZYM CZYTAŁEM W LITERATURZE.
Psy Czabańskie były z reguły NIEWYSOKIEGO WZROSTU, MOCNEGO lub MOCNO-CIĘŻKIEGO TYPU KONSTRUKCJI.
W ogólnej ocenie pogłowie było bardzo różnorodne , pod względem :
rozmiarów, kształtu głowy, budowy tułowia, kończyn, umaszczenia i pokrywy włosowej. A także zachowania.
Psy tadżyckie , zwłaszcza owczarskie były bardziej agresywne niż Turkmeńskie czy Uzbeckie.
Średni poziom eksterieru , pilnujących owiec, psów w TURKMENII był znacznie wyższy od Tadżyckich.
Oprócz wspomnianych psów owczarskich , spotkałem u pojedynczych miłośników ,w pobliżu maleńkich wysepek – domostw, na przełęczach i w odległych górskich i równinnych kiszłakach, PSY INNEGO TYPU, jakby INNYCH RAS.
Te psy były podobne do DOGÓW, szczupłych BERNARDYNÓW, ROTTWEILERÓW, OWCZARKÓW KAUKASKICH i w ogóle do nieznanych mi ras.
Było ich jednak znacznie mniej, ale WSZYSTKIE BYŁY 100% ABORYGENAMI AZJATYCKIEGO POCHODZENIA.
DOMIESZKA KRWI PSÓW INNEJ RASY BYŁA WYKLUCZONA. "
Na podstawie:
PSY AZJI ŚRODKOWEJ Al. Łabuński 1994,INFORM CAO/98. T.Ivanova, , W.W. Fadin- Nowosybirsk
Ostatnio zmieniony przez MOGUL dnia Czw 13:18, 11 Paź 2007, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karanuker
Forumowy ekspert
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1579
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rivignano (Udine) Italia
|
Wysłany: Wto 20:12, 13 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
jak wam się podoba?
[img][link widoczny dla zalogowanych][/img]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:16, 13 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
LUIZA a co to za anegdota? opowiadaj
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:56, 14 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Mój najukochańszy Basmacz 2 / ze wspomnień A. Łabuńskiego
Na fermie nr.1 Sowchozu Talimardżan , u starszego czabana Mutzajewa Dżury, nabyłem 3.5 miesięcznego szczeniaka , czarnego płaszczowego pieska. Bardzo dobrego , o doskonałym kośćcu , zębach i charakterze. Nazwano go Basmacz. /w tłum. "bandyta" /
Był to mój najukochańszy pies w ciągu 30 lat mojej hodowli psów. Urósł on w rok do 72 cm
/wzrost zakończył się po 10 m-cach / Obwód piersi –94 cm. Śródręcze- 15.5 cm.
Nie kwadratowy, o zaznaczonych kątach stawów skokowych i wspaniałym ruchu.
Zęby bardzo duże, barwy kości słoniowej , zgryz wzorowy.
O charakterze trzeba powiedzie oddzielnie.
Mnie słuchał niezawodnie , podczas spacerów nie odchodził dalej niż 10 m i momentalnie przychodził na zawołanie. Całkowicie mi ufając , pozwalał na przeprowadzanie rozlicznych zabiegów – zastrzyków , uwalniania od pasożytów i innych. Swobodnie mogłem zabrać mu ulubioną kość i mięso podczas jedzenia.
Od wieku 6-ciu miesięcy nie dopuszczał już do mnie nikogo. W wieku 7-miesięcy spokojnie zostawiałem go na podwórzu , nie zamykałem drzwi i nikt nie mógł bezkarnie wejść.
To był unikalny pies. Nie potrafił przyzwyczaić się do nikogo oprócz mnie. Był na tyle złym, nie, nie złym , a srogim psem , że stawał się strasznym i niebezpieczny dla otoczenia .
To nie bajki, widziano go, wie o tym wielu kynologów z Charkowa. Pierwszego roku zaprowadziłem go na plac , chciałem wypróbować na " rękawie ". Nikt nie zgadzał się pójść na niego z " rękawem". Polecono przywiązać go jak najmocniej na smyczy do słupa i dla asekuracji trzymać go za obrożę. A zgodzili się pójść na niego we dwóch z dwóch stron .
Pomocnicy powoli się zbliżali , potem –mgnienie- i znaleźli się bez rękawów w znacznej odległości . Gdy spytałem chłopaków , dlaczego zbliżali się tak powoli , odpowiedzieli mi , że spoglądali mu w oczy , a cały widok napawał przerażeniem, , nogi odmawiały posłuszeństwa.
Następnie namówiłem pewnego instruktora by wypróbował Basmacza na " kombinezon ".
Pod warunkiem że będę trzymać psa na smyczy i kontrolować sytuację.
Basmacz momentalnie poszedł na "kombinezon" , wyrwał porządny kawał kombinezonu z pleców i omal nie udławił się tym kawałkiem. To po raz pierwszy przyszedłszy na plac ćwiczeń w wieku jednego roku............Nieszczęście okazało się w tym , że te dwa rękawy obśliniły wcześniej wszystkie psy, , a wśród nich , w śród nich były też chore na dżumę.
Są i tacy, pożałowania godni właściciele , głupi, czy podle obrzydliwi hodowcy , którzy zapłaciwszy za tresurę , chodzą nadal na zajęcia z chorymi psami.
Przywiozłem Basmacza , gdy miał 3.5 m-ca, ponieważ zmieniał zęby nie ryzykowałem szczepienia przeciw dżumie, a kiedy skończył rok, spoglądając na taką " machinę" nie mogłem sobie wyobrazić , że może zachorować. A to właśnie się stało .....
Zaraziwszy się na placu dżumą , mój Basmacz zginął w wieku 1-go roku i 1-go miesiąca.
Myślałem , że nie zdołam przeżyć takiego nieszczęścia......
Ostatnio zmieniony przez MOGUL dnia Pią 20:38, 22 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
karanuker
Forumowy ekspert
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 1579
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rivignano (Udine) Italia
|
Wysłany: Pią 18:44, 16 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
karanuker napisał: | jak wam się podoba?
[img][link widoczny dla zalogowanych][/img] |
Fotka została zamieszczona na rosyjskim forum miłośników azjatów po to żeby im pokazać ile psów w ringach jest podobnych do tej mieszanki azjaty z pit bullem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:59, 16 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Luiza, ciekawych rzeczy można sie dowiedzieć na rosyjskim forum ???
A nie pokazali rodziców tego psa? No i jaka była reakcja uczestników ?
Jeżeli chodzi o samego psa to na mnie robi nieprzyjemne wrażenie , taki zimny, czarny muskularny, jak maszyna........
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sylwia
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 4047
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:18, 16 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Jako, że widzę, iż te historie nie wszystkie typowymi anegdotami są, opowiem taką historyjkę.
Relace Agrama i Barusia, naszych psów.
Bari był mixem owocowym ONa (matka) i bernardyna (ojciec). Kiedy Agram do nas przyszedł, Bari miał 13 lat. Znienawidzili się od samego początku. Zapoznanie polegało na tym, że mąż trzymał Barusia na smyczy i szli tak do mnie i trzymiesięcznego Agramka. Bari się najeżył, a i tak był wielkim psem, a Agram... rzucił się na niego ze szczenięcym warkotem, doskoczył z ząbkami, zaatakował normalnie, wyczuł, że wielkolud go od pierwszego spojrzenia nie cierpi... Mąż utrzymał Bariego na smyczy, ja musiałam małego siłą odciągać, wyrywał się do Barusia! Nie pomyśleliśmy, że szczeniaka też trzeba było wziąć na smycz . I takie były ich relacje, byli rozdzielani, nie było co marzyć o współnym wypuszczeniu ich na podwórze, nawet się powąchać przez ogrodzenie nie mogli, zaraz była awantura. Potem jak Agram miał jakieś 6 miesięcy podchodząc pod kojec Barusia chciał się nawet bawić, machał ogonkiem, poszczekał sobie, ale tak przyjaźnie, Bari za to szczekał i warczał okrutnie i całkiem serio. Agram kładł łapy na siatkę w geście 'cześć' , tylko stary pies tego nie doceniał, chyba tylko wtedy, jak zdążył - zanim Agram cofnął łapę - ugryźć go w poduchy, co doprowadziło Agrama do wściekłości, a potem już z nutą żałości szczekał - 'dlaczego?'.
Raz jeden, Agram miał jakieś 10 miesięcy, Bari już był słabiutki, spacerowaliśmy z nim już tylko po podwórzu, nawołując, żeby się rozruszał, już prawie tylko leżał wtedy... Agram wyszedł z domu, nie domknęliśmy drzwi. Podszedł do nas spokojnie i machając ogonem, bez żadnych oznak manifestacji siły i puszenia się chciał powąchać Bariego. Bari rzucił się na niego z wściekłym warkotem, chcąc ugryźć. Agram bez użycia zębów, szczęki, głowy nawet - bo klatką piersiową jakoś popchnął Barusia i ten przewrócił się i tak wolno zbierał z ziemi zebrać się nie mogąc. Podnieśliśmy go, utulili, Agram sam odszedł, położył się pod drzwiami domu i patrzył tylko, bez złości. Myślę, że ładnie się Agram wtedy zachował, prawdę mówiąc podziwialiśmy to, bo wystraszyliśmy się sytuacji, że nareszcie jest okazja dołożyć straremu. Wiadać czuł, że to był już jeden z ostatnich spacerów Barusia, podwórzowych nawet..... O rany zalałam klawiaturę
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 22:35, 16 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Ostatnio zmieniony przez MOGUL dnia Wto 18:47, 07 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MOGUL
Forumowy ekspert
Dołączył: 03 Gru 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:11, 16 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Sylwia przepiękna, poetycka opowieść o dwóch pokoleniach , konfrontacja dwóch światów i światopoglądów w wykonaniu psów różnych narodowości......
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:17, 16 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Sylwio, historia o Barim skłoniła mnie żeby napisać parę słów o relacjach naszej Azjatki z bardzo starym schroniskowym kundelkiem. Przykro mi, że Bari jest za Tęczowym Mostem, nas takie rozstanie też czeka...
Naczytaliśmy się, że „staremu psu” należy przedstawić szczeniaka poza jego terenem, tak też uczyniliśmy. Nasz Upierdliwy Tetryczek małej nie zaatakował, ale widać było, że zadowolony z szczeniaka w domu to on nie jest. Mała natomiast była nim zafascynowana, śledziła go cały czas, próbowała podgryzać i zachęcać do zabawy. Jak zaczynała przesadzać to wtedy staruszek „wrzeszczał” na nią piskliwie i przeraźliwie – jak prawdziwy, stary upierdliwy dziadyga.
Do konfliktów dochodziło tylko przy jedzeniu. Jednak Azjatka dosyć szybko ustawiła sobie psią hierarchię i musieliśmy dbać o to żeby Tetryk nie był np. przy jedzeniu poszkodowany.
Było nam prawdę mówiąc przykro, bo wydawało się, że starszy pies nie jest zadowolony z nowej sytuacji.
Jednak nasze zdanie zmieniło się diametralnie przy pierwszym rozstaniu psów. Mucha wyjechała zemną na tydzień z domu, staruszek został pod opieką męża. Okazało się, że staruszek z rozpaczy przestał jeść, zabrał z jej klatki wszystkie zabawki, szmatki, ręczniczki i spał z tym wszystkim wtulając nos w resztki jej zapachu.
Na chwilę obecną sytuacja jest czasami śmieszna. Np. na spacerach, jeśli nasz stary i na wpół ślepy pies „zacznie awanturę” to mała natychmiast staje w jego obronie – on zaczyna, ona kończy. Tak czasami bywa w momencie spotkania np. grupy bezpańskich psów. Wtedy rodzina przegrupowuje się szybko i sprawnie - jak legiony rzymskie. Synek przeważnie trzyma wściekle awanturującego się Tetryka – oni ustawiają się na liniach najbardziej oddalonych. Na front ustawia się Muszysko. Czyli my wszyscy za nią.
Staruszek, jak to część facetów nie jest „czuły”. Na co dzień interesuje go głównie żarcie i spanie.
Natomiast mała potrafi mu okazywać ogromną czułość, szczególnie jak staruszek jest chory. Wylizuje mu miejsca po zastrzykach, oczy, uszy. Jak jest z nim źle, to jakby miał u niej taryfę ulgową, pozwala mu nawet „poszperać” w jej osobistej misce (normalnie to dostaje za to „w pysk”). Może to dziwne, ale np. niepokoję się bardziej o Tetryka, jeśli mała zaczyna jakoś szczególnie nim się interesować, obwąchiwać czy oblizywać. Jakby wyczuwała, kiedy on się gorzej czuje. Wystarczy, ze on piśnie to mała zaraz jest na miejscu patrząc czujnym wzrokiem. Nie wiem jak to będzie gdy jego zabraknie, a ma już ponad 15 lat…
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|