|
Owczarek środkowoazjatycki - Central Asian Ovtcharka CAO Grupa i inne rasy
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:43, 07 Cze 2006 Temat postu: Wystawy - opinie, komentarze, kontrowersje, spory... |
|
|
Na forum pojawia się sporo linków do wyników rosyjskich wystaw.
Pomyślałam sobie, że mogą Was zainteresować różne podejścia rosyjskich hodowców i właścicieli psów do kwestii wystaw, oceny, sędziów itd.
Generalnie na rosyjskich stronach internetowych i forach sporo komentuje się wystawy.
Nie są to tylko wypowiedzi dotyczące samych wyników, czy psów, ale też sposobu organizacji wystawy i pracy samych sędziów.
Sędziowie na wielu rosyjskich forach internetowych są jakby sami oceniani przez internautów.
Robi się ich rankingi – uczciwy/nieuczciwy, profesjonalny/nieprofesjonalny, znający lub nie daną rasę itd.
Komentuje się otwarcie sprawy układów i łapówek (niektórzy sędziowie rosyjscy są opisywani jako w tym względzie wyjątkowo nieuczciwi).
Tak więc – mały przykładzik rosyjskich „kontrowersji wystawowych”
Ostatnio zmieniony przez Justyna dnia Śro 15:51, 07 Cze 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:45, 07 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
I.Ulman
„Czy psu potrzebna psu jest wystawa? „
- Dawaj kupimy psa! Będziemy chodzić na wystawy …
Po co chodzimy na wystawy? Durne pytanie. Oczywiście po to, żeby zająć pierwsze miejsce i zostać championem! Czy można w ogóle przypuszczać, ze jakiś inny pies będzie lepszy od naszego?
Otóż w dzień wystawy wstajemy nieco wcześniej. Przeważnie około szóstej, ponieważ oceny w ringach zaczynają się przeważnie o dziewiątej – dziesiątej, a na teren wystawy trzeba jeszcze dojechać.
Myjemy, czyścimy, przystrzygamy, podmalowujemy naszego wychowanka. On – głodny, wy – cali „w nerwach”.
Zebrali się, potaszczyli psa. Dobrze jeśli jest samochód, albo pies jest mały. No właśnie „potaszczyli psa” – w żaden sposób nie udaje się zachować eleganckiego chodu niosąc nawet siedmiokilogramowego zwierzaka.
Najgorszy wariant: trolejbus (autobus, tramwaj), metro, pociąg, dalej – już wszędzie pieszo.
W trakcie upału kurz, w trakcie deszczu kałuże. Jeśli pada deszcz i ringi są na otwartym powietrzu, to jest dopiero wystawa-miód, stać „na podium”, bez dachu, w trakcie huraganu.
Wreszcie dotarli na miejsce.
Ale nie wszystko dzieje się szybko. Ocena się opóźnia, przekłada, planowano zacząć o dwunastej, zaczynają o czternastej.
Wy zdenerwowani, przypatrując się wszystkiemu w oczekiwaniu, co chwilę (a w zasadzie cały czas - bo to z nerwów) czeszecie, podmalowujecie, przypudrowujecie swojego psa.
Pies cały czas głodny i jeszcze poirytowany wielką ilością swoich „krewnych” dookoła.
Stopniowo wasze „porywy” stają się coraz cichsze, wchodzicie w stan oczekiwania-medytacji.
Pies napluwszy na „wspólnych krewnych” próbuje usnąć.
Ale już, już, wreszcie, wzywają was na ring!
Ostatnie machnięcie grzebieniem i wy razem z psem – już jesteście wewnątrz ogrodzonego kwadratu. Przebiegli, postali, sędzia coś wymamrotał do pomocnika i jesteście wolni.
Jeszcze pół godziny „poszturchiwania”, dostaliście papierek-opis, a jeśli się uda to i dyplom – i to już naprawdę wszystko.
Możecie nakarmić wreszcie psa i powoli „wyłazić ze swoich nerwów”.
I to najlepszy czas, żeby sobie przypomnieć ile zapłaciliście za udział w tym całym przedsięwzięciu, ile to kosztowało i zestawić tą sumę z otrzymaną w zamian przez was przyjemności.
I pomyśleć, gdzie w swoich wyobrażeniach o wystawie popełniliście błąd.
Kiedyś, jakieś dwadzieścia – trzydzieści lat temu wystaw było mniej, a psów na nich więcej.
Dzisiaj widzimy dokładnie odwrotny obraz.
Nie ma niczego złego w samym fakcie powiększenia się liczby wystaw – w końcu psy przez te wszystkie lata się rozmnażały. Ale jeśli w ringu pojawia się jeden – dwa psy danej rasy, to rodzą się poważne wątpliwości o sensowność takiej wystawy i jakość „wytwarzanych” przez wystawy utytułowanych zwycięzców.
A teraz stało się właśnie tak – niezliczona ilość wystaweczek w prowincjonalnych miasteczkach, gdzie często pies współzawodniczy po prostu sam ze sobą, otrzymuje tytuł dlatego, że nie ma komu innemu go dać, a nazbierawszy potrzebną ilość tytułów staje się Championem.
To po co się wysilać na pracę hodowlaną?
Największy błąd początkującego właściciela psa polega na przypuszczeniu, że sędziowie na wystawach podzielą jego zachwyt i miłość do jego własnego, konkretnie tego psa.
Zapytajcie się sami – na jakiej podstawie uważacie, ze was pies jest najlepszy?
Ma eksterier po swoich oszałamiających rodzicach? Jego przodkowie pochodzą z dalekiej zagranicy, a on sam z jeszcze innego kraju?
Nawet jeśli tak jest, ale u waszego potencjalnego przeciwnika jest zabójczy kontrargument – on po prostu blisko i osobiście zna się z sędzią.
Szach i mat – dla was i waszego psa.
Zupełnie realna jest sytuacja, kiedy wasz pies, określonej rasy, może okazać się sędziemu nie tylko nieinteresujący, ale wzbudzić po prostu wstręt, choćby dlatego, że sędzia nie lubi właśnie tej konkretnej rasy, albo konkretnego „rozmiaru” psa.
Jego ukochana wielkość psa mieści się gdzieś pomiędzy koniem a słoniem, a zmuszony jest oceniać jakiś mały „rozmiar”, który wchodzi pod krzesło nie pochylając głowy!
Jakie są przy tym wasze szanse na sukces?
I proszę nie żądać obiektywności! Sędzia otrzymuje swoje pieniądze w zależności od ilości ocenionych psów, a nie od jakości opisu i już tym bardziej nie jest zainteresowany w utrzymaniu wysokiej jakości hodowlanej u psów danej rasy.
W minionych czasach, kiedy pieniądze nie grały aż tak wielkiej roli w naszym życiu, ludzie byli skłonni zwracać uwagę na prawdziwą wartość psa jako istoty, a nie jego ekwiwalent w brzęczącej monecie.
U hodowców i właścicieli psów przejawiało się to w trosce o jakość rasy, a nie tylko o to za ile da się „pognać”- sprzedać przedstawiciela tej rasy nie spoglądając na jego jakość.
Natomiast teraz sytuacja jest doprowadzona do absurdu – osobom obserwującym środowisko hodowców znane są przypadki, kiedy jawny i oczywisty brak pracy hodowlanej wynoszony jest do rangi nowej rasy!
Ale z drugiej strony, jak wygląda praca hodowlana w pewnych, nawet bardzo znanych hodowlach?
W założenie hodowli „wlicza się” przewiezienie/zakup czasami nawet i niezłych psów. Na nich hodowla się rozkręca i buduje sobie imię. Za tym idą krycia z tymi, którzy mogą sobie na to pozwolić, przyjmując ceny za krycie w hodowli, co nie oznacza, że z najlepszymi przedstawicielami rasy.
Rezultat – nieprzewidywalny, dochód – oczywisty.
Każdemu jest miło powiedzieć, że nasz „ojciec/matka” to pochodzi „z Tych”…!
Na tle tej powszechnej euforii, czasami słyszy się krzyk właściciela „super- hodowli” – „Proszę nie wystawiać waszego psa, proszę nie przynosić hańby naszej hodowli!”
Ale przepraszam, ten pies jest także i wasz!
Nieznajomość układów jest zgubna nie tylko dla ludzi….
Każdy się zgodzi, że pies w ringu powinien wyglądać dobrze. Ale nie wszyscy zdają sobie sprawę ile to naprawdę kosztuje. A już nikt nie zastanawia się – ile to kosztuje psa.
Dobrze jeśli hodowla na swoim terenie ma kojce i miejsce na spacery, gdzie psy mogą swobodnie pobiegać i się pobawić – one tego potrzebują tak samo jak ludzkie dzieci.
Ale nie ma czego zazdrościć tym, które żyją w dziesiątkach klatek, nawet w pokoju zwykłego bloku!
Na ringu tacy „więźniowie” hodowli mogą wyglądać wspaniale. Ale jakoś się zapomina o bio-dodatkach, stymulatorach wzrostu, stymulatorach wzrostu sierści, mięśni – tylko żeby suka nie padła, bez cesarskiego cięcia urodzić nie będzie w stanie.
Jeśli przyrody i tak się nie da poskromić i pies mimo wszystko pozostaje zbyt aktywny i żwawy na wystawy, to przed wejściem na ring dostaje poprostu tabletkę uspokajającego preparatu.
To wszystko sprowadza się do tego, ze na wystawach widzimy psy o zupełnie dla nich nie naturalnym wyglądzie.
Co więcej – czy możecie sobie wyobrazić foto-modelkę bez makijażu? A psa?
Łatwo? A pochodźcie po wystawach, za niedługo i psy będą z trudnością przyswajały te wszystkie obróbki farbami, lakierami, pudrami i ondulacjami.
Jak pies może być championem, jeśli jego naturalny kolor sierści znany jest tylko właścicielowi i trzymany w wielkim sekrecie?
Czy widzieliście kiedyś championy, które weszły na piedestał bez pomocy jakichkolwiek kosmetycznych forteli?
Komercyjna strona tego procederu jest przeźroczysta jak kryształ. Firmy kosmetyczne mają swój interes w wystawowym biznesie, a porównanie sierści psów zamienia się w współzawodnictwo chemicznych preparatów.
I jak się ma do tego rasowość, rodowód?
Handlowa działalność wielu hodowli psów też jest jasna – maksimum wydajności na minimalnej powierzchni.
Dobrze jeśli hodowca jest w stanie jeszcze upilnować kto z kim i kiedy.
Zresztą to nie jest najważniejsze – jeżeli nawet pomiędzy dwoma psami dojdzie do nie zaplanowanego krycia, to zawsze dla szczeniąt można załatwić wszystkie formalności na trzeciego, innego psa, tego na którego papiery „mieć należy”.
Dlatego na ringu zupełnie jest możliwe pojawienie się psa od rodziców, których on „na oczy nie widział”.
Hodowcy i właściciele psów ze stażem, wszystkie te niuanse wystawiania dobrze znają i swoją „wystawienniczą działalność” planują z zapałem wojskowych strategów i taktyków.
Idealnie byłoby trafić na ring z jedynym przedstawicielem danej rasy – wtedy sędzia, zakładając, że jest normalny, może dokonać oceny w miarę obiektywnie (z poprawką na subiektywność samego procesu oceniania).
Dlatego na wystawy nie zapisuje się do ostatniego momentu, wyjaśniając kto z konkurentów ma w niej wziąć udział.
Jeżeli w konkurencji pojawia się znany człowiek „z imieniem” to wasze szanse na pierwsze miejsce są równe zeru.
Super eksterier samego psa, to nic w porównaniu z „opiniami” tworzącymi się wokół pewnych osób, a siła i nieomylność tych opinii leży w wielokrotnym i głośnym ich powtarzaniu gdzie się tylko da.
Jeżeli spełni się nawet to co nieprawdopodobne i wasz pies będzie tajnie przywieziony z Kraju Najlepszych Psów, to i tak natychmiast zadziała prewencyjny system obronny miejscowego środowiska hodowców, polegający głównie na systemie JBP – „Jedna Baba Powiedziała”.
Będą rozpełzać się wszędzie pogaduszki, plotki, szeptania o tym, ze Wasz pies jest kulawy, bezzębny, a jego sierść to nie sierść tylko zwykła, nienaturalna „treska”.
Może te brudy i do sędziego nie dojdą bezpośrednio czy pośrednio.
Może sędzia okaże się sędzią z Kraju Obiektywnych i Nieprzekupnych, ale nawet tam sędziowie muszą coś jeść.
A jeśli rezultaty jego sędziowania nie zadowolą organizatorów, którzy dobrze się znają z człowiekiem „z imieniem”, to następnym razem dany sędzia zostanie zaproszony do oceny psów wałęsających się na sąsiednim podwórku.
Oczywiście nie wszystko i nie wszędzie jest źle. Są jeszcze dobre hodowle i hodowcy - miłośnicy rasy.
Ale niestety jest ich zbyt mało, żeby wpływać na wystawowy biznes.
I jeśli wam pojawi się chęć pójścia na wystawę to zapytajcie sami siebie – czy to jest wam potrzebne?
Jeśli już nie możecie wytrzymać to zdradzę wam jeden sekret.
Bierzcie psa i idźcie… na wystawę!
Ale tylko nie na ring, bezpłatnie, przejść się dookoła wszystkich ringów!
Zapewniam was, będzie to bardzo przyjemne. I swojego psa pokażecie i na inne się napatrzycie i ludzi poznacie, interesujące znajomości możecie zawrzeć.
I co najważniejsze – idealnie i bezpłatnie poznacie statystycznie obiektywne zdanie o waszym psie.
Wiem. Próbowałem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Forumowy ekspert
Dołączył: 05 Gru 2005
Posty: 3365
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 15:49, 07 Cze 2006 Temat postu: |
|
|
Komentarz do artykułu powyżej.
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Odpowiedzi, komentarze, opinie…
Żanna Zarina (hodowca owczarków środkowoazjatyckich)
Czy psy potrzebna jest wystawa? Według wszelkich rozrachunków – nie. Psu potrzebna jest pełna miska, dach nad głową i kochający właściciel i tylko wtedy pies będzie szczęśliwy.
A zwycięstwa, rozety, certyfikaty jak to się mówi „psu na budę”.
Wyjątkiem są nieliczne egzemplarze lubiące wystawy i hodowcy (gdzie jeszcze można się zapoznać z dziewczętami?), ale to są jednostki.
Problemy poruszone w artykule, są tak niejednoznaczne i trudne, że nawet ja będąc hodowcą ze stażem i uczestnikiem wystaw nie mogę jednoznacznie powiedzieć – zgadzam się z treścią artykułu czy nie.
Z nostalgią przypominam sobie stare dobre czasu, kiedy WSZYSCY uczestnicy wystawy otrzymywali dyplomy i medale, a końcowe ustawienie w ringu było prowadzone od pierwszego do ostatniego miejsca. To oznacza, że była ocena pierwsza „bardzo dobra” i tak dalej.
Pierwsza „bardzo dobra” to jednak przyznacie nie to samo co trzydziesta „bardzo dobra”.
Dlatego w wystawach uczestniczyło o wiele więcej osób. Regularnie brali w nich udział nawet ci, których psy otrzymywały przeważnie ocenę „dobrą” i wszyscy byli zadowoleni.
Natomiast teraz sytuacja zmieniła się zupełnie.
O zwycięstwo walczą głównie przedstawiciele znanych hodowli ze swoimi psami, bardzo często konkurując tylko ze sobą. Pozostali (nie hodowcy) wychodzą z wystawy z uczuciem głębokiego niezadowolenia, niesmaku, czasami – obrazy, żeby… Nigdy już więcej na wystawę z psem nie wrócić.
Niestety tak zwany „czynnik ludzki” istniał zawsze. Przyjaciele, krewni, znajomi sędziego mieli, mają i mieć będą psy. Od tej sytuacji nie ma ucieczki, jak i od subiektywnego „gustu i upodobań” sędziego…
Bywa nie podoba się sędziemu brązowy doberman albo czarny Azjata, nie uznaje tego psa za zgodnego z wzorcem rasy! Ale w sumie ten problem jest rozstrzygalny. Przecież każdego roku odbywają się dziesiątki wystaw, jeśli nie setki, a sędziów są tysiące.
Można odwiedzić kilka wystaw, aby uzyskać jako tako prawidłowe zrozumienie jakości swojego psa.
Dość obiektywne są ekspertyzy wewnętrzne.
Bardzo wątpię, że przyjeżdżający na przykład z dalekiej Japonii sędzia, będzie znał na tyle miejscowe „kynologiczne zaplecze i układy”, aby na pierwsze miejsca postawić „psy, którego trzeba”. On najprędzej postawi na pierwszym miejscu tego psa, który mu się rzeczywiście podoba.
Możemy zgodzić lub nie zgodzić się z jego zdaniem, ale jego ocena ma przynajmniej szansę być oceną bezstronną.
A jeśli chodzi o zapłatę za pracę sędziego, to sytuacja kiedy jego zarobek zależy od ilości psów na ringu to nonsens – typowy tylko dla Rosji!
W wszystkich krajach FCI sędzia otrzymuje stała zapłatę, około 30USD za dzień, niezależną od ilości ocenionych psów.
Niestety w Rosji praca sędziego to biznes bardzo korzystny i opłacalny! No gdzie jeszcze zarobicie 200- 300 USD w jeden dzień!!!???
Stąd i powstaje następny problem, kiedy pies będący jedynym przedstawicielem rasy na wystawie otrzymuje certyfikat jakby automatycznie. Ale! Przecież w przepisach o wystawach NIE MA takiego punktu! Sędzia nie jest zobowiązany przyznawać certyfikat. Bez względu na to czy na ringu jest jeden czy dwadzieścia psów, jeśli nie ma psów „godnych certyfikatu”, oznacza, ze w danej rasie po prostu certyfikat się nie należy. Może wszystkim psom po prostu dać ocenę „bardzo dobrą”.
Chciałabym także zaznaczyć, ze używanie psich kosmetyków na europejskich wystawach ostatnio nie jest aż tak popularne. A podstawowymi nabywcami kosmetyków są początkujący właściciele.
Może wcześniej, przed zakupem kosmetyków, należałoby się poradzić zawodowców jak oni pielęgnują sierść swoich wychowanków.
Na wasze pytanie „Czym pielęgnujecie sierść waszego psa?”, właściciel lśniącego i iskrzącego się wręcz mulit-championa z uśmiechem odpowie „E, nawet go nie rozczesywałem”, może on i nie kłamie… (byłam w takiej sytuacji).
Bardzo sporne i trudne są pytania dotyczące hodowli. Uczciwie mówiąc, moim zdaniem, autor artykułu niewiele mija się z prawdą, nie koloryzuje.
Ale zwycięstwa psów z znanych hodowlanie tłumaczy się nie tylko przysłowiowym „wystawowym bagnem”, ale też ogromną pracą i wiedzą hodowców.
Proszę spróbować wyjaśnić prostemu właścicielowi suki, dlaczego powinien jechać na krycie na przykład z St.Petersburga do Nowosybirska!
Właścicielowi dobrej hodowli objaśniać tego nie trzeba.
Mądry właściciel hodowli tez nie pokryje swoim reproduktorem nieodpowiedniej suki. Dobrą reputację, uzyskaną wieloletnią pracą, też stracić można łatwo. Wyjątkiem jest ulepszanie rasy. A ulepszyć pogłowie chce wielu, to nich ulepszają.
Nie widzę też nic złego w prośbie hodowcy o nie wystawianie danego psa. Jedno tylko „ale” – o tym mówić należy przy zakupie szczeniaka. I jeszcze jedno pytanie kto jest winny – sprzedawca szczeniaka, czy jego nabywca.
Czasami nabywca już w progu oświadcza, że wystawy są mu nie potrzebne, kupuje psa do ochrony swojego mienia („dla duszy”, piękna itd.) i chce nabyć jak najtańszego. A za rok chodzi już ze swoim psem na wszystkie wystawy, nic nie wygrywając, całkiem zapomniawszy, że tylko w bajce z brzydkiego kaczątka wyrasta wspaniały łabędź.
Każdego roku na świat przychodzą tysiące rasowych psów, ale championami zostają tylko jednostki.
W każdej hodowli, w każdej linii i rodzinie, u każdego hodowcy są szczenięta trzech kategorii – wystawowe, hodowlane i po prostu psy. W każdym miocie, nawet u tych hodowców naj-naj, są szczenięta lepsze i gorsze. Dopóki hodowcy nie opanują i nie będą stosować inżynierii genetycznej i klonowania to tak będzie.
I dlatego zanim kupicie psa, trzeba sobie zadać pytanie – czy potrzebna jest psu (wam) wystawa?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|